Itachi Uchiha

13 1 3
                                        

Właśnie szłam ulicami Konohy, rozglądając się, nad sklepem z jedzeniem. Weszłam do jakiejś herbaciarni, (nie pamiętam dokładnie co to było) zasiadłam do stolika, i zamówiłam zwykłą czarną herbatę. W oczekiwaniu na herbatę rozglądałam się po lokalu, mój wzrok powędrował w lewą stronę i omal nie zemdlałam.

Byli tam członkowie Akatsuki. Gdy herbatę już podali szybko ulotniłam się z lokalu.  

=mam nadzieję że mnie nie zauważyli, miałabym przesrane= (ten znak to myśli, jak co)

Biegłam do domu tak szybko, że kurz za mną, się unosił. Będąc w domu trochę się uspokoiłam. Po ochłonięciu podeszłam do biblioteczki, wyciągnęłam losową książkę, usiadłam na kanapie i zaczęłam czytać. 

- [imię] Akasuna? - wyrwał mnie z transu głos.

Odskoczyłam natychmiastowo, wyrzucając książkę dzierżącą w ręce. Byłam nie mało przerażona. Ktoś włamał mi się domu bezszelestnie, znający mnie. 

Spojrzałam na osobę której głos przed chwilą usłyszałam. Myślałam ze zejdę na zawał, mieli te same płaszcze i kapelusze, co ci w herbaciarni. 

- T-tak? - odpowiedziałam z coraz bardziej bijącym sercem.

- Bierz ją Kisame - powiedział jeden z ludzi. 

Zerwałam się natychmiastowo. Podbiegłam do okna które było naprzeciwko kanapy i wyskoczyłam przez nie, nie myśląc co robię. Skręciłam na główną ulice Konohy i wybiegłam przez bramę, w las. Przez to że się ściemniało było ciemno, mimo to cały czas biegłam, nie ważne czy się przewróciłam, potknęłam, wpadałam na coś, przez przerażenie i strach biegłam cały czas. 

Nie wiem ile tak biegłam, ale zdecydowanie za długo jak na moją kondycję. Przewróciłam się, próbowałam wstać, lecz mimo to nie miałam wystarczająco siły. Poddałam się i leżałam tak wycieńczona na ziemi, w środku lasy, gdy było ciemno. 

Oczy mi zaszły ciemnością, wiedziałam że jestem zmęczona ale nie że aż tak. Oddałam się w ramiona morfeusza.

Obudziło mnie poranne słońce, natychmiastowo otworzyłam oczy i zerwałam się na równe nogi. Przypomniałam sobie jak i dlaczego, się tu znalazłam. Chciałam dalej biec gdziekolwiek bo nie wiedziałam kiedy mnie znajdą. 

Postanowiłam że poszukam jakiegoś jeziorka z wodą, więc ruszyłam przed siebie. Nie miałam żadnej mapy, kompasu, czegokolwiek. Przecież zerwałam się od razu wtedy, nie zabierając ze sobą niczego. 

Zdałam się na intulicję i stwierdziłam, że pójdę w lewo.

Szłam już tak kilka godzin, cały czas spragniona. Moim zegarkiem było słonce. W końcu zauważyłam ubytek w drzewach, więc albo ktoś się tam bił, lub, na co miałam większą nadzieję, będzie tam zbiornik wodny. 

Na moje szczęście, było tam jezioro. Niemal od razu rzuciłam się do wody, by się napić. Wtem, nad ten sam brzeg przyleciał kruk. Był czarny jak smoła. 

Nie zwracając na niego uwagi, uprzednio napijając się dostatecznie, ruszyłam w dalszą drogę. Bardzo chciałam skorzystać z przywileju shinobi, i użyć chakry, by móc biegać po drzewach, lecz w porównaniu do mojego brata, byłam totalnym beztalenciem. Nie byłam shinobi, byłam przez to gnębiona bo mój brat, Sasori Akasuna, był wyśmienitym lalkarzem. Lecz uciekł z wioski, a ja zostałam z babcią Chyio (nie wiem jak ma na imię). Uczyła mnie różnych technik, dobrze wiedząc, że ich nie zrobię . W końcu poddała się z uczeniem mnie i trafiłam do rodziny zastępczej. Tam też mnie nie chcieli, i podrzucili do Konohy. Trafiłam do okropnej patologii, więc jako 14 latka przeżyłam więcej niż co poniektórzy. Gdy ukończyłam 18 rok życia, wyprowadziłam się jak najszybciej. Dostałam pracę w kwiaciarni, nawet dobrze zarabiałam. Aż trafiłam tutaj, byłam w lesie bo uciekłam przed Akatsuki.

Jestem strasznie uparta. Nie zwracając uwagi na to, że nie jestem shinobi, spróbowałam wbiec na drzewo, używając chakry. Zrobiłam kilka kroków do tyłu, robiąc miejsce na rozpęd. Stanęłam w gotowości do biegu. Biegłam robiąc duże kroki, przed drzewem zgięłam nogę, i mocno się wybiłam. Postawiłam stopę na drzewie, drugi, trzeci, i już grawitacja zadziałała. Spadłam z słyszalnym trzaskiem na ziemię. Wydałam tylko z siebie stękniecie. Wstałam otrzepałam się, i jak gdyby nigdy nic dalej szłam. 

Kruk, znowu, stanął mi na drodze. Przykucnęłam i go pogłaskałam po główce. Podniosłam się, i ruszyłam dalej. Nagle zaczęły zlatywać się kruki, wiedziałam już wtedy, że to nie jest dobry zwiastun. Kruki układały się sylwetkę człowieka. Itachi Uchiha. Więc już mnie znaleźli. 

- Nie zauważyłaś, że byłaś cały czas obserwowana, przez kruki- zapytał bez emocji, lecz dla mnie to brzmiało jak kpina z moich umiejętności.

Stwierdziłam że to i tak mój koniec, więc się nie bałam.

- Na starość wzrok się pogarsza- powiedziałam, przecierając oczy.

- Pójdziesz z własnej woli, czy przymusu?- zapytał.

- Żadna z opcji proszę pana. Zostaję i nigdzie nie idę, ani nie zamierzam. - odpowiedziałam stając, w pozycji gotowej do ataku

Tak, ja zwykły człowiek chciałam się stawić "bogowi"*.

- Nie mam wyboru. -powiedział aktywując sharingana. 

Byłam gotowa na jego atak oczami więc patrzyłam się mu na stopy, zauważając, że ma pomalowane paznokcie. Czekaj pomalowane paznokcie? naprawdę? 

Chciałam spojrzeć na niego z zapytaniem. Zapomniałam, że ma aktywowanego szaringana, i ostatnie co zobaczyłam to te "wyjątkowe"** oczy.




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

* i ** - przez przeszłość, reader nie traktuje umiejętności shinobi, albo ich rangi jak coś niezwykłego. Kpi z tego, i nie zamierza zmienić zdania.

kto pisał zamiast uczyć się na sprawdzian i teraz ma tylko 2 godziny? dokładnie Ja.



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 01, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

klapki w akatsukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz