Godzina 22:09, tuż po wyjściu towarzyszy

24 4 0
                                    


Tadeusz... - z ciemności dochodziło ciche wołanie. – Tadeusz...

- Co się dzieje? – zapytał nieco rozkojarzony Tadeusz. – Bardzo boli?

- Nie. Nie, jest w porządku – odpowiedział tamten.

- Lepiej idź spać. Brak snu ci nie służy...

- Zośka, nie wygłupiaj się – Rudy z trudem obrócił się na rozklekotanym łóżku i spojrzał na przyjaciela.

- Nie wygłupiam się. Po prostu się martwię...

- Zośka, dobrze wiesz, że i tak umrę. I to nawet wcześniej, niż podejrzewałem... Czuję, jak mrowi mnie całe ciało, a bandaże znów nasiąkają krwią.

- Rano zmienię opatrunek...

- Nie, Zośka – powiedział stanowczo Rudy. – Nie będzie żadnego rana. Myślę, że umrę tej nocy... Nie, nie myślę, ja to wiem...

- A podobno nic cię nie bolało – rzekł obojętnie Zośka.

- Jestem słabym kłamcą, co? – odpowiedział żartobliwie chory.

- A żebyś wiedział...

- No dobra, skoro obaj wiemy, że mój czas jest policzony, to może coś z tym zrobimy? – zachęcił leżący.

- Co masz na myśli? – wydusił tamten bez emocji.

- Jeszcze pytasz? Opowiedz mi coś. – powiedział Rudy, przesunął się w bok i obolałą ręką wskazał miejsce obok siebie. – Kładź się. I żadnych wymówek!

Tadeusz niechętnie wstał z krzesła i odsunął je w głąb pomieszczenia, po czym delikatnie spoczął na posłaniu. Ostrożnie obrócił się w stronę Rudego.

- Panie Zawadzki, opowiedz pan coś o Alku. Jak się miewa ten wariat?

- Niby umierający, a werwy mu nie brakuje – prychnął Zośka.

- A co myślałeś? Że będę się rozklejał, bo jestem jedną nogą na tamtym świecie? Wypraszam sobie, nie jestem tobą – odgryzł się Rudy.

Chory uśmiechnął się zaczepnie. Przyjaciel chciał zrobić to samo, jednak potrafił tylko mocno zacisnąć wargi i powieki.

- I co, będziesz mi tu teraz płakał? Taki z ciebie przywódca, panie Zawadzki?

- Pytałeś o Alka. Alek też umiera, panie Bytnar.

Nastąpiła chwila ciszy. Przerywał ją tylko ciężki oddech Janka. W końcu powiedział słabym głosem:

- Nawet on? Cholera jasna! Czyli nie będę tam sam, co? Mówiliście mu o mnie?

- Nie. Wie tylko, że misja się powiodła.

- Rozumiem... To mu dopiero zrobię niespodziankę! Nie wiem, gdzie się idzie po śmierci, ale nawet tam nie dam mu wygrać, psia krew!

- Nawet na łożu śmierci rywalizujecie?

- Się wie – Rudy wyszczerzył zęby w szczerym uśmiechu. – Tadeuszu, niech ci Bóg błogosławi, żeby ci tylko przez myśl nie przeszło, żeby się zabić! Wiem, do czego jesteś zdolny.

Tadeusz zdziwił się, gdyż faktyczne, właśnie myślał o najlepszym sposobie na popełnienie samobójstwa.

- Nie bądź śmieszny. Ktoś musi dowodzić. Tym kimś jestem i będę ja. Nie mogę stracić trzeźwości umysłu – odrzekł, po czym mimowolnie spuścił odwrócił wzrok, aby nie zdradzić po sobie, że nie do końca zgadza się z tym, co sam mówi.

Rudy znał go za dobrze, żeby tego nie zauważyć. Wyciągnął zimną dłoń i przyłożył do policzka przyjaciela.

- Zbyt gęsta atmosfera, nie uważasz? To może wreszcie coś sobie poopowiadamy? Uprzedzam, już męczą mnie opowieści o Pawiaku, więc teraz twoja kolej.

- Przecież znasz praktycznie całe moje życie. O czym...

- Nieważne! – przerwał mu chory. Zośka aż podskoczył. – Po prostu mów. To mnie uspokaja.

- To może o Bukach? – odrzekł wciąż zaskoczony chłopak.

- Buki? I to ci pierwsze przyszło do głowy?

- A co, masz z tym jakiś problem? – speszył się Tadeusz.

- Nie. Po prostu to przywodzi... wspomnienia, tak, wspomnienia.

- Aha.

- Zaczynaj już, dobrze? Czuję, że zbliża się mój koniec – powiedział przyciszonym głosem, po czym odchrząknął, wypluwając świeżą krew.

- Masz rację, jesteś fatalnym kłamcą – odpowiedział drugi, podając Rudemu chusteczkę.

I opowiadał. O czasach sprzed powstania warszawskiego... Ba, nawet sprzed wojny! Rudy słuchał uważnie, od czasu do czasu dodając coś od siebie.

- Nie chrzań. Dobrze wiesz, że ta kurtka była czarna. Naprawdę masz tak słabą pamięć?

- Wybacz. Tak, masz rację, była czarna...



Dziękuję za przeczytanie! Widzimy się w następnym rozdziale ♥

"Ostatnia noc, ostatnie wspomnienia..." - Kamienie na szaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz