Nieuleczalne Rany (Rozdział 1)

92 1 0
                                    

U wielu ludzi dzieciństwo to jeden z najlepszych okresów w życiu, czas pełen radości beztroskiej zabawy, kontaktów z rówieśnikami. Jednak nie u każdego tak jest, niektórzy mogą sobie tylko o tym pomarzyć. Byłem jednym z tych osób. Mam na imię Nathan i nie posiadam dobrych wspomnień z tego okresu. Pozostały mi rany zrobione na mojej psychice, siniaki na ciele, oraz ręce pełne kresek po samookaleczeniach. Tego wszystkiego doprowadzili się moi prześladowcy z podstawówki oraz moja rodzina. Tak moja własna rodzina zamiast mi pomagać w trudnych sytuacjach, to dobijała mnie do granic wytrzymałości. Głównie robili to rodzice wraz z moim starszym bratem Jacobem, ale nie tylko oni. Przyczyniali się do tego osoby po których się nawet tego nie spodziewałem, moi dziadkowie. Na spotkaniach i imprezach rodzinnych nie mogło zabraknąć tematu jaką to ja jestem pizdą. Podczas tych rozmów padały wyzwiska w moją stronę, niestety musiałem słuchać ich wszystkich. Nie mogłem odejść od stołu kiedy rozmawiali o mnie. Źle się czułem z tym że musiałem tego słuchać. Jak wspomniałem reszta rodziny to był pikuś w porównaniu z tym co się działo w domu. Rodzice oczywiście wyzywali mnie gdy robiłem coś nie po ich myśli. Pośpieszali mnie z każdą czynnością. Krzyczeli na mnie za najmniejsze przewinienie, a kiedy dostałem złą ocenę w szkole co zdarzało się rzadko bo byłem dobry ze wszystkiego to kazali mi dzwonić do rodziny i przepraszać że przynoszę im wstyd. Starałem się jak mogłem by podporządkować się rodzicom, jednak oni nie widzieli moich starań i postępów. Ciągle oczekiwali więcej. Chcieli bym w wieku 11 lat zachowywał się jak dorosły. Postanowili więc zaostrzyć zasady. Teraz jak coś chcieli bym szybko zrobił to mierzyli mi czas stoperem. Jak się nie zmieściłem w ich zakresie to dostawałem paskiem przez plecy. Podnieśli poziom ocen. Tak jak wcześniej kazali mi dzwonić jak dostawałem 3 to teraz karzą mi dzwonić jak dostanę niżej niż 5, czyli jak dostałem 5- to u tak musiałem dzwonić. Później dołączyli do tego jeszcze dostawanie już nie paskiem przez plecy tylko kijem od szczotki. Stwierdzili też że jestem z gruby i ograniczyli mi jedzenie. nie mogłem nic podjadać między posiłkami a na posiłki dostawałem strasznie mało. Śniadań w ogóle nie dostawałem, na obiad dostawałem tylko gotowane warzywa, a na kolacje to co zostało w garnku z tych warzyw. Zabronili mi się spotykać z rówieśnikami po lekcjach i w weekendy, mogłem jedynie z nimi rozmawiać w szkole. Otóż twierdzili oni że moi znajomi mają na mnie zły wpływ. Robili to wszystko nawet nie pytając, jak się czuję? Na dodatek tego Jacob wspierał ich w tym co robią. Sam nie był z niczego nigdy dobry, dla tego rodzice się do niego nie przyczepiają, bo wiedzą że i tak nic z niego nie będzie. A ja dlatego że byłem dobry i wiele rzeczy mi przychodziło łatwo byłem katowany przez nich bym stał się dumą rodziny. Modliłem się często do Boga o pomoc a to nic. Zero pomocy. Spróbowałem więc modlić się do szatana. Rodzice nic nie wiedzieli więc chodziło m do kościoła jak mi kazali, ale na mszy zamiast się modlić drwiłem z Boga i przeklinałem go. Miałem nadzieję że ktoś inny mi pomoże. Wytrzymywałem tak do 14 roku życia. W tym wieku maiłem już wszystkiego dość. To właśnie w nim popełniłem 1 próby samobójczej. Nie udała się jednak gdyż Jacob kiedy mnie znalazł zadzwonił po karetkę. Wybrałem strasznie nieodpowiedni moment na podcięcie żył, akurat chwilę przed tym jak do domu wrócił z pracy mój starszy brat. Obudziłem się w szpitalu. Obok mnie siedzieli moi rodzice wraz z bratem. Rodzice nie byli jednak długo bo Lekarz ich poprosił na rozmowę. Jacob natomiast został i zapytał mnie:
- Od kiedy się samookaleczasz?
- Od roku, a co? Zacząłeś się mną martwić - odpowiedziałem
- Tak dotarło do mnie że rodzice się nad tobą znęcają
- Bardzo szybki jesteś z tym stwierdzeniem
- Wiem. Nathan przepraszam cię bardzo. Wiem byłem głupi, ale może uda nam się coś zmienić
- Rodziców nic nie zmieni jakbyś nie zauważył
- Skąd wiesz może się zmieni. Lekarz zalecił konsultacje z psychoterapeutą.
Tego mi jeszcze brakowało. Nie chciałem by moje problemy wyszły na jaw. Cóż ale nie było już odwrotu. Kiedy wróciłem do domu rodzice chcieli że mną porozmawiać. Powiedzieli że mam na sesjach nie mam nic wspominać o naszych zasadach w domu, kazali powiedzieć że wszystkie siniaki mam od moich prześladowców. Zrobiłem tak bo sam nie chciałem mu mówić o tym. Sam wolałem się tym zająć. Na pierwszym spotkaniu z psychoterapeutą większość czasu siedziałem cicho do puki gość nie zaczął mi zadawać pytań. Opowiedziałem mu trochę o sobie, ale nie wspomniałem nic o zasadach panujących w domu. Przedstawiłem mu moje poglądy wiary. Kiedy mu o nich opowiadałem widziałem że nie podoba my się to, ale starał się udawać że mu to obojętne. Brat zaczął mną się bardziej interesować. Przekonał on rodziców bym mógł mieć dziewczynę. Zagadywał więc on dziewczyny z sąsiednich domów którym kiedyś się podobałem i nadal podobam by zaczęły ze mną chodzić. Jednak marnował on tylko czas. Każda dziewczyna która przyszła do mnie wychodziła albo rozczarowana, albo ze łzami w oczach. Znalazła się jednak taka jedna która nie chciała się odczepić. Miała na imię Megan. Zaakceptowała ona mnie w całości łącznie z myślami samobójczymi. Mówiła że będzie mnie wspierać tak by zachować mnie przy życiu. Próbowałem wszystkiego by się odkochała jakoś we mnie, ale nic nie dawało rady. Nie ważne ile ją wyzywałem, ignorowałem, obgadywałem, wyśmiewałem w necie, i tak przyłaziła wciąż do mnie. Tak minął mi miesiąc gdy nagle przestała przychodzić. Tata powiedział mi że rodzice Megan wraz z nią wracali z miasta gdy zostali napadnięci. Cała trójka nie przeżyła tego, napastnicy ich zastrzelili. Rodzina myślała że zrobi mi się przykro z jej powodu jednak nie. Cieszyłem się że ta dziewczyna zniknęła z mojego życia.

Gull: Narodziny psychopaty DEMOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz