Rozdział 14

110 2 1
                                    


— nie zgadzam się na to — Odpowiedziałam po chwili namysłu na jego rozkaz.

— Nie możesz kwestionować mojego zdania! — wkurzony krzyknął w moją stronę, a ja, by opanować swoje emocje i nie powiedzieć czegoś, co obrazi także króla, wyszłam na balkon. By tam kolejny raz tego dnia po chwili znaleźć się na smoczycy. Latanie z moją przyjaciółką było czyjąś co pozwoliło mi pomyśleć nad tym co zadziało się dzisiejszego dnia i w końcu podjęłam decyzję o tym, że nikt oprócz mnie która można powiedzieć, że znałam się bardzo dobrze na smokach nie będzie w stanie nauczyć Leo latania. Skoro on tylko mnie zaufał, a nawet nie zrobił to swojemu jeźdźcy. I w sumie mu się nie dziwię. Gdybym była smokiem, z całą pewnością postąpiłabym tak jak on.


Jakieś dwadzieścia minut później wylądowałam z powrotem na balkonie. Lecz w jadalni już nikogo nie było. Poszłam do swojego pokoju, a po drodze pytałam się jeszcze jednej ze spotkanych pań czy może wie, gdzie w tym momencie przebywa następca tronu, lecz ona powiedziała mi, tylko że parę minut po moim odlocie on wyszedł ze swojego domu. Jednak gdy tylko znalazłam się już w przydzielonym mi pokoju, nie mogłam odpocząć, ponieważ odezwał się do mnie Leo.


" On chce mi coś ubrać!!! Ratuj, ja się boję!!!" Tu zapewne chodziło o siodło, jednak smok nie mógł przecież wiedzieć, jak się to nazywa. To było kolejne z zadań jego jeźdźca. Opowiedzenie smokowi o siodłach, których rodzajów było kilka. Ja obecnie latałam na klasycznym, ponieważ musiałam najpierw zamówić inne, a to w tym momencie jednak nie należało do moich priorytetów. Wiedziałam, że jeśli szybko nie znajdę się, może stać się obu chłopakom coś złego. Skontaktowałam się z Ruby której przedstawiłam całą sytuację, szybko zaczęłam biec wystrojem placu, chociaż po chwili zmieniłam swój kierunek i byłam prowadzona przez moją smoczycę, która wiedziała, gdzie znajduje się jej smoczy przyjaciel.


Gdy tylko zobaczyłam chłopaka, który nawet nie wie, z której strony podchodzi się do młodego gada i który odwrotnie trzyma siodło, kolejny raz byłam wkurzona na księcia. Smok był wkurzony, a tutaj akurat gdzie się znajdowaliśmy, czyli w ogrodzie, na pierwszy rzut oka nie znajdowało się, nic co lubią smoki. Mogłam tylko przepuszczać, że Leo był wkurzony przez zapach kwiatów, ponieważ Ruby też była niespokojna. One po prostu nie lubią tych roślin, ale tego przecież on nie mógł też wiedzieć.


Postanowiłam jednak zbliżyć się do smoka, lecz tym razem nie mówiłam do niego w myślach, tylko robiłam to na głos. 


410 słów

SmoczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz