CBA

14 0 0
                                    

Letnim popołudniem wracałam do domu z osiedla do mojego przybytku dobrej nadziei. Szłam elegancko gdy nagle na mojej drodze zrespił się listonosz który podwiózł mnie do domu. Przy okazji gdy wysadził mnie u bram mojej posiadłości dał mi list.
Powiedział że jest "specjalnie dla mnie i bardzo ważny".

Zajebiście, list z Hogwartu nareszcie doszedł, o 6 lat spóźniony. Poczta polska to jest coś co kocham. Te listy mają problem z dochodzeniem podobnie jak twój były.

Odpaliłam petka na ganku i otworzyłam sklecony złotem list. Pomimo tego że z łatwością zamieniam winogrona na wino nie znalazłam tam potwierdzenia że jestem magicznym człowiekiem. Znalazłam jednak informację że chcą mnie w serialu w jakiejś egzotycznej części świata.
Ty no i to mi odpowiada, konkretny pieniądz i warunki, kryminały czyli moje klimaty.
Biere to.

Spakowana o 18 czekałam już na mojego szofera. Gdy podjechał i otworzyły sie drzwi wsiadłam. Jeszcze nie zdążyłam porządnie wpakować dupska do auta a kierowca zaczął do mnie gadać z amerykańskim akcentem wplatając angielskie słowa. Chciałam powiedzieć że ma chujowe pasy ale w tym samym momencie się obróciłam. Patrzę, a tam na siedzeniu, za kierownicą jebany Bruce Willis, no myślałam że mnie jeszcze trzyma po ostatnim melanżu ale on zaczął opowiadać mi że w związku z problemami zdrowotnymi przerzucił się z aktorstwa na pół etatowego szofera. Okay robi się ciekawie.
Po drodze Bruce dał mi okulary, gdy zajechał na stację, otworzył okno i zbił żółwika z Tomaszem Karolakiem, Karolak podał mu kawę dla mnie podpisaną moim imieniem, jemu dał tacos i złotą monetę.

Później Tomek tylko dodał że widzimy się na miejscu, ponieważ musi jeszcze zdążyć na bigos z Makłowiczem.
Wciąż nie wiedziałam dokąd jedziemy więc powiedziałam Bruce'owi że idę w kimę i żeby mnie obudził jak dojedziemy.

Spałam sobie smacznie na rozkładanym fotelu gdy nagle wjechaliśmy w jakieś wyboje, prawie się na wycieracze znalazłam więc mówię:
"Bruce, where the fuck are we? Boje się."
Nie odpowiedział mi bo w tym samym czasie tak zadriftował że pawie rozwaliłam łeb o kierownicę. Gdy się zatrzymał, podniosłam głowę, ktoś otworzył mi drzwi.
Łapiąc się za guza na czole wysiadłam a tam cały komitet powitalny składający się z Jerzego Urbana, Leonardo di Caprio, Sylvestra Stallone i Bogusława Lindy, Karolak podał mi rękę i zaprowadził do stolika.

"Witaj, nie wiesz nawet jak bardzo cieszymy się na współpracę z Tobą" - odparła siedząca tam Zendaya.

Willis w tym samym momencie dał mi mapę i zaczął mówić o złotych częściach do monety, którą dał mu Karolak.
Popatrzyłam się na tą mapę i miałam wrażenie że gdzieś już ją widziałam więc ją odwróciłam.

- "No nie no, wy sobie chyba jaja robicie, ja myślałam że to jest miejsce akcji, plan filmowy, a ja po raz kolejny siedzę kurwa w Bydgoszczy..."

Stallone odpowiedział że tutaj sceneria jest idealna, bo przynajmniej prawdziwa i nie trzeba się tak starać by przygotować plan.
"No chyba twoja stara" odpowiedziałam po hiszpańsku, o dziwo zrozumiał bo usłyszałam jak odparł na to również po hiszpańsku
"Twój stary"

Dostałam scenariusz, kręciliśmy pod fontanną epizod "CBŚ: KRYMINALNE ZAGADKI BYDGOSZCZY" myślałam że tam fikołka zrobię jak zobaczyłam że planowo mam łapać z Lindą i Leonardem Cezarego Pazurę w kominiarce,  wskakującego do fontanny z workiem czeskich koron.
Biegnąc za Cezarym udało mi się przeskoczyć przez Lindę i przy okazji zajebać Dodzie niechcąco z łokcia, przynajmniej nie musiała siedzieć tak długo na charakteryzacji.

Takie zajebiste ujęcie nam wyszło że aż sama sobie zaczęłam bić brawo. Mówię:
"Tomek pokazuj to ujęcie"
Na co Karolak odpowiedział mi:
"Kurwa, nie nagrało się. Możemy jeszcze raz?"

No myślałam że mu jaja urwę ale na jego szczęście kolejne ujęcie wyszło jeszcze lepsze tylko Cezary był bardziej mokry.

Stallone zbił żółwika z Bydgoskim mędrcem metrażu, który od miesiąca buduje tą samą ścianę w tym "wieżowcu", miał on być w następnym epizodzie jako gangus "Kaftan".
A Willis miał grać tego bardziej przystojnego
czyli vel "Dolec". Jako iż budowa Mietka przypominała bardziej pustostan niż budynek metropolii to tam rozgrywała się cała akcja.
Tym razem ja z Lindą i Jurkiem Urbanem jako mediatorem.
W środku leżała martwa dziwka i 2 karły, wszystko było okraszone oszustwem podatkowym, handlem bronią i rozróbą w cukierniczym.
Strzelaliśmy pistoletami co mają chyba ze 130 lat ale działają i to bardzo bo pan Mietek od nowa musi budować ścianę, ale tym razem już  na prawdę. W ujęcie wbił się nawet dresiarz co wyszło bardziej autentycznie.

Ostatnie na ten dzień ujęcie kręciliśmy na stacji kolejowej, nie na dworcu tylko jakimś wypizdowiu w wypizdowiu.
Wszyscy stoimy już przygotowani do strzelaniny na torach gdy nagle słychać tylko:

-"Pociąg do Wrocławia nigdy kurwa nie przyjedzie, hehehehe"

-Karolak ty chuju! Przestań bawić się tym mikrofonem. - Wydarł się Linda.

Leciały pociski z broni ale i też słowne, robiliśmy salta na torach i mieliśmy już skończyć gdy nagle ściana dworca się rozjebała i wyszło idealnie, Sylvestser pobił się jeszcze z jakimś menelem o złotą tarczę od monety.

Końcówką dnia wszyscy zabraliśmy się na drina. Miałam wznieść toast przy stole i to zrobiłam.
-"Oni piją za was, wy pijecie za mnie, a ja piję za darmo".
Wszyscy siedzieli roześmiani. Barmani patrzyli się na nas jakby widzieli Hasselhoffa jadącego przez polską wieś na rowerze.
Nie rozumiem... my tylko serial kręcimy...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 17, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Melanż Pasta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz