Dwójka mężczyzn skryła się za filarami, umiejscowionymi po dwóch stronach opuszczonej hali. Księżyc oświetlał pomieszczenie, wdzierając się do niego przez dziurawy sufit. Scenerię można by było uznać nawet za piękną, gdyby nie ciemne plamy na podłodze, w których leżały fragmenty ludzkich ciał. W pomieszczeniu unosił się zapach stęchlizny, przyprawiając ich o mdłości.
- Wezwałeś wsparcie?!- syknął wyższy z mężczyzn, wychylając się lekko ze swojego ukrycia. Blond włosy opadły mu na czoło, rzucając cień na pokryte krwią czoło. Jego towarzysz warknął tylko w geście potwierdzenia i również wychylił głowę zza metalowego filaru.
Przed nimi znajdowało się siedlisko Czarnych Wdów. Nie były to stworzenia stadne, więc to, że trafili aż na pięć osobników w jednym miejscu było niespotykane. Nie byli przygotowani na tak zaciętą walkę, zwłaszcza że istoty wyprowadzały niesamowicie skoordynowane ataki. Do tej pory byli w stanie wykończyć jedynie jedną z nich.
Czarne wdowy były ludożercami. Swoje ofiary zwykle pożerały w całości, pozostawiając jedynie same głowy. Ich dieta składała się głównie z młodych mężczyzn, których zwabiały przybierając ludzką postać. Teraz jednak po pięknych kobietach zostały tylko obrzydliwe monstra wielkości dorosłego konia. Z ogromnych odwłoków wyrastał nagi, kobiecy tors z dwiema kończynami przypominającymi ostrza. Kąciki ust, uzbrojonych w cztery rzędy ostrych kłów, znajdowały się tuż przy płaskich uszach.
Nagle, wszystkie cztery Czarne Wdowy skierowały swoje czarne ślepia w ich kierunku. Nie patrzyły jednak na nich. Mężczyźni odwrócili się w kierunku tego, co przykuło ich uwagę.
Z cienia, pewnym i spokojnym krokiem, wyłoniła się młoda kobieta. Czarne włosy miała związane w gruby warkocz, sięgający kości ogonowej. W dłoniach trzymała dwa srebrne miecze, których ostrza ciągnęły się po ziemi, wydając nieprzyjemny dla ucha dźwięk.
- Przysłali tylko jedną osobę?! Czy ich do końca tam na górze pojebało?!- warknął blondyn do swojego towarzysza.
Kobieta prychnęła tylko, kierując swoje czerwone oczy na syczące przed nią cztery potwory. Czarne Wdowy pochyliły się lekko do przodu gotowe, aby odeprzeć kolejny atak.
- Bad boys, bad boys...- zanuciła cicho kobieta, nadal spokojnie kierując się przed siebie. Minęła dwóch mężczyzn, którzy nie wydawali się zbyt chętni do opuszczania tymczasowych kryjówek.- What you gonna do?- jej śpiew przybierał na sile wraz z każdym krokiem.- What you gonna do...- podniosła ostrza mieczy z ziemi.- ... when they come for...- w mgnieniu oka znalazła się przed jedną z Czarnych Wdów, która nie miała chwili czasu na reakcję-... you?- ostatnie słowo wypowiedziała szeptem, zatapiając ostrze w bladej szyi potwora.
~*~
- Jesteś zabójcą klasy A, prawda?- zapytał blondyn, przechodząc nad gnijącym już truchłem jednej z Czarnych Wdów.
- Zgadza się- odpowiedziała mu beznamiętnie czarnowłosa, klękając obok kolejnego z ciał ludzi, sprawdzając puls.
Czarne Wdowy, mimo krótkiego czasu zajmowania tej konkretnej lokacji, zdążyły porwać dwanaście osób. Na podłodze znajdowało się tylko sześć nienaruszonych na pierwszy rzut oka mężczyzn. Wszyscy byli w podobnym wieku, wysocy i dobrze zbudowani. Czterem z nich zdążyła sprawdzić puls, piąty również nie wykazywał oznak życia.
- Jak ci na imię?- blondyn zdawał się nie odpuszczać, mimo jej ewidentnego braku zainteresowania.
- Nicolette Aurel Raven- odpowiedziała, podchodząc do ostatniego z leżących nieruchomo mężczyzn. Coś w jego twarzy przykuło jej uwagę.- Jeśli jednak koniecznie musisz się zwracać do mnie po imieniu to preferuję Nika.
CZYTASZ
Zrodzona z popiołów
FantasyNika, ostatnia żyjąca zmiennokształtna, pracuje w Radzie jako Zabójca. Likwiduje Istoty Cienia, chroniąc przed nimi ludzkość. Przynajmniej tak wyglądało jej życie, dopóki nie spotkała Alexa- człowieka z darem Wzroku. Od momentu, gdu uratowała mu życ...