Rozdział 13

101 15 21
                                    

**Włóczykij**


Słońce leniwie posuwało się na zachód coraz bardziej chowając się za linią choryzontu. Temperatura zaczynała maleć ale nie na tyle aby potrzebne było mi coś więcej do ubrania niż to co nosiłem zawsze. Światełka które rozwieszone były na werandzie i kilku słupkach powybijanych w ziemię niedaleko stołów zaczynały rozbłyskać żółtym a niektóre kolorowym światłem światłem.

Mama Muminka skończyła już przygotowywać wszystkie potrawy a teraz wraz z Migotką wystawiały wszystko na stoły. Ja siedziałem w spokoju pod drzewem przyglądając się wszystkiemu z niedużej odległości, mając za zadanie pilnowanie wszystkiego na wypadek gdyby Mała Mi albo bobek mieliby ochotę coś zwinąć.

Kilka chwil później kiedy za horyzontem widać było mniejszą połowę, przed domem Muminków zebrał się już mały tłum gości, tych bardziej mi znanych ale też tych mniej. Wszyscy powoli zasiadali do stołu wybierając sobie miejsca obok tych osób z którymi mieli chęć rozmawiać.

Od niechcenia ciężko podniosłem się z trawy i ruszyłem w stronę tłumu. Kiedy już byłem w pobliżu zająłem miejsce blisko Małej Mi która siedziała na końcu stołu na specjalnym krześle zrobionym pod jej wzrost.

Siostra przywitała mnie krótkim spojrzeniem z nad talerza i za chwilę znów wróciła do jedzenia. Rozglądając się po gościach z rozbawieniem stwierdziłem że dziewczyna jest jedyną która już zabrała się za jedzenie spośród zebranych.

Oparłem się plecami o oparcie krzesła spekulując kto zajmie miejsce obok mnie, chociaż nie mialbym nic przeciwko gdyby zostało puste.

Jeszcze kilka chwil minęło i gdy słońce zaszło Tatuś Muminka oficjalnie ogłosił rozpoczęcie kolacji.

Głośne rozmowy, śmiechy i czasem sprzeczki, dźwięczały w całej dolinie.
Nawet ptaki które zawsze jeszcze chwilę po zapadnięciu zmroku śpiewają w najlepsze teraz albo ucichły albo zostały zagłuszone.

Miejsce obok mnie wciąż pozostawało wolne. W odróżnieniu od innych ja siedziałem cicho czasem jedynie rzucając w stronę siostry jakieś pytania czy coś w tym stylu, ale nawet ona po dłuższym czasie znalazła sobie towarzysza do rozmów.

Nawet nie wiem ile czasu minęło od oficjalnego rozpoczęcia ale jeśli by liczyć jedną minutę jako jeden kawałek ciasta zjedzony przez Ryjka to siedziałem tam już około pół godziny. Tak nie miałem nic lepszego do roboty niż liczenie który kawałek konsumuje już mój znajomy, przy okazji zwracałem uwagę również na jego minę zgadując czy moje ciasto mu smakuje.

- Włóczykiju, może byś coś nam teraz zagrał?- Miły jak zwykle głos Mamy Muminka zaskoczył mnie od tyłu. Zgodziłem się skinieniem głowy i powoli wstałem od stołu.

Stanąłem w niedalekiej odległości mniej więcej tam gdzie siedziałem przed kolacją. Wyciągnąłem z kieszeni organki i przyłożyłem je do ust zaczynając na nich grać. Przyjemny dla ucha dźwięk przerwał rozmowy i zwrócił wzrok innych centralnie na mnie co stawiało mnie w niezbyt przyjemnej sytuacji.

Zignorowałem nieprzyjemne uczucie bycia w centrum uwagi i skupiłem się na każdym wydawanym dźwięku. Goście zaczynali zbierać się wokół mnie tańcząc wesoło w rytm muzyki.

Chwila grania ciągnęła mi się w nieskończoność, lecz gością najwyraźniej nie bo kiedy przestałem grać spod kapelusza widziałem ich niezadowolone miny. Chwilę po tym jak już odetchnąłem zacząłem grać jeszcze jedną z moich dłuższych melodii.

Niebo już dawno zdążyło całkowicie poczernieć, z góry dolinę oświetlał księżyc-sierp.

Obkręciłem się raz wokół swojej osi dając się ponieść muzyce. Robiąc to spojrzałem w stronę kolorowo oświetlonej werandy. Na ten widok chwilowo się zatrzymałem. Nie wierzyłem a może nie chciałem wierzyć. Oczy jeszcze nigdy mnie nie zawiodły więc nie wątpiłem w nie też teraz. Nie musiałem czekać długo na wyjaśnienia bo moją muzykę przerwało głośnie stukanie łyżeczką o szklankę jak to zazwyczaj jak chce się prosić o uwagę na uroczystych imprezach.

- Chciałbym prosić wszystkich o uwage- niepotrzebnie skomentował Tatuś Muminka ponieważ wszystkie oczy były już skierowane na niego.
- A więc przerywam wam zabawę z ważnego powodu- zrobi krótką przerwę żeby upewnić się że napewno wszyscy go słuchają.
- Przedstawiam wam gościa specjalnego który w końcu miał zamiar odwiedzić nas po tylu latach. Najprawdopodobniej zostanie z nami na dłużej a ta mała kolacja jak już niektórzy się pewnie domyślacie jest właśnie z tego powodu-

Wiedziałem że Muminki bardzo często organizują imprezy z dosyć błachych powodów ale żeby zbierać tu aż tyle osób tylko po to?

-A więc mam nadzieję że Jok należnie zostanie powitany w dolinie- kontynuował wciąż z zadowoleniem na twarzy takim samym jak to osoby która stała obok niego.

-Wole "Joxter"- powiedział donośnym głosem w którym można było dosłyszeć nutkę śmiechu.

Mój ojciec, wziąłem głęboki wdech wciąż nie ruszając się z miejsca.





//

A więc jestem z powrotem oto ja.
Najpewniej nie wracam na długo ale przyszła wena i chwilowo jestem wolny od "problemów"

(+Tak zmieniłem zaimki (idk what gender im))

Proszę nie bijcie za to co ja zrobię z charakterem Jok'a i z relacją jego i Włóczykija proszę hshs.


°° Jak chcecie to możecie tu napisać jak się czujecie/ jak wam dzień zleciał nudzi mi się więc poczytam •^•

Snufmin~ Nie zostawiaj mnie, ZNOWUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz