Rozdział I

6 1 0
                                    


Filadelfia, French Quarter
24.11.20XX 16:39

Po ukończeniu wszystkich zajęć postanowiłam od razu udać się do budynku Madame. Troszkę się obawiałam, że spóźnię się... Godziny szczytu, Filadelfia - to złe połączenie. Zdyszana i z rozpiętym płaszczem od razu wbiegłam do pomieszczenia. Na mój widok Madame Geisha zrobiła wystraszone oczy po czym zacmokała z dezaprobatą.

- Skarbie, dama nie biega. Dama musi wchodzić z klasą i wdziękiem nawet jeśli się spóźni. - starsza kobieta stanęła przede mną i pokręciła głową. Kilka siwych pasemek włosów zsunęło się na jej czoło. Zmartwiłam się jej słowami, bo już na starcie zaczynam minusować u tej uroczej kobietki. Widząc moją zmartwioną minę i strach oczach, uśmiechnęła się do mnie dobrodusznie i pogłaskała po zarumienionym policzku.
- Nie bądź taka wystraszona Meisso. Jeszcze troszkę czasu minie jak przyswoisz sobie całą wiedzę ze szkolenia. - złapała mnie za dłoń i poprowadziła dobrze mi znaną drogą do swojego biura. Wskazała na fotel, na który z ulgą oklapłam. Wzdychnęłam cicho i zaczęłam ściągać płaszcz.
- Ja najmocniej przepraszam Madame za takie wtargnięcie. Ale biegłam z uczelni, a nie chciałam się na pierwsze wezwanie spóźnić. - uśmiechnęłam się do kobiety przepraszająco. Ona tego jednak nie zauważyła. Stała do mnie odwrócona plecami zaparzając dla nas herbatę. Po chwili do dwóch pięknych filiżanek wlała gorącego napoju.
- Tak też myślałam, że musiałaś stamtąd biec. - spojrzała na mnie przelotnie po czym odstawiła imbryk. - Poppy też często wpada do nas w taki sam sposób. Prościej by było gdybyście studiowały bliżej, no ale... - rozłożyła ręce w geście bezradności - nic na to nie poradzimy. Ważne, że jesteś. Omówimy program oraz przyjęcie z twoim pierwszym klientem.

Zasiadła za biurkiem jednocześnie przeszukując dokumenty położone na nim. Wyciągnęła kilka pojedynczych kartek i mi je przekazała.
-Zapoznaj się proszę z nimi. Musisz nauczyć się kilku podstawowych i bardzo ważnych informacji na temat tego klienta. Ponadto... - na chwilę się zawahała, po czym jednak wstała i podeszła do szafy za nią, z której wyciągnęła sporej wielkości segregator. Nic nie rozumiejąc obserwowałam ją ze zmarszczonym czołem.
- Klient płaci dodatkowo - cały bonus dla Ciebie tysiąc dolarów jeżeli ogarniesz to... - odłożyłam karki, które wcześniej trzymałam i przejęłam segregator od Madame. Z zaciekawieniem zaczęłam go przeglądać. Były to informacje o różnych osobistościach, samej śmietanki towarzyskiej filadelfijskiej biznesklasy. Nadal marszcząc czoło, przeglądałam to zastanawiając się po co mam tego się uczyć. Podniosłam wzrok na Madame z zamiarem zapytania, jednak ona uprzedziła mnie.
- Klient sporą ilość tych ludzi zna, jednak co chwilę dochodzą nowe portrety, na które musi szczególną uwagę zwracać. Dlatego też... - sięgnęła przez biurko i mniej więcej do połowy segregatora przerzuciła karty - zacznij odtąd. Dobrze by było gdybyś znała ich wszystkich. Ale tę część musisz znać najlepiej. - spojrzała na mnie z enigmatycznym wyrazem twarzy. Cichutko westchnęła.
- Czas masz do 6 grudnia, czyli do dnia kiedy zacznie się uroczystość. Chciałam to przekazać Poppy jednak ona na ten dzień ma innego klienta. Twoja koleżanka zaproponowała aby Tobie to zleciła. Nie ukrywam, że strasznie się waham, ale...
- Zrobię to. Nie ma problemu, wykuję wszystkie informacje jakie mi Pani dała. Nie będzie Pani tego żałować. Proszę uwierzyć we mnie - w końcu się odezwałam, w końcu nabrałam pewności siebie i swojego pewnego tonu jaki mi zawsze towarzyszył. Wizja bonusu, który by zasilił moje konto dodała mi siły. Jak mi się uda, cały ten bonusik od tego klienta pójdzie na spłatę mojego zadłużenia. Normalnie bym musiała w restauracji harować przynajmniej przez trzy pełne weekendy wliczając napiwki. A tu? Wystarczy wyryć to wszystko. Przecież z tym nigdy nie miałam problemu. Zaczęłam układać wszystkie informację jakie otrzymałam od kobiety. Podniosłam na nią wzrok i odwzajemniłam jej uśmiech.
- Poppy wiedziała kogo mi przysłać, a na tym kliencie naprawdę nam zależało. Jeżeli Ci się uda, zdobędziemy kolejnego lojalnego.
Karty z informacjami schowałam miedzy swoje notatki, książki. Natomiast segregator był na tyle wielki i ciężki, że nie ryzykowałam schowaniem go do torby. Objęłam go jedynie rękoma, przyciskając go do klatki piersiowej.
- Postaram się Panią nie zawieść. Wiem, że trudno mi zaufać, bo jestem tu nowa. Jednak dam z siebie wszystko. Potrafię wiele się nauczyć.
Starsza kobieta ominęła biurko i podeszła do mnie z matczynym uśmiechem.
- Wierzę, co panna Williams o tobie mówiła. Razem studiujecie więc wie na pewno więcej o tobie niż ja z kwestionariusza, który wypełniałaś. Jeżeli jednak... - spojrzała tym razem na mnie twardym wzrokiem. Zadziwiające jest to, że potrafiła z promiennego nieba zamienić się w gradowe. Przełknęłam jedynie ślinę - przyniesiesz w jakikolwiek sposób ujmę mojej agencji będziemy widzieć się ostatni raz. Nie zawiedź mnie - poklepała mnie po policzku, ponownie uśmiechając się promiennie. Oho, kobieta zmienną jest. I ona jest idealnym tego przykładem...
-Ahh! Zapomniałabym o najważniejszym. Z początkiem grudnia przyjdź ponownie do agencji, przymierzysz kilka sukien na twój debiutancki wieczór.
- Coś znajdę u siebie w garderobie, nie ma takiej pot...
Kobieta tylko machnęła ręką by mnie uciszyć.
- Spokojnie skarbie, posiadamy suknie na każdą okazję. Poza tym bez urazy - spojrzała na mnie przelotnie - podejrzewam, że nie będziesz posiadała sukienki odpowiadającej ich dress code. Druga sprawa, musisz nadal wyglądać tak jakby cię było stać na te suknie, a nie zakładać byle czego...
Kiwnęłam jedynie głową, przytakując jej dla świętego spokoju.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 23, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dziewczyna do towarzystwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz