Siedziałam na ostatniej ławce, zamyślona o spotkaniu, które umówił mój ojciec chwilę po lekcjach. To było już trzecie spotkanie w jego firmie w tym tygodniu. Po co mi były w ogóle te spotkania? Ktoś ich potrzebował? Ja nie, a tym bardziej mogłam tak powiedzieć o Alecu. On nienawidził mojej obecności i ze wzajemnością. Byliśmy w stanie znieść jedno spotkanie w tygodniu, ale n i e trzy!
– Panno Caster, jakie było moje pytanie? – zapytał profesor Miller. Nauczyciel historii i geografii. Jak nudne życie musiał mieć, że poszedł w kierunku tych przedmiotów? Których tak nienawidziłam.
Milczałam.
– Tak myślałem. – Ruszył w stronę swojego biurka. – To już kolejne twoje F w tym tygodniu. Nie potrzebujesz może korepetycji?
Uśmiechnął się w moją stronę.
Pierdolony zboczeniec. Nic innego nie robi, jak gadanie o swoim życiu, jakby kogoś to interesowało lub patrzenie się na piersi uczennicom.
– Poradzę sobie – oznajmiłam.
– Gdybyś chciała, zawsze mogę...
– Naprawdę sobie poradzę – przerwałam mu, wymuszając uśmiech na twarzy.
Wtedy zadzwonił dzwonek. Szybko spakowałam swoje książki do torby i wyszłam z klasy. Niedługo później znalazłam się przy swoje szafce, otworzyłam ją wyjmując z niej podręcznik na następną lekcję. Była to matematyka, którą nawet lubiłam. Nigdy nie sprawiała mi większych trudności, a nauczycielka mnie lubiła – co było bardzo rzadkim zdarzeniem.
Odwróciłam się chcąc ruszyć w stronę sali matematycznej, ale uderzyłam nosem w twarda klatkę piersiową. Spojrzałam w górę, gdzie ujrzałam twarz swojego przyjaciela. Blondyn o szarych oczach i uroczych dołeczkach, które ukazywały się, gdy się uśmiechał. Górował nade mną o dobrą głowę chociaż nie należałam do najniższych osób. Uśmiechał się do mnie, ukazując przy tym swoje białe zęby.
– No i co tak się szczerzysz? – zapytałam wymijając go. Ruszył za mną i po chwili szedł już przy moim boku.
– Zgadnij, kto do mnie zagadał – powiedział podekscytowany. Zmarszczyłam brwi próbując sobie przypomnieć, o kim ostatnio cały czas mi mówił. – Tylko nie mów, że zapomniałaś.
Otworzyłam szerzej oczy. Ian...
– Ian? – zapytałam, ale od razu zostałam uciszona przez dłoń Nicholasa.
– Ciszej – szepnął zabierając dłoń z moich ust. Skinęłam głową.
– Co chciał? – zapytałam szeptem.
– Możesz się urwać z tej lekcji? To twoja ostatnia, z tego co pamiętam. To bym ci opowiedział.
Pokręciłam przecząco głową.
– Mam zaraz matematykę, a później muszę jechać do firmy ojca – wyjaśniłam.
– Zawiozę cię, a z matematyki możesz się zwolnić pod pretekstem bólu brzucha. Babka cię lubi, więc cię wypuści. – Wzruszył ramionami.
– Dobrze, niech ci będzie – westchnęłam, po chwili namysłu.
– Ale, jeżeli nie będę czegoś rozumieć, to będzie twoja wina – ostrzegłam go. Uniósł ręce w geście obronnym.
Gdy tylko weszłam po dzwonku do sali, skierowałam się do biurka Pani Hudson i wyjaśniłam sytuację z udawanym grymasem bólu na twarzy. Zmartwiona od razu mnie zwolniła. Wyszłam przed szkołę, gdzie przed wejściem czekał na mnie już Nicholas w swoim nowoczesnym Jeepie, który był w kolorze czarnym. Podeszłam do samochodu, kiedy już miałam wchodzić zatrzymał mnie głos, który dobrze znałam.
CZYTASZ
Nigdy blisko siebie [ZAWIESZENIE]
RomanceNaszym matkom zawsze marzyło się, aby między nami zakwitła epicka przyjaźń. Chciały, abyśmy byli jak z filmów, bo urodziły nas w tym samym czasie. My za to nigdy się nie polubiliśmy, raz chcieliśmy się dogadać ze względu na nasze mamy, ale wytrzyma...