2

17 2 0
                                    

Dzisiaj niedziela. Ufff. Chyba pójdę z Mary na spacer do parku. Tak. To dobry plan. Ale żeby gdzieś wyjść trzeba najpierw wstać. A w tym nie jestem najlepsza. No, ale oki.

Jest zima więc wstałam z łóżka opatulona w kokon z kołdry. Poszlam do łazienki i wzięłam gorący prysznic żeby sie troche rozgrzać.

Następnym "krokiem" w moim poranku było pójść po ciuchy do pokoju. Szłam naga z pod prysznica, w końcu mieszkałam sama. Wzięłam z szafy jasne jeansy, różowy sweter (tak, kocham swetry! ) jakieś grube skarpetki.

Na śniadanie jadłam tosty. Kocham tosty. Ojejku jak ja kocham tosty. No dobra, to teraz chyba by sie przydało zadzwonić do Mary. -mam nadzieje, że masz czas... - powiedziałam sama do siebie wybierajac numer do mojej przyjaciółki.

***

-i jak? - zapytała Mary o mało nie spadając z krzesła.
-pyszne! - krzyknęłam z pełnymi ciasta ustami. W sumie to nie było takie pyszne. Byli wręcz okropne. Ale piekła je Mary więc ten szczegół zatrzymalam dla siebie. Nie macie pojęcia jak ona znosi takie słowa. Ugh.

Siedziałyśmy na naszej ulubionej ławce w parku. Może to brzmi dość dziwnie, ale tak jest. Mamy ulubioną ławkę.

W żadnym z tych dni, które opisuję nie pomyślałam nawet przez chwile co się będzie działo na kilka tygodni. Nawet przez chwile nie przebiegło mi nic tak strasznego przez myśl.

Kiedy zjadłam już całe ciasto od Mary, postanowiłysmy że pójdziemy na rundkę po parku i wracamy. Kiedy miałyśmy już iść do domu podbiegł do mnie pies. Piękny husky. Nie chciał mi nic zrobić ale i tak na początku sie wystraszyłam. Pogłaskałam go i kiedy podniosłam głowę zobaczyłam szarookiego, średniego wzrostu szatyna. Nie mogę powiedzieć, że się w nim zakochałam. Bo tak nie było. Ale po jego wyrazie twarzy mogłam śmiało powiedzieć, że on sie chyba zauroczył. Eh...

Szatyn okazał się być dwudziesto pięcio letnim pracownikiem McDonalda. Nie byłam zaskoczona tym faktem. Sama pracowałam w Starbucksie. Newt* (tak miał na imię gdyby sie ktoś nie domyślał ) miał niesamowite poczucie humoru i miałam z mim naprawdę dużo tematów. Po około dwóch godzinach wrociłam do domu z numerem Newta w telefonie.

Była osiemnasta więc zamowiłam sobie pizzę. Tak wiem, zdrowo sie odżywiam. Nie musiałam dbać o dietę miałam dobrą przemianę materii.

Kiedy zjadłam peperoni ktoś zadzwonił do domofonu.

-halo.- burknęłam
-to ja... M-mary- szczękała zębami.
-wejdź

-co się stało?!
-ni-nic. Tylko mała sprzeczka z Masonem. Wywalił mnie z mieszkania.
-ale co sie stało?!-powtórzyłam pytanie
-był pijany i siedział z kumplami w pokoju a ja im przeszkadzałam i kazał mi sie wynosić.
Mowiła o tym jakby to było normalne...
-zostaniesz u mnie a jutro wyjaśnimy sprawę z Masonem.

Tadaa! Kate ujawnila tajemniczego mężczyznę. Hyhy
Rozdzialy będą co sobotę więc, Jakby co to komentujcie gwiazdkujcie. ;)
Jak myślicie, czemu Kate pisze w czasie przeszlym?
Sia Sia. (:

Take It BackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz