Rozdział 1

23 5 0
                                    






Wpatrywałam się w widok za oknem samochodu, kiedy razem z Alexem mknęliśmy po jednej z szerokich, betonowych ulic Princeton. Jeszcze kilka tygodni temu nie wyobrażałam sobie, że opuszcze słoneczne Miami i przeprowadze się do Alexa – mojego starszego brata, który obecnie studiował prawo na Uniwersytecie Princeton. Ale życie czasami toczyło się innymi ścieżkami, niż by się tego chciało.

Śmierć taty była nagła, niespodziewana. Chociaż od tego dnia minęły już dwa miesiące, czułam, jakby to było wczoraj. Matka pogrążona w żałobie postanowiła wyjechać na jakiś czas za granicę, zostawiając mnie pod opieką starszego brata. „To tylko na jakiś czas," zapewniała mnie matka, ale nie jestem głupia i wiedziałam, że ten czas mógłby trwać wieczność.

Alex zatrzymał się przed mieszkaniem, jednym z nowoczesnych budynków tuż przy kampusie. Alex pomógł mi wnieść walizki i od razu rzucił luźnym komentarzem:

— Nie jest tu tak źle, Ash. Przyzwyczaisz się. To nie Miami, ale ma swoje plusy.

Nie odpowiedziałam mu. Moje myśli krążyły wokół tego, jak bardzo brakowało mi słońca, plaż i tego wszystkiego, co zostawiłam za sobą. Na korytarzu minęłam współlokatora Alexa, Haydena, który nie omieszkał spojrzeć na mnie chłodnym, obojętnym wzrokiem. Jego sylwetka była sztywna, jakby każda sekunda w mojej obecności była dla niego udręką. Nie lubię Haydena a on nie lubi mnie.

— Cześć, Hayden — przywitałam się, chociaż wiedziałam, że to bezcelowe.

— Hmm — odpowiedział, nie racząc nawet spojrzeć mi w oczy.

Przewróciłam oczami. Od początku wiedziałam, że Hayden nie będzie moją ulubioną osobą, ale nie spodziewałam się że nadal będzie dla mnie dupkiem. Alex wspominał mi, że jego współlokator ma trudny charakter, ale nigdy nie zagłębiał się w szczegóły. „jest chłodny i zamknięty w sobie ale jest naprawdę dobrym kumplem" to dosłownie były słowa Alexa. Szybko jednak zrozumiałam, że to delikatne określenie.

— Jak ty z nim wytrzymujesz? — zapytałam brata, kiedy już znaleźliśmy się w moim nowym pokoju. Pokój jak pokój, miał białe ściany i czarne podłogi, pod oknem stała toaletka a obok szafa, w lewym rogu pokoju stało dwuosobowe łóżko oraz szafka nocna, obok drzwi stała komoda a nad nią telewizor.

— Z kim? Z Haydenem? — Alex zaśmiał się. — On jest w porządku. Trzeba go po prostu poznać. Może kiedyś się nawet polubicie.

Miałam co do tego wątpliwości. Odkąd tylko weszłam do tego mieszkania, miałam wrażenie, że Hayden patrzy na mnie jak na intruza, a każda rozmowa, nawet najprostsza wymiana słów, brzmiała jak obelga. A spojrzenia które kierował w moją stronę były chłodne.

Kilka godzin później, chcąc uciec od duszącej atmosfery mieszkania, postanowiłam wybrać się na zakupy do lokalnego sklepu spożywczego. Potrzebowałam odrobiny oddechu, ucieczki od mieszanki wspomnień i chłodu, którym emanował Hayden.

W sklepie, przechadzając się między alejkami, starałam się nie myśleć o swojej nowej rzeczywistości. Wszystko tutaj wydawało się tak inne, tak obce. Kiedy sięgnęłam po butelkę wody, ktoś nagle wpadł na mnie, niemal wytrącając mi zakupy z rąk.

— O rany, przepraszam! — podniosłam wzrok i spotkałam spojrzenie nieznajomego chłopaka. Był wysoki, z ciemnymi włosami, z tatuażami na lewym ramieniu i przyjaznym uśmiechem, który natychmiast rozładował napięcie.

— Nic się nie stało — odpowiedziałam, lekko zaskoczona.

— Jestem Elliot — przedstawił się z uśmiechem, wyciągając rękę. — Nowa w mieście?

— Ashley. Tak, dopiero się przeprowadziłam — powiedziałam, nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że oczy Elliota miały w sobie coś znajomego. Ale nie wiedziałam, skąd mogłam go znać.

— Fajnie. Może kiedyś ci pokażę okolicę? — zapytał lekko, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Po chwili dodał — Wymienimy się numerami?

Wciąż zaskoczona nagłym spotkaniem, wyciągnęłam telefon. Po chwili mieliśmy już zapisane swoje numery, a ja poczułam dziwną ulgę, że poznałam kogoś, kto wydawał się sympatyczny i otwarty.

— Może się jeszcze kiedyś spotkamy — rzucił Elliot, zanim zdążyłam mu odpowiedzieć Elliot zniknął za rogiem alejki.

Poczułam, że na chwilę zapomniałam o wszystkim, co mnie trapiło. Ale nie na długo.

Następnego dnia, spacerując po kampusie, znowu spotkałam Elliota. Tym razem był w towarzystwie. Kiedy podeszłam bliżej, uśmiech zamarł mi na twarzy. Obok Elliota stał..Hayden, chciałam udać że nie widzę machającego mi Elliota lecz był jedyną osobą poza Alexem i Haydenem którą znam, więc podeszłam na sztywnych nogach do nich.

— Cześć, Ashley — Elliot przywitał się, ale ja dalej byłam jak z kamienia, patrząc na niego zaskoczona. Dopiero po chwili zauważyłam, że Hayden patrzy na mnie w ten sam sposób, jak dzień wcześniej – zimno i bez zainteresowania.

— Cześć... — powiedziałam niepewnie, zastanawiając się, co to wszystko oznacza.

MoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz