Rozdział 4

44 2 0
                                    

Pip, pip, pip...-usłyszałam dziwny dziwięk. Próbowałam otworzyć oczy, ale coś mi nie pozwalało, oślepiało mnie swiatło. Udało mi się zobaczyć jedynie Maxa stojącego nad moim łóżkiem i trzymającego mnie za ręke, czułam się bezpiecznie gdy jego ciepła dłoń delikatnie mnie smyrała.
-Jo, jo otwórz oczy. Proszę.- szlochał
Złapałam głeboki oddech i chciałam go uspokoić, gdy wszystko mi się przypomniało. Ten mocny uścisk, gasnące światła lamp a przede wszystkim słowa "Wow''.
- Zawołaj lekarza!- warknęłam
-Och Jo ty...
-Zawołaj go!- zaczęłam krzyczeć. Nie mogłam się uspokoić.
-Witam panno Jo. Jestem pani lekarzem prowadzącym.- powiedział wysoki, łysy mężczyzna.
-Co on mi zrobił!?-szlochałam.
-To było pobicie, ale sytuacja wygląda...-przerwałam mu.
-To on! To był on!- próbowałam wzkazać palcem na Maxa. Łzy zaczęły same płynąć mi po policzkach.
-Ja?! Nie Jo to nie tak. Proszę wysłuchaj mnie.
-Proszę go stąd zabrać!- dostałam ataku histerii. Chciałam żeby zszedł mi z oczu. Nie chciałam go widzieć po tym co mi zrobił!

*

Tydzień później mogłam już wrócić do domu.

Coś pękło w moim sercu... Nie chciałam już bym sama, chiałam mnieć kogoś obok. Postanowiłam zmienić życie i cały światopogląd.

*

-Jo? To ty?!- spytała Caroline, której oczy wyglądały jak spodki.
-Tak ja.- szłam dumna z zadarym nosem przez korytarz. Chciałam żeby wszyscy zobaczyli MNIE. Jo nową Jo.

Max:

Miałem wyrzuty sumienia, że nic wtedy nie zrobiłem. Stałem tylko i patrzałem jak ciągnęli ją za włosy, kopali... Chciałem jej wszystko opowiedzieć, ale oni by mnie zabili.
Chciałem jak najszybciej z nią porozmawiać, pardzo mi na niej zależało.
Nagle zaniemówiłem. Jo szła samym środkiem korytarza a za nią rząd chłopaków. Miała białą koszulkę na niej czarną skórzaną kurtkę opinającą jej szczuplutkie rączki, obcisłe jeansy i trampki. Jej pofalowane włosy zasłaniały głęboki dekold i sięgały prawie do pasa. Wyglądała tak ponętnie, seksownie i piękniej niż kiedykolwiek.

Czułam jak spojrzenia chłopaków podąrzały za mną i próbowały prześwietlić. Podobało mi się to. Nawet Caroline była zazdrosna, ta Caroline która ma swoją obstawę, i której chłopcy nie odstępują jej na krok!

Od dziś tak będzie codziennie. Moje życie właśnie tak będzie wyglądało.

Mój czasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz