~🐼🐼🐼~
Legendy mówią o legendarnym wojowniku, który był legendą. Był najpotężniejszy ze wszystkich. Sam jeden potrafił rozprawić się z armią tysięcy wojowniczych wojowników! A pokonał ich jednym ruchem dłoni. Panował nawet nad najbardziej tajnymi technikami, o których prawie nikt nie słyszał. Sam tworzył kolejne magiczne ruchy, a dzięki nim jeszcze szybciej rozprawiał się z bandziorami w całej Dolinie Spokoju. Jemu służyła cała Wielka Piątka, która chłonęła jego mądrość i wielkość.
Grzeszył także swoim nienagannym wyglądem. Najprzystojniejszy ze wszystkich, najlepiej zbudowany, najpotężniejszy, totalnie mocarny i niepokonany. Tak, to był on, Smoczy Wojownik we własnej osobie! Podziwiano go w całych Chinach. Każdy słyszał o jego legendarnej potędze i nadprzyrodzonej sile. On jednak z natury był skromny, więc tak wielkie zainteresowanie jego osobą go zawstydzało. Mimo to w każdej chwili był gotów uratować Chiny przed czyhającym na nie niebezpieczeństwem.
Tamto popołudnie, jak każde inne, spędzał w restauracji swojego ojca. Smoczy Wojownik zajadał się najlepszymi kluskami na świecie. Jego spokój nie trwał jednak długo, gdyż do budynku jak burza wpadł Mistrz Tygrys. Był zdyszany, spanikowany, spocony, ale dalej cholernie gorący i pociągający. Smoczy Wojownik nie mógł oderwać wzroku od mężczyzny z tatuażem majestatycznego tygrysa. Miedziane włosy z czarnymi pasemkami wpadały do złotych, kocich oczu, które wypełnione były mocą wojownika oraz czystą potęgą. Jego perfekcyjnie wyrzeźbiona klatka piersiowa unosiła się w szybkim tempie, ukazując urywany oddech. Twarz była wręcz boska. Karmelowa skóra mieniła się w Słońcu, zaś ściągnięte brwi uwydatniały zwierzęcą drapieżność. Smoczy Wojownik mógłby mu zazdrościć, gdyby sam nie był idealny w każdym calu. Wygłodniałe oczy bestii skanowały Smoczego Wojownika, który z wypchanymi policzkami podziwiał piękno Mistrza Tygrysa.
Jakby w zwolnionym tempie widział, jak mężczyzna do niego podchodził. Smoczy Wojownik szybko przełknął posiłek, gdy Tygrys nachylił się nad stołem, będąc niebezpiecznie blisko twarzy, a zwłaszcza ust Smoka. Ten już przymknął oczy, by poczuć te pełne, idealnie wykrojone usta na tych swoich i wtedy...
Znaczy się, legenda mówiła, że Mistrz Tygrys zawołał Smoczego Wojownika z bezpiecznej odległości, krzycząc o ataku na Dolinę Spokoju. Smoczy Wojownik okiełznał strach Mistrza Tygrysa i pogłaskał go po głowie. Ten spojrzał na niego z miłością w oczach, następnie ujął dłoń Smoczego Wojownika i wyprowadził go z restauracji. Smok ruszał się z gracją oraz wrodzonym wdziękiem. Miał na sobie złotą szatę oraz słomiany kapelusz charakterystyczny dla chińskiego ludu.
Miasto poza restauracją było skąpane w chaosie. Wiał wiatr, a budynki kruszyły się jak za mrugnięciem oka. Zewsząd napływały obce klany próbujące rabować i porywać niewinnych mieszkańców. Mistrz Żuraw leżał pod drzewem nieprzytomny, niedaleko Żmija i Małpa walczyli ramię w ramię z dwoma przerażającymi bandytami. Modliszka skręcał karki. W kilku słowach, Wielka Piątka była w opałach. Na szczęście pojawił się on - Smoczy Wojownik. Z wielkim bólem puścił dłoń Tygrysa, który w akcie rozpaczy załamał ręce. Lecz Smok oddał się woli walki, pędząc w stronę rozwścieczonych bandziorów. Używając specjalnej techniki kung-fu, powalił na ziemię tuzin przeciwników. Nie zdążył kiwnąć palcem, a duża część uciekła w popłochu, krzycząc i zwiastując innym jego potęgę. Otarł pot z czoła, rzucając olśniewający uśmiech swoim wrogom, którzy ślepli od tego widoku. Szczękali zębami, drżąc przed przystojnym Smokiem. Nikt nigdy nie budził jednocześnie takiej grozy i uwielbienia. Nawet najwięksi kozacy w całych Chinach nie mogli się z nim równać. Był on ich ostoją i tarczą.
CZYTASZ
dragon warrior||minsung
Fanfiction„Nie jestem niskim i słabym pandą. Jestem niskim i bardzo silnym pandą!" Han Jisung nie wyróżniał się niczym specjalnym. Był synem właściciela jednej z popularniejszych restauracji w całej Dolinie Spokoju oraz największym fanem Wielkiej Piątki w cał...