I

302 46 19
                                    

Kolejny dzień w którym trójka rodzeństwa musiała pilnować siebie nawzajem. Ich ojciec jak zwykle wyszedł z domu, zostawiając kartkę z napisem “Nie wiem kiedy wrócę”. Normalka. Nie była to pierwsza taka sytuacja, ale wciąż nie byli z tego specjalnie zadowoleni.
Techno i Wilbur siedzieli w salonie grając w szachy, a Tommy robił różne rzeczy niestworzone w swoim pokoju. Podczas gdy Techno śmiał się z brata z powodu jego kolejnej przegranej, przyszedł do nich Tommy, cały na biało, a właściwie od pasa w górę uwalony w białej farbie. Nie dało się nawet określić co robił, bo farbę miał nawet we włosach.

- Matko jedyna - powiedział Techno, gdy WIlbur próbował nie parsknąć śmiechem - Coś ty robił, dzieciaku? -
- Ja się tylko bawiłem i to samo się tak stało! Przyrzekam! - odpowiedział Tom na jednym oddechu, sam lekko rozbawiony zaistniałą sytuacją
- Tak, tak, oczywiście. Samo. Will, idź go przemyj -
- AHA?! - oburzył się od razu Wilbur - Dlaczego niby ja?! -
- A wolisz robić obiad? -
- Thomas - powiedział Will wstając z miejsca - Chodź, idziemy cię umyć! - dokończył już bardziej energicznie
- Ale.. Ja mam 11 lat! Umiem sam! - naburmuszył się Tommy
- Shh.. Masz 11 lat i umysł 3 latka, więc cichutko, idziemy - wziął go za rękę i pociągnął za sobą, a Techno odszedł do kuchni

- Ściągaj koszulkę, namoczymy ci ją, bo jak farba zaschnie to już się tak łatwo nie zmyje - powiedział William, po czym wziął pierwszy  lepszy ręcznik i zmoczył go.
Tommy zdjął koszulkę, wrzucił ją do miski i zalał ciepłą wodą, po czym przydreptał do brata.
- Tom, bracie, jakim cudem ty nawet tutaj jesteś cały w farbie - zaśmiał się cicho brunet
Tommy wzruszył tylko ramionami. WIll kucnął przy młodszym i zmywał powoli z niego farbę, najgorzej szło w miejscach gdzie Tommy ma łaskotki, bo na sam dotyk Tom wyginał się we wszystkie strony. Po parunastu minutach udało się pozbyć wszystkich plam z ciała, zostały tylko te na włosach. Will odłożył ręcznik, wstając z podłogi, już wiedział że zaraz będzie tu powód, loki Tommy’iego potrafiły przechowywać w sobie litry wody, a i Tommy nie umiał ustać w miejscu i zawsze było wszędzie nachlapane. Aczkolwiek uważał że już lepiej później sprzątać, niż próbować potem zmywać zaschniętą farbę z włosów.

Po kilku minutach udało się pozbyć kolorów z czupryny Tommy’iego. Wytarł mu je i Tom ubrał nową bluzkę, po czym oboje wrócili do salonu.
Tommy w nim został i zrobił miejsce na stole, a Wilbur potupał do kuchni.
- Witaj, braciszku, potrzebna ci w czymś pomóc? -
- William, jeszcze raz nazwiesz mnie “braciszkiem” to przywalę ci -
- Już nie bądź taki agresywny, potrzebujesz pomocy czy nie? -
- Możesz zamieść już wszystko, widelce, szklanki, picie.. Nie cole. Thomas i bez niej ma za dużo energii -
Will pokiwał głową i zaniósł wszystko, a zaraz po nim przyszedł Techno z obiadem. Zjedli w ciszy. Po jedzeniu jak zwykle wywiązała się ostra argumentacja między Wilbur’em a Techno
- Ale ja zmywałem ostatnio - zaczął Wilbur
- Ale ja gotowałem - odpowiedział Techno
- Ja umyłem Tommy’iego -
- A ja sprzątałem po śniadaniu -
- Jestem starszy -
- No właśnie, starszym się ustępuje -
- Starszych się słucha -
- Mądrzejszych się słucha -
- Czy ty coś sugerujesz? -
- Możecie przestać? - wtrącił się Tommy - Za każdym razem to samo, zagrajcie w papier, kamień, nożyce, przegrany zmywa -
- Nawet dziecko ma więcej rozumu niż ty, Will - zaśmiał się cicho Techno
Wilbur odpowiedział jedynie ciche “mimimimimi” i przygotował się.
- To na trzy -
- Raz -
- Dwa -
- TRZY! -
Techno dał papier, Wilbur - kamień
- Nosz jasna ku- - zatrzymał się na chwile - ..kaczka - rzekł Wilbur i zabrał się do sprzątania.

.
.
.

Tommy wrócił do swojego pokoju, Techno czytał książkę w salonie, a obok William powtarzał do sprawdzianu (uczył się wbrew własnej woli, Techno go zmusił)
- Hmm - mruknął Will odkładając książkę - Pierwszy raz zdarzyło mu się wyjść w środku tygodnia -
- Racja - westchnął Techno - Zastanawia mnie co musiało się stać -
- Dowiemy się niedługo zapewne -
- Jak myślisz, kiedy wróci..? -
- Ohh, czyżby mój mały braciszek już się stęsknił i potrzebował pocieszenia - zaśmiał się cicho William
Techno wywrócił oczami, prędzej umrze niż przyzna komuś racja, zwłaszcza WIlburowi. Mimo to przysunął się do starszego, opierając głowę o jego ramię. Will przytulił się do niego, samo to wystarczyło mu by wiedzieć że ma racje.
- Wróci niedługo, Technie, napewno -

Porzuceni || Sleepy Bois Inc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz