Prolog

5 1 0
                                    

Spojrzałam na zegarek, było kilka minut po trzeciej. Dawno mnie tu nie było, a jeszcze więcej czasu minęło, odkąd siedziałam na tym balkonie w nocy, patrząc na gwiazdy. Tak bardzo zatracona w pracy i monotonii wielkiego miasta zapomniałam jak wiele przyjemności czerpałam właśnie z siedzenia w ciszy podziwiając nocne niebo. Tak bardzo tęskniłam za rodzinnymi stronami, ciężko było przyznać to przed samą sobą, jak bardzo wyczerpujące jest mieszkanie w mieście. Odwróciłam się przez ramię i spojrzałam na łóżko, w którym leżał Victor, jak zwykle o tej porze smacznie spał. Czasem mu tego zazdrościłam, jemu zawsze łatwo przychodziło zasypianie gdziekolwiek by nie był. Wystarczyło, że położył głowę na poduszce. Czasem naprawdę się zastanawiam jak to się stało, że jesteśmy razem. Tak odmienne charaktery, poglądy, marzenia, gusta, a jednak udaje nam dojść do porozumienia. Pokręciłam głową i znów spojrzałam się na gwiazdy. Hipnotyzujące kropeczki na niebie oddalone miliardy lat świetlnych takie piękne, skrywające tyle tajemnic. Nagle coś zaszeleściło, spojrzałam się w stronę łóżka.

Victor przeciągnął ręką po mojej stronie łóżka, zmarszczył brwi i podniósł się na łokciu

- Znów nie możesz spać? - Wyszeptał zaspanym głosem, a ja pokręciłam głową.

- Naprawdę powinnaś się już położyć, która jest godzina? – przetarł oczy i spojrzał na zegarek.

Odwróciłam głowę i spojrzałam w niebo. 

- Kilka minut po trzeciej, po prostu lubię patrzeć w gwiazdy, kiedy tu jestem.

- Myślę, że to nie jest zbyt rozsądne siedzieć tak ubranej o tej godzinie na balkonie - Znów spojrzałam w jego stronę. Podniósł się do pozycji siedzącej i poprawił kołdrę i poklepał miejsce obok siebie - chodź już spać kochanie, musisz jutro rano wstać, mamy dużo spraw do załatwienia przed ślubem.

Racja, czym szybciej wszystko załatwimy tym szybciej stąd wyjedziemy. Więc lepiej się pośpieszyć. Może i tęskniłam za tym miejscem, ale ta cała atmosfera męczyła mnie psychicznie. Wciąż daleka droga między mną i rodzicami. Ciężko jest zapomnieć o tym co było w przeszłości, myślę jednak że sam przyjazd tutaj był dużym krokiem w dobrą stronę. Nie oznacza to jednak, że chcę tu zostać dłużej i naprawiać relacje. Pomimo to że nie jest między nami tak źle jak kiedyś to nie jest też dobrze, może z czasem uda nam się poukładać te sprawy. Na pewno nie zamierzam marnować na to czasu w tej chwili. Mam zbyt dużo na głowie, nie było w niej dla nich miejsca. Tak naprawdę nigdy się nie starali o to by brać czynny udział w moim życiu. 

Podniosłam się z podłogi i na palcach podeszłam do łóżka.

- No chodź - Kiedy weszłam na łóżko przyciągnął mnie do siebie i przytulił - Musisz zdecydowanie iść z tym do lekarza, martwię się o ciebie, ciągle nie dosypiasz. To niezdrowe.

- Nie martw się nic mi nie jest, ale jeśli cię to uspokoi to pójdę, dobrze?

- Mhm - wymruczał i pocałował mnie w czubek głowy – a teraz chodźmy spać.

Wtuliłam się w niego mocniej i zamknęłam powieki. Zawsze przy mnie był, nigdy jeszcze się na nim nie zawiodłam. Zawsze się dobrze dogadywaliśmy. Sprawiał, że czułam się bezpieczna i to wystarczyło. Nigdy nie wierzyłam w miłość, nic nie było gorsze niż zauroczenie ciągła potrzeba bycia z drugą osobą. Totalne uzależnienie od kogoś nigdy nie było w moim stylu ani w jego stylu. To właśnie było naszą wspólną cechą. Czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie, a do tego nasz ślub był korzystny dla wszystkich. A moim celem od zawsze było odnieść sukces.

Wsłuchałam się w równe bicie serca Victora i powoli sama zasnęłam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 01, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Looking for your wayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz