***
- Zostaw mnie w spokoju, odsuń się, przestań!
***
Nagle się obudziłem i wyszarpnąłem spod kołdry uderzając przy tym w coś twardego. Moje serce biło jak szalone, a wzrok krążył po całym widoku. To był tylko koszmar.
- Ouch! Kurwa, co tu robi ta półka, czy co to tam - krzyknąłem zaskoczony i pomasowałem się po głowie w miejscu, w które się uderzyłem.
Rozejrzałem się po moim pokoju. Był w nim okropny bałagan, na podłodze leżały książki, a obok nich postrzępione kartki. Na ścianach były liczne ślady po użyciu noża. W pomieszczeniu panował półmrok, jedynie światło księżyca wyglądało zza czerwonej zasłony. Przetarłem oczy i spojrzałem w górę, zobaczyłem tam siekierę mojego kompana - Horror'a.
- Przysięgam Horror, jak cię zobaczę, to powybijam ci wszystkie zęby - zagroziłem szeptem.
Chwilę potem zsunąłem się z łóżka, a następnie leniwym oraz dosyć niezgrabnym krokiem ruszyłem w stronę wyjścia z mojego lokum. Gdy tylko wyszedłem zrobiłem kilka kroków w przód, ku mojemu nieszczęściu, potknąłem się o coś. Upadłem na ziemię, twarzą do podłogi. Natychmiastowo poczułem ból w okolicach kości nosowej. Niestety, to nie było moim głównym zmartwieniem, ból od razu przeszedł i juz nawet tego nie czułem, ale nadal słychać było echo od uderzenia. Prędko wstałem, gorączkowo rozglądając się. Nic nie zobaczyłem, bo na korytarzu panował mrok. Gdzieś na końcu holu zapaliło się światło, które z każdą chwilą przybliżało się. Ujrzałem czyjąś sylwetkę, postać była ubrana w bluzę i kurtkę, kaptur rysował się na jej czubku głowy. Wiedziałem kto to. To był oczywiście Dust.
- Co my tu mamy... Killer? - spojrzał na mnie zdziwiony. - Co ty u licha robisz, wszystko w porządku?
Nie miałem zamiaru mu odpowiadać. Szkielet podał mi pomocną dłoń, którą dosyć opornie przyjąłem. Otrzepałem się z niewidzialnego kurzu i spojrzałem na winowajcę mojego wypadku. Klapek. To był cholerny klapek. Chwyciłem go natychmiastowo w dłoń, pomachałem nim Dustowi przed oczami. Ten się lekko odsunął i podążył wzrokiem za kołyszącym przedmiotem.
- Em, i co to niby jest? - podrapał się po czaszce i pytająco przekręcił głowę. - Z resztą nie obchodzi mnie to, jestem zmęczony, idę spać, narka.
Odwrócił się. Już chciał iść. Nie pozwoliłem mu jednak, złapałem go za ramię, ten się zakołysał i zwrócił spojrzenie w moją stronę. W jego jednym oku żarzył się morderczy ogień.
- Killer. Czego ty do cholery chcesz? - krzyknął, po czym zatkał usta dłońmi. - Ups...
Rozejrzałem się lekko przerażony.
- Wiesz już nieważne, lepiej wracajmy do siebie, pogadamy jutro - powiedziałem niespokojnie.
Na moje słowa Dust pokiwał głową, machnął dłonią na pożegnanie i przeteleportował się, prawdopodbnie do swojego pokoju. Westchnąłem. Już chciałem iść, lecz na kogoś wpadłem. Pojawiły mi się gwiazdki przed oczami, już miałem się zatoczyć, przymknąłem powieki i przygotowalem się na dawkę bólu, ku mojemu zdziwieniu nie poczułem go. Zamiast tego wyczułem coś oślizgłego, co owinęło się wokół mojej talii.
- N-Nightmare? To znaczy szefie... - nie widziałem go, jednak wiedziałem, że to on. - Wybacz, ja... To było przez przypadek i no...
- Zamknij się Killer - wymamrotał głębokim głosem.
Jego macka nadal zaciskala się na mojej talii. Zacząłem poruszać biodrami, aby się wydostać, niestety nic mi to nie dało. Zarumieniłem się delikatnie.
CZYTASZ
KillerMare - Undertale AU [one-shot]
FanfictionKiller budzi się w nocy, od razu pakuje się w kłopoty. Zadziera z Szefem. Ucieka i zapada w sen. Nie spodziewa się jednak w nim ujrzeć Nightmare'a, który wita go łagodnym uśmiechem.