-Pov Adam-Pewnego Lipcowego dnia przechadzałem się po moim nowym osiedlu. Wprowadziłem się tutaj tydzień temu, więc jeszcze za bardzo nie miałem okazji nikogo poznać. Miałem 19 lat.
Przechadzałem się między blokami, przyglądały mi się jakieś babcie potocznie zwane monitoringiem osiedlowym. Przechodziłem obok brzydkich i zniszczonych garaży i w pewnym momencie usłyszałem coś, co chyba na zawsze zmieniło moje życie. Nagle z nikąd usłyszałem głośne "TERAZ!!!" i założono mi worek na głowę. Ktoś mnie trzymał za ręce i gdzieś prowadził. Byłem naprawdę przerażony. Gdy już się zatrzymaliśmy i ściągnięto mi czarny worek z głowy to zauważyłem 4 osoby. Miały około od 25 do 28 lat. Przyglądali mi się i jeden z nich się wydarł:
- kto to do cholery jest?!
- xD to jakiś random jest przecież - jakiś inny powiedział
- to nie on - zmartwił się ten, który mnie uprowadził
- co tu się dzieje i kim wy do cholery jesteście?? - zapytałem przerażony
- grupą kolegów, którzy właśnie popełnili śmiertelny błąd. - odpowiedział jeden z nich
Nic z tego nie rozumiałem. Wynikało z tego to, że mieli kogoś porwać ale przez przypadek porwali nie tego, kogo trzeba. To był jakiś obłęd.
- to co z nim robimy??? - zapytał jeden z nich
- Boże, żeby tylko nic mi nie zrobili - powtarzałem w myślach
- ja bym go tu zatrzymał i się nim opiekował - jeden z nich odpowiedział
WTF - pomyślałem, co on właśnie powiedział?? Właśnie mnie porwano i teraz chcą mnie tu trzymać i się mną opiekować. Co prawda ten mały budynek zapewne był opuszczony ale nie był jakiś super brudny i pokryty pleśnią oraz grzybami. Było jakieś biurko i krzesło ale co ja bym tu robił całymi dniami i nocami??
Po chwili wszyscy się zgromadzili w róg ściany na jakąś naradę i po chwili jeden z nich do mnie podszedł i powiedział:
- dobra, nie mamy co z tobą zrobić, i nie mamy pewności czy nas nie wydasz, więc póki co zatrzymujemy cię tutaj. To opuszczony budynek ale w pokoju obok mamy coś na wzór kryjówki, ale nie takiej co sobie dzieci robią tylko mamy jakieś biurko tam, krzesełko też by się znalazło. Dalibyśmy ci jakiś garnek czy coś...
- CO? - zapytałem cały oszołomiony
- jesteś tu nowy, nie?? I tak nikt cię tu nie zna, więc będziesz miał nowych kolegów - powiedział chyba ten najstarszy
- a może przedstawmy mu się?? Tylko błagam nie popełnijcie kolejnego błędu mówiąc swoje nazwisko - któryś z nich zaproponował
I w tedy zaczęli się przedstawiać
- zacznijmy ode mnie, jestem Mirko i mam 27 lat
- aha - odpowiedziałem nie do końca wiedząc co się dzieje
- jestem Miłoryj i mam 26 lat - powiedział inny chłop
XD jakie eleganckie imię.
- nie no tak na prawdę to jestem Karol ale mów mi Miłoryj bo to bardziej wykwintnie brzmi - dokończył Miłoryj
- no to może teraz ja - ktoś inny zaczął mówić - jestem Filip, dla kolegów Fiflak i mam 25 lat
- no to jeszcze tylko jeden został - pomyślałem
- a ja jestem łysy, po prostu łysy i mam 28 lat, powiedziałbym że jestem singlem ale nie jesteś babą :)
- uuuuuu łysy romantyk - pomyślałem
- my już się przedstawiliśmy, teraz kolej na ciebie - powiedział Fiflak
- yyyyyyy jestem Adam i mam 19 lat, coś więcej?? - odpowiedziałem i zapytałem
- nie wiem, może czy jesteś tu sam???
Nie byłem pewien co odpowiedzieć ale z drugiej strony i tak nikt by mnie nie uratował.
- jestem tutaj sam, jedyną rodzine jaką mam to starą, schorowaną babcię na drugim końcu Polski, to ona mnie wychowała, lecz teraz już żyje w domu starców i nie mam z nią kontaktu od prawie 3 lat - odpowiedziałem zgodnie z prawdą
- okej, uwierzymy ci na słowo, tylko dawaj telefon - powiedział łysy
- no dobra - odpowiedziałem bo i tak nikt po mnie by nie przyszedł
Gdy oddałem mu mój telefon to na szczęście nie zapytał o kod co oznaczało, że nie miał zamiaru brać go dla siebie.
No to chodźmy do pokoju obok tylko przed tym coś ustalmy
-Pov łysy-Bałem się, że Adam zacznie próbować uciec więc postanowiłem temu zapobiec. Zszedłem na piętro niżej i sięgnąłem po pierwszy, lepszy kamień. Podszedłem po chwili do Adama i pierdolnąłem go nim w piszczel. Miał już złamaną nogę. Pomyślałem, że pewnie go to boli, więc wysłałem Fiflaka do apteki po bandaże. Gdy Fiflak wrócił to owinąłem mu nogę tymi bandażami totalnie na odwal, tak żeby cokolwiek tam miał. Zakleiłem jeszcze mu mordę silvertapem. Po chwili powiedziałem:
- dobra, a teraz musimy coś mu tu zgarnąć do jedzenia i jakieś rzeczy, żeby miał co robić
- a może damy mu kilka fajnych składników i odpowiedni sprzęt to będzie koks i inne narkotyki robił - dopowiedział podjarany Mirko
- a może plantacja marychy?? - zapytał Miłoryj aka Karol
- gdzie niby?? Tu nie ma miejsca na plantację ale co do proszku to faktycznie brzmi jak plan - powiedziałem
- a będziecie chociaż prowadzić mnie na spacerki?? - zapytał Adam
- echhhhhh no tak, spacerki - sapnął Fiflak
- zapewne tak - odpowiedziałem na pytanie Adama
- no to w takim razie ja i Mirko pojedziemy po żarcie - powiedział Fiflak, po czym wyszedł razem z Mirko z budynku
- ty Miłoryj idź do kogoś tam i ogarnij sprzęt dla Adam bo z tego co wiem to masz ciekawe znajomości - powiedziałem
- ale wy tak na serio z tymi prochami?? - zapytał... NO KTO INNY JAK NIE MIŁORYJ
- nie kurwa na niby - odpowiedziałem
- no dobra to jadę - pan Miłoryj się odezwał
No to zostaliśmy już tylko my - pomyślałem.
-Pov Adam-Siedziałem niezręcznie z zaklejoną buzią i złamaną nogą. Nie myślałem o niczym oprócz "KURWA ALE BOLI".
- w sumie to w tym i w pokoju obok podłoga jest w miarę czysta bo czasami tu zamiatamy, więc od tej pory gdy zagoi ci się noga to będziesz chodzić na boso - chamsko powiedział łysy
- mmmmmm mm kurwa mmmmm?! - zamruczałem z zaklejoną mordą
- pewnie pytasz się po cholerę?? Chodzi o to, że piętro niżej, na parterze jest bardzo brudno i wszędzie jest szkło na podłodze, więc już się pewnie domyślasz, że robimy to po to abyś siedział w tym pokoiku i w tym obok i nigdzie indziej - dokończył łysy
- nie no, nie powiem że jest głupi - pomyślałem
W tedy łysy odkleił mi mordę.
- jednak się rozmyśliłem, stąd i tak nikt cię nie usłyszy - powiedziała łysa pała
- ile jest tu pięter? - zapytałem
- parter, to czyli 1 piętro i jeszcze drugie piętro lecz do niego nie ma schodów.
Łysy wyjaśnił mi, że ten budynek nie był użytkowany, on po prostu został porzucony jeszcze podczas budowy. Dla tego pokoje nie były takie brudne i porozwalane a na drugie piętro nie było schodów. Nagle wbiegł do nas Miłoryj z towarem, jakimś urządzeniem, które wyglądało jak mikroskop i paroma woreczkami. Jeszcze dodatkowo z torby wyjął jakieś inne sprzęty do przelewania czegoś czy coś.
- a więc w tym pokoiku będzie twoje "laboratorium" a w tym obok rozłożymy ci materac, damy jakieś roślinki i przyniesiemy ci seks-lalkę, żebyś nie czuł się samotny xD - powiedział łysy
Całkiem dziwnie się to zapowiadało ale nie brzmiało najgorzej...
- a jedzenie będziemy ci przynosić o 9:00, 13:30, 17:30 i o 20:00 - wyjaśnił łysolek
On to ma łeb
Przyszli też Mirko i Fiflak i powiedzieli:
- dobra mamy żarełko
- a co dokładnie??? - zapytałem
- pierogi (ale będziesz jadł zimne bo nie ma tu żadnej kuchenki hehe), jakieś kotlety (też zimne) i chińczyka + wodę oczywiście
- no może być - odpowiedziałem
Chwilę po tym łysy dał mi krzesło obrotowe, żebym miał jak się poruszać bez męczącego podskakiwania i przynieśli mi jakieś biurko a do pokoju obok przynieśli mi sporo roślinek, rozdmuchali materac ( na podłodze bo budynek został porzucony miesiąc temu więc nie było żadnych robali i było czysto bo łysy i inni tu sprzątali. Było całkiem ok. Nagle z dupy przyszedł Miłoryj z jakimś fotelem (nawet nie zdążyłem zobaczyć kiedy po niego wyszedł) i postawił go przy oknie. Było już całkiem przytulnie. Łysy wziął moje buty i wspiął się na drugie piętro. Udało to mu się bo chłop miał około 2 metry a ja byłem kilkadziesiąt cm niższy + miałem złamaną nogę. Sam bym raczej tam nie wszedł. Czułem się jak jakiś krasnolud bo wszyscy byli wyżsi ode mnie.
Łysy - od 1,87 m do 1,93 m
Miłoryj - około 1,85
Fiflak - około 1,80
Mirko - od 1,75 do 1,80
Krótko mówiąc - nikt z nich nie był niski.Time skip kilka godzin - 17:50
Chłopacy postanowili wziąć mnie na spacer.
- masz buty i idziemy - powiedział do mnie Łysy po czym zaczął się śmiać bo przecież wiedział, że mam złamaną nogę
Moje nowe mieszkanko było już ładne. Miałem jakieś żarówki w suficie (okazało się, że w budynku jest prąd) i miałem jeszcze mikrofalę. Ubrałem buta, bo łysy i Miłoryj mieli mnie podpierać, żebym drugą (tą złamaną nogą nie dotykał Ziemii).
Miłoryj był w miarę umięśniony i widać, że umiał się bić najlepiej ze wszystkich. W razie gdybym chciał uciec to miał mnie zgarnąć.
- dobra, idziemy tędy, między opuszczonymi garażami i kawałek przez lasek, tyle ci wystarczy - rzekł łysy
- ile tutaj będę?? - zapytałem
- nie wiem - odpowiedziała łysa pała
Gdy wróciliśmy ze spacerku to wyszli prawie wszyscy, został ze mną Mirko. Był całkiem miły więc postanowiłem go poczęstować pierożkami. Cały czas siedziałem na moim krześle obrotowym, które nazwałem bugatti chiron bo te kółka zapierdalają jak pojebane. 1 słowem było zajebiste. Pograłem w jakieś zdałnione planszówki dla dzieci i już była 23:11 Mirko stwierdził, że jest już późno, więc wyszedł a ja poszedłem spać. Gdy zasypiałem to zastanawiałem się co wydarzy się jutro....1534 słów
CZYTASZ
Misja-porwanie
ActionPewien 19-latek zostaje porwany przez grupkę znajomych i przeżywa z nimi przeróżne powalone przygody pełne zwrotów akcji oraz...SAM PRZECZYTAJ