~1~

88 1 5
                                    

-Mary ile można spać? Otwórz te przeklęte drzwi! - Neil krzyczał i pukał w stronę mojego pokoju, próbując obudzić mnie, żebym nie spóźniła w pierwszy dzień szkoły
-Braciszku jeszcze pięć minut - Powiedziałam zaspanym głosem.

Kochałam mojego brata, ponieważ jako jedyny dawał mi wsparcie kiedy miałam te okropne chwile w życiu i myślałam o najgorszym. Byliśmy jak normalne rodzeństwo, często się biliśmy i kłóciliśmy jednak byliśmy z sobą bardzo zżyci.
-Ropucho nie denerwuj mnie! - Krzyknął z nutką złości w głosie.-Wstań otwórz te drzwi, bo sam je zaraz staranuje.

Zaletą przeprowadzenia się, było to że miałam drzwi na klucz i nikt nie mógł wejść bez pytania. Jak mieszkałam z rodzicami, zawsze włączali mnie do swoich kłótni trzaskając moimi drzwiami i krzycząc.

-Dobrze Neil, nie niszcz drzwi wstanę dobrowolnie.- Powiedziałam zrezygnowana - Co jest na śniadanie braciszku?

-Jak wstaniesz i coś sobie zrobisz, to będziesz mieć- Powiedział, po czym słyszałam oddalające się kroki.

Powoli schodziłam z materaca, żeby jakoś się ogarnąć. Mój pokój wyglądał pusto, znajdował się tam jedynie materac, dwie walizki i kilka porozrzucanych kartonów. Przeprowadziłam się od matki w sumie z dwóch powodów. Pierwszy - nowa szkoła i większe miasto, drugi - ucieczka od toksycznej rodzicielki.

Westchnęłam zrezygnowana, była ósma rano a ja musiałam ubierać się w eleganckie ubrania, czego nie lubię, chociaż raz w roku trzeba pokazać się nowym ludziom od tej dobrej i porządnej strony.

Weszłam do kuchni, ubrana byłam w czarne rurki z wpuszczoną do nich koszulą, potem miałam zamiar zarzucić na to jedną z moich kurtek. Neil o dziwo zajął się śniadaniem, zawsze dobrze gotował i uwielbiałam jeść wszystko co dla mnie zrobił. Dzisiaj zdecydował się na klasyczną jajkownice... tak ''jajkownice'' u nas nie było takiej potrawy jak jajecznica, tak naprawdę nie różniły się niczym od siebie, tylko nazwą która jest dużo lepsza od standardowej.

Spojrzał na mnie i jak zawsze rzucił jednym tekstów typu ''ale brzydal'' nic nowego. Zaczęłam robić sobie moją ulubioną zieloną herbatę, gdy Neil kończył przygotowywać śniadanie.

-Smacznego Ropuszko - powiedział, szczerze nie lubiłam tego przezwiska, jednak było lepsze od mojego imienia, okropnie się czułam ja ktoś mówił do mnie ''Mary'' brzmiało to dziwnie poważnie.

-Dzięki baranie, nawzajem -burknęłam w jego stronę pijąc herbatę.

Minął kwadrans odkąd zjedliśmy śniadanie, zakładałam swoje glany i szykowałam się do wyjścia. Neil czekał już przy swoim mercedesie, osobiście uwielbiałam to auto i szybką jazdę to w jakiś sposób mnie odprężało, jednak wolałam motocykle.

-Mary..- popatrzył się w moją stronę gdy otwierałam drzwi do samochodu. - Muszę wracać, mam do zaliczenia ciężkie kolokwium.

-Jasne, nie ma problemu.- mruknęłam, bo wiedziałam, że zostanę sama.

-Będę dzwonił cały czas, dasz sobie radę? - spojrzał zmartwionym wzrokiem. Jedynie przytaknęłam potwierdzająco.

****

Weszłam na sale gimnastyczną gdzie odbywało się rozpoczęcie pierwszych klas, wszyscy byli ubrani elegancko i schludnie. Nie byłam zbyt zadowolona nową szkołą, bo nie dostałam się na swój wymarzony kierunek, do tego nie znosiłam ludzi. Trudno nawiązywałam nowe znajomości i bardzo się tym stresowałam.

Stanęłam na samym końcu, gdy odnalazłam swoją klasę. Ludzie wyglądali tak jakby mieli zaraz mnie zjeść wzrokiem, w sumie nie dziwie się - pierwsza klasa technikum a ja mam 1,7 m dość dużo jak na dziewczynę.

Silence yours feelings, lose yourselfWhere stories live. Discover now