Rozdział 8

442 37 8
                                        

Hermiona podniosła wzrok i zobaczyła Draco stojącego w drzwiach. Zaczęła się trząść i przeklinać siebie za to, co zrobiła, gdy otrząsnęła się z letargu.

— Draco, tak bardzo przepraszam — jęknęła i próbowała wstać.

Draco opadł na kolana i przytulił ją najmocniej, jak się dało.

— Nie, nie waż się przepraszać, to ja przepraszam. Wykonywałaś swoją pracę, a ja przesadnie zareagowałem. Przepraszam, że cię do tego doprowadziłem; nigdy nie powinienem był wypowiadać tego słowa i przysięgam, że nigdy go nie użyję. Jesteś najbardziej niesamowitą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem i nie zasługujesz na to. Tak bardzo przepraszam — bełkotał i przepraszał kilkakrotnie, trzymając ją.

Chociaż bardzo się starał, nie był w stanie powstrzymać łez spływających po jego twarzy, gdy patrzył na ramię Hermiony. Nie mógł uwierzyć, że ją do tego zmusił. Nigdy sobie tego nie wybaczy. Czuł się okropnie.

— W porządku — wymamrotała i ukryła twarz w jego klatce piersiowej.

Pozostali cofnęli się do drzwi, aby zrobić im więcej miejsca. Hermiona spojrzała na Draco; jej oczy wciąż były pełne łez, ale na twarzy pojawił się uśmiech. I bez wahania, nie biorąc pod uwagę, że większość ich przyjaciół stała za nimi, ani że siedzieli na zakrwawionej podłodze w łazience, ujął jej twarz w dłonie i pocałował ją. Poczuł motyle w brzuchu, gdy odwzajemniła pocałunek, klękając, by dorównać mu wzrostem. Usłyszeli wycie Teo, ale Luna uciszyła go i zamknęła drzwi, zostawiając ich samych. Po chwili rozdzielili się, ciężko dysząc. Draco wciąż trzymał jej twarz w dłoniach, a oczy Hermiony nadal były zamknięte, zszokowane tym, co zaszło. Natychmiast tego pożałował, martwiąc się, że ją wystraszył lub zdenerwował, ale nie wiedział, co powiedzieć.

— Hermiono, ja... — zaczął.

— To się stało... ja... powinnam być u Harry'ego i Gin... muszę sobie wszystko poukładać — bełkotała.

— Tak, oczywiście — wymamrotał.

Oboje wstali, a Draco ostrożnie ujął ją za ramię. Wzdrygnęła się i spróbowała cofnąć.

— Już dobrze, nie zrobię ci krzywdy — powiedział miękko.

Wyciągnął różdżkę i mruknął zaklęcie pod nosem, zamykając nacięcia i zadrapania. Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością i wyszedł z łazienki. W salonie nie było nikogo, z czego był zadowolony, bo nie miał ochoty być bombardowanym pytaniami. Spojrzał w lustro i zobaczył posiniaczony nos. Westchnął i przeszedł do swojego mieszkania, gdzie teraz wszyscy siedzieli. Zobaczyli go i wstali gwałtownie, zadając mu tysiące pytań.

— ZAMKNIJCIE SIĘ! — krzyknął i wszedł do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi.

W łazience Hermiona chodziła w panice tam i z powrotem, zastanawiając się, co się właśnie stało?! Dopiero ubiegłej nocy zdała sobie sprawę, że żywi uczucia do Draco, dwie godziny temu go przesłuchiwała, dwadzieścia minut temu ją przezwał, a dwie minuty temu się pocałowali. W pośpiechu machnęła różdżką, żeby posprzątać łazienkę, owinęła ramię bandażem i aportowała się do Ginny. Gdy zakręciło jej się w głowie, przypomniała sobie, że George testował swoje psikusy na ich mieszkaniach, co oznaczało, że wylądowała na parapecie okna.

— Hermiono! — wykrzyknęła Ginny. Szybko pomogła jej zejść i przytuliła. — Wszystko w porządku? Wyglądasz na trochę oszołomioną.

— W porządku. — Westchnęła. — Gdzie jest Harry?

— Przypala herbatę. — Ginny uśmiechnęła się.

— Hej, słyszałem to! — warknął Harry, gdy wszedł. — Nie przypaliłem jej, jest po prostu... chrupiąca.

[T] Apartament 9 i 3/4 [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz