Jutro chłopaki wyjeżdżają nagrywać hotel maffija co oznacza, że przez następne dni kontakt z moim bratem będzie ograniczał się do minimum. Oczywiście nie mam mu tego za złe, ponieważ wiem, że jedzie tam pracować i spędzić czas z przyjaciółmi. Mam dziewiętnaście lat, więc myślę, że poradzę sobie przez te kilka dni sama.
- Rozmawialiście po tym? - zapytała brunetka stawiając obok mnie herbatę.
- Nie ma takiej potrzeby. Było minęło. - wzruszyłam ramionami opierając się o zagłówek. - Nie chcę tego rozpamiętywać. Chcę zacząć żyć na nowo.
- Może Karol ci to ułatwi. - poruszyła znacząco brwiami uśmiechając się.
- O co ci chodzi?
- No ma dość sporo kolegów czy to w sbm czy poza. Dla niego najważniejszych jest, żebyś była szczęśliwa, więc myślę, że nie miał by problemu, aby poznać cię bliżej z którym z nich. - na jej słowa uderzyłam z w głowę, bo ledwo wysłuchałam jej monologu.
- Właśnie dlatego, że są to koledzy mojego brata to nie chcę, żadnego z nich. - upiłam łyk herbaty patrząc na moją przyjaciółkę, która nie była zadowolona moja odpowiedzią.
- Rób jak chcesz to był tylko pomysł. Całkiem niezły pomysł. - pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Kocham cię, ale nie. - posłałam jej buziaka w powietrzu co jedynie spotkało się z kursańcem w
Po spotkaniu z Oliwią miałam w planach przejść się na samotny spacer po okolicznym parku, ale przeszkodził mi w tym deszcz, który pojawił się niespodziewanie. Czym prędzej ruszyłam w stronę mojego mieszkania. Kiedy byłam kilka metrów od klatki zobaczyłam coś, a bardziej kogoś przez co miałam ochotę zawrócić i iść na spacer mimo deszczu. Podeszłam bliżej starając się opanować.
- Cześć. - usłyszałam, ale postanowiłam to zignorować i iść dalej w stronę drzwi wejściowych. - Zostawisz mnie tu tak na deszczu?
Odwróciłam się spoglądając na bruneta, który stał z kwiatami, które od deszczu nie wyglądały już tak ładnie. Westchnęłam cicho i mimo moich wewnętrznych oporów ruchem dłoni wskazałam, aby wszedł. Może i byłam naiwna, ale nie potrafiłam z dnia na dzień pozbyć się wszystkich uczuć, którymi darzyłam chłopaka. Zrobił coś okropnego, ale po trzech latach związku chciałam z nim pogadać szczerze bez krzyku i złości.
- To dla ciebie. - powiedział wręczając mi kwiaty, kiedy przekroczyliśmy próg mieszkania. - Przez deszcz nie wyglądają już tak ładnie jak wtedy, gdy je...
- Po co przyszedłeś? - przerwałam wpatrując się w jego oczy. - Przepraszać po raz kolejny?
- Właściwie to tak. - jak gdyby nigdy nic ruszył w stronę salonu gdzie rozsiadł się na kanapie. - Wiem, że zjebałem, ale naprawdę tego żałuję. Kocham cię i chcę z tobą być. - poklepał miejsce obok siebie, ale pokręciłam głową.
- Zrozum, że nie jestem ci w stanie od tak tego wybaczyć. W sumie to nie wiem czy kiedykolwiek ci to wybaczę. Zraniłeś mnie i zdeptałeś wszystkie uczucia. - czułam jak łzy cisną mi się do oczu, ale nie chciałam pozwolić im wypłynąć.
- Bardzo bym chciał cofnąć czas, ale nie mogę. - brunet podszedł do mnie łapiąc mnie za ręce. - Dam ci tyle czasu ile będziesz chciała, ale proszę wróć do mnie. - skanował każdy cal mojej twarzy jakby chciał coś z niej wyczytać.
- Ja naprawdę nie wiem co mam robić. - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, a ja wiedziałam, że dłużej już nie uda mi się zgrywać twardzielki. - Mam mętlik w głowie.
- Nie chcę, aby jedna głupota przekreśliła nasze trzy lata razem. - chlopak ujął moją twarz w dłonie. Czułam jego ciepło i dotyk co sprawiło, że delikatnie się uspokoiłam.
- Dobrze wiesz, że to nie była głupota. - przymknęłam lekko powieki pod wpływem jego dotyku, który dawał tyle ukojenia.
- Kocham cię. - powiedział, ale zanim zdążyłam otworzyć oczy poczułam jego ciepłe wargi na moich. Nie oddałam pocałunku. Czułam, że to za wcześnie po tym wszystkim co się stało.
- Proszę wyjdź. - odsunełam się od niego nie spuszczając wzroku z podłogi. - Daj mi to wszystko przemyśleć.
Nic już nie odpowiedział tylko po prostu wyszedł tak jak chciałam. Liczyłam, że to spotkanie, choć trochę pomoże mi w podjęciu decyzji co do naszej dalszej relacji. Niestety przez to wszystko miałam w głowie jeszcze większy mętlik.
Usiadłam na kanapę spoglądając na kwiaty leżące na stoliku i zastanawiałam się jak będzie wyglądać moja najbliższa przyszłość. Wszystko było w moich rękach i to ja decydowałam jak będę żyć. Chciało mi się płakać, ale żadne łzy nie chciały lecieć. Miałam tylko jedno wyjście. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer.
- Proszę przyjedź.
CZYTASZ
DOBA HOTELOWA | JAN RAPOWANIE
FanfictionCo stanie się jeśli wylądujesz w Hotelu Maffija wraz z pewnym blondynem...?