Podróż w jedną stronę pasta

41 3 0
                                    

Obudziłam się na jakiejś ławce, patrzę godzina 12, niedziela. Myślałam że jestem w jakiejś patusiarskiej dzielnicy mojego miasta, jednak po tym jak przeszłam kilka ulic okazało się że nie do końca.
Jestem w dupie, mam jutro na 8 zajęcia.
Gdzie ja do kurwy jestem i czemu mnie tak plecy napierdalają.
Z wczorajszej nocy to pamiętam tylko tyle że jechałam traktorem a teraz siedzę na jakimś dworcu, ale o dziwo mam portfel.

Postanowiłam przejść się do żabki po fajki bo mi się skończyły... mmmm chesterfieldy niebieskie, przy okazji zapytałam się królowej żabek - starej ropuchy co to jest za miejsce.

Baba oczy jak pięciozłotówy odpowiedziała:

-"To Bydgoszcz"

Ja pierdolę...

Myślałam że gorszego miasta na świecie niż Sosnowiec to nie ma po tym jak zgubiliśmy się tam na wycieczce, jednak sie kurwa myliłam... i to bardzo.
Chociaż i tak mogłam się obudzić na łajbie płynącej do wysp Wielkanocnych pijąc rum i brazylijski bimber, śpiewając szanty a wtedy to by już był chuj z miodem cytując klasyka czyli przejebane.

Podziękowałam chociaż nie do końca wiem za co, dałam 20 złotych i powiedziałam "reszty nie trzeba" i wyszłam.
Pod żabką wykrzesałam ognia życia z krzesiwa zapalary i odpaliłam fajka, wraz z pierwszym buchem w płuca przywiało do mnie bydgoskiego żula, vel pana i władcę amareny i pierścieni z zawleczek po beczkowym mocnym.

Zapytał o szluga i 5 złotych

"Kurwa co tak drogo?"- pomyślałam.

Nawet żule w tym mieście mają większą stawkę a ja ciągle zapierdalam na pół etatu za 15 złotych przy czym władca amareny pracuje na 2 albo 3 etaty i ma wyjebane jajca.

Prawie mnie przekonał jebany i podniósł mi samoocenę słowami "księżniczko moja, moja droga, królowo" jednak później sam zepsuł bo podwyższył stawkę do 6 złotych.
Jak ta inflacja zapierdala...

Widziałam tylko jak znika wkurwiony za krzakiem a z kieszeni wyciąga pół litra wódki.
Gdybym wiedziała że coś ma to może już bym przebolała te 6 ziko i fajka ale chuj mi w dupe. Teraz to tylko muszę się wydostać z tej mieściny. Pozostaje ostateczność. Dzwonimy do matki...

"Mamo bo kojarzysz ten zjazd koło nas jak się z miasta wyjeżdża? No to ten most jeszcze kojarzysz? No bo jak jechałam autobusem to trochę przysnęłam i pojechałam za daleko..."

-"Gdzie teraz jesteś?"

-Na dworcu... w Bydgoszczy...

-JAPIERDOLE OLA....

Wysłuchałam jeszcze miejscowej legendy o tym że "Człowiek wyjedzie z Bydgoszczy ale Bydgoszcz z człowieka nigdy" od baby która chciała mi powróżyc z fusów z kawy rozpuszczalnej zalanej wodą i kazała mi jeszcze za to zapłacić. Ten kraj jest popierdolony. Tutaj nie płacą striptizerkom za taniec tylko to striptizerki płacą za sale i usługę.
Chciałam wypożyczyć rower więc podeszłam do tego sprzedawcy, okazało się jednak że to nie sprzedawca tylko streetwerowiec po magisterce. To se pojechałam...

Przy okazji spotkałam miejscowego Iron Mena, nie, nie chodzi o tego superbohatera tylko o gościa który podpierdala żelazka z elektrycznego i bije ludzi kablami. Legenda głosi że uciekł z psychiatryka i teraz szuka sprawiedliwości na ulicach Bydgoszczy.

Co to był za pojebany dzień...
Nigdy więcej melanżu na Barankach...

Melanż Pasta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz