Prolog: Kiedy szkło się roztrzaskuje, a kości kruszą

32 3 3
                                    

Część pierwsza

rok 1979

Szepty, krzyki.
Roztrzaskujące się kości.
Słońce, które oświetla bliznowaty policzek spoczywający na trawie, jest tym samym słońcem, które oświetla pole bitwy. Rozprute ciała, rozerwane szczątki, których identyfikacja już nie jest możliwa. Makabryczny widok, który stał się codziennością. Małe dziecko leżące bezbronnie. Otaczają je malutkie białe kwiatki. Niepozorne dzwoneczki skąpane w czerwieni. Zupełnie jak ona.
Wiatr powiewa lekko, poruszając wszystkie udręki tego świata. Piękne scenerie, a zarazem gnijące ludzkie organy, które rozczłonkowały bomby, tudzież zostały zhańbione przez miny. Teraz to już nieistotne. I tak zmieniły się w jednakowo, drażniące nozdrza pozostałości. Przynajmniej tak uważała sześciolatka.


Two old sweethearts who fell apart*

Somewhere long ago

How are they to know

Someday they'd meet again

And have a need for more than reminiscin'

Maybe this time

It'll be lovin' they'll find

Maybe now they can be more than just friends


Zalane szkarłatną cieczą rośliny jaśniały, a ciężkie powieki znalazły wolę niekończącej się walki, ukazując złociste, edeńskie ślepia. Żałosne krzyki zaczynały się przedzierać do zamglonego umysłu, który nie miał w zwyczaju taki pozostawać na dłużej, niż to konieczne.

Białowłosa była zdumiona uczuciem, w którym się zatraciła. Bezwładne ciało mogło w końcu odpocząć, a myśl o ciepłej herbacie obezwładniała jej umysł, niesamowicie ją kusząc. Owe gnijące zwłoki nie były nowością dla dzieciaka. Człowiek patrzący wierzchnie mógłby być skłonny pomyśleć, iż nie robi to na niej wrażenia, bo w końcu kto wysyła dziecko na wojnę?
Była pokryta licznymi ranami, jednakowoż nawet dla niej leczenie zajmie sporo czasu. Zbyt dużo czasu.
Nie miała go.
Niedługo rozpocznie się piekło.


*

Roztrzaskujące się szkło.
Powietrze rozrywające płuca.
Oczy postrzegą miliony porcelanowych drobinek.
W ten mroźny dzień można by przysiąc, iż to najczystszy,
skąpany w szkarłatnej czerwieni śnieg.
Spada kropla.
Kolejna idzie w jej ślady.
Powiela jej czyny następna gęstwina cieczy o zapachu równie duszącym, prawie porównywalnym do kadzidła zapalanego podczas niedzielnej mszy.
Małostkowe jej oczy, że w chwili zbiegostwa potrafią dostrzec więcej detali, niż kiedykolwiek ujrzały. Podsycona adrenaliną doświadcza najwspanialszego uczucia, które warte jest życia. Wolność. Jest tym o czym pomyślała. Wolność. Była uporczywą kotwicą, która zespalała ją z tym światem. Uczucie, którego doświadcza zniewolony ptak znad ludzkiej zachcianki, dłużyło się wielce. Jakakolwiek ręka wsparcia byłaby zbawieniem, o którym nawet nie śniła.
Chciałaby móc teraz mieć oczy błyszczące od światełek blasku. Oczy dziewczynki jednak spowite przerażeniem, niczym tafla najczystszego lodu, na którym ktoś postanowił wzniecić ognisko. Możność spoglądania teraz na znane jej twarze, wydaje się być głupim i egoistycznym przywilejem rozkapryszonego dzieciaka, któremu rodzicielka nie chce kupić wyszukanej, ciosanej zabawki. Mimowolnie w swej pamięci odtwarza ukochanych. Nie dane jej były wspominki zbyt długo, gdyż w uszach odbija się dźwięk ciężkich butów. Zdecydowanie wyobrażenie tego co mogło znajdować się za dziewięciolatką, kolidowało z tymi miłymi myślami. Dawnie spożywane ciepłe kakao. Kojące ciepło w brzuchu. Nawet dym papierosów czy dźwięk otwierania alkoholowej cieczy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 27, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The Ninth ZoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz