Rozdział 3 - Więzienie

8 1 0
                                    

Rudowłosa kobieta biegła przez ciemny gęsty las rozpaczliwie szukając jakiegoś miejsca by się gdzieś schować przed nieznanym stworzeniem które ją już od dłuższego czasu goniło. Warki i wycia było słychać dosłownie wszędzie, tylko szelest krzaków i odgłosy łamanych gałęzi pomagał dziewczynie określić położenie dziwnej bestii. Nagle rudowłosa potkęła się o wystający korzeń i twardo upadła na ziemie. Rozpaczliwie próbowała szybko wstać ale bolące już nogi i silne zmęczenie sprawiły że straciła równowagę i znowu upadła. Uciekała więc na czworakach a nawet czołgała się by tylko być w ruchu. Jednak bestia ją dogoniła, lecz z jakiegoś powodu nie mogła podejść bliżej do dziewczyny. Czarny wchudzony pies przypominał wilka, jednak był nieco większy dzięki jego długim kościstym koniczyną. Nie posiadał ogona, ani futra, miał długi wąski pysk z którego leciało dużo śliny i ogromne czerwone ślepia. Zwierzę gdy tylko próbowało zbliżyć się do dziewczyny zaczęło piszczeć z bólu i szybko się wycofywało. Spoglądało w jakiś punkt za dziewczyną po chwili spuściło głowę i uciekło przerażone. Dziewczyna odwróciła się za siebie i nagle wstrzymała oddech. Przed nią stała duża piękna posiadłość w miejscu gdzie jeszcze chwilę temu stały drzewa i ciemne gęste krzewy. W jednym z okien dworu zauważyła jasnowłosą dziewczynę, machała uradowana do rudowłosej a następnie szybko gdzieś odeszła. Chwilę później ta sama dziewczyna wyszła z domu i pomogła przerażonej kobiecie wstać, po czym przytuliła ją i pogłaskała po głowie by się trochę uspokoiła.

-Już dobrze Annabeeth, teraz jesteś już bezpieczna... - Szepnęła jasnowłosa do nowej towarzyszki po czym objęła ją i zaprowadziła do posiadłości.

Annabeeth odwróciła się jeszcze za siebie i szepnęła...

-Nigdy już stamtąd nie wyjdziesz...

Christian wystrzelił do góry niczym strzała do pozycji siedzącej i dyszał jakby przebieg maraton.

-Miałeś zły sen? - Zapytała białowłosa leżąca obok niego, również przybrała pozycję siedzącą.

Chris gdy tylko ją zobaczył w szoku aż zleciał z łóżka i poczołgał się aż pod same drzwi, wtedy wstał i wskazał na nią palcem.

-Ty... Ty, cały czas tu byłaś? Spałaś ze mną? - Zapytał zdezorientowany.

Chłopak czuł się wtedy jak naćpany i pijany facet budzący się w hotelu z obcą kobietą w łóżku po całej nocy wygłupów i pijaństwa.

-No tak, co ty taki zdziwiony? Jesteśmy przecież parą. - Zachowywała się jakby to było dla nich codzienność, coś normalnego.

-Jaką znowu parą? Co ty wygadujesz? Ja cię przecież nie znam! - Oburzył się.
Nie lubił takich sytuacji, dziewczyn które siłą pchają mu się do łóżka, twierdząc że robią to z miłości do niego. Takie dziewczyny nigdy nie będę szczerze kochać, a tym bardziej dotrzymywać wierności. Takie kobiety są z góry przez niego skreślane. Co z tego że dziewczyna siedząca na łóżku była ubrana, spała z nim bez jego zgody i wiedzy. I jeszcze twierdzi że są parą, miał nadzieję że powiedziała to w żartach. Owszem podobała mu się i to bardzo, ale nie zniesie takiego próżnego zachowania. Tym bardziej gdy widział ją na jawie pierwszy raz.

Dziewczyna chyba wyczuła jego obecną niechęć do niej, gdyż jej wcześniejszy przyjazny i niewinny wyraz twarzy zmienił się diametralnie w nieco groźną pokerową twarz. A jej lodowate niebieskie oczy spoglądały na niego tak surowo że aż przeszły go ciarki po plecach. Miał nawet wrażenie że w jej spojrzeniu dostrzegł przebłyski czerwieni. Na szczęście po chwili złagodniała, wstała z łóżka i ostrożnie do niego podeszła.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 12 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Rezydencja MicaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz