Chapter 2 "Lepiej późno niż wcale"

245 31 41
                                    

Ivo zacisnął mocno zęby i potarł dłonią głowę. W skupieniu wpatrywał się przed siebie, z trudem próbując cokolwiek wymyślić. Po niedługiej chwili, westchnął i rozciągnął się na kanapie. Odsunął na bok książkę, nad którą siedział i zamknął oczy. Czuł się beznadziejnie. Nie potrafił sobie poradzić z takim prostym zadaniem.

Pamiętał bowiem, jak owe zadanie wykonywał jego brat kilka lat temu. Bardzo często przyglądał mu się wtedy, ale nie interesował się dokładnie czym się zajmował. Czekał z niecierpliwością, jak skończy, by móc spędzić z nim czas, jednak rzadko jego chęć zostawała zaspokajana.

Niestety najczęściej miał zbyt dużo zajęć i Ivo czekał, by dowiedzieć się, że jednak jego brat ma dodatkowe lekcje historii tego dnia.

Westchnął i przyłożył pióro do ust, zachwycając się jego miękkością.
Miał jakiś czas temu lekcje na temat pisania dokumentacji z wizyty danego dyplomaty, gościa, szlachty czy innej osoby, jednak zupełnie nie skupiał swojej uwagi na lekcjach i nic z nich nie pamiętał. Wpatrywał się jedynie w pustą kartkę leżącą na stoliku obok kanapy.

Ułożył się wygodniej, szukając w głowie jakiegoś prostego rozwiązania.
Miał sporo czasu na przemyślenia i napisanie, co oznaczało, że nie musiał jeszcze panikować, ale jednak chciałby mieć to wszystko już z głowy.

Czy była jakakolwiek wymówka, która sprawiłaby, że nie byłby w stanie wykonać zadania? Wiedział, że zwykłe olanie sprawy nie będzie dobre. Obowiązki, które wykonywał, lub musiał nauczyć się wykonywać, były zbyt ważne, ale jednocześnie czuł się źle mając tyle zadań.

Tęsknił za czasami, gdy bawili się niewinnie w zamku i biegali korytarzami uciekając przed sobą nawzajem. Miał wrażenie, że wręcz traci swoją radość, na rzecz ciągłego stresu oraz ilości zajęć.

Uniósł wzrok słysząc kroki, które echem potoczyły się przez korytarz. Postać kierowała się w stronę południowego korytarza od salonu.
- Nicollo! - krzyknął młodszy książe i uśmiechnął się szeroko. Upuścił pióro wstając i chwycił brata za nadgarstek zatrzymując go. - Mógłbyś mi może pomóc...?

- Czego - warknął agresywnie odwracając się w stronę Ivo.
Widać było, że nie miał dobrego humoru. Wpatrywał się zimnym wzrokiem w swojego brata analizując to co powiedział.

Nicollo zbierał się właśnie w sobie, by pójść do komnaty Kuia. Zamierzał szybko przeprosić go za swoje zachowanie i natychmiast zapomnieć o tym wydarzeniu. Nie zamierzał być szczery, ale to nie oznaczało, że może to sobie odpuścić. Musiał to zrobić, czy chciał czy nie. Wiedział, że jego ojciec nie zrobi takiego kroku, a on sam nie mógł sobie pozwolić, aby Kui miał więcej powodów do ograniczania jego obowiązków.

Wyrwał swoją rękę cofając się przy tym o krok i zmrużył oczy.
- Nie - prychnął, zwyczajnie odwracając się tyłem i powolnym krokiem ruszył znów w stronę korytarza.

Ivo zacisnął zęby zawiedziony i spuścił wzrok. Miał nadzieje, że chłopak mu pomoże, ale jakoś bardziej się nie rozczarował. Już sam wzrok, którym go obdarzył, miał w sobie zawartych mnóstwo nieprzyjemnych emocji.
- Dlaczego..? - wymamrotał ostatecznie.

Arcyksiążę nawet nie odwrócił się, by spojrzeć na brata.
- Ponieważ tak chce - powiedział agresywnie. - Naucz się być samodzielny. Masz już jedenaście lat, zrozum to.
Stanowczym krokiem opuścił salon, zostawiając Ivo na środku. Młodszy książe nie czuł się zbyt komfortowo po jego słowach, jednak nie zamierzał mieć mu tego za złe. Usiadł z powrotem na kanapie i zwrócił swój wzrok na kartkę.

Jego brat ostatnimi czasy nie traktował go dobrze. Najpewniej wyładowywał swoją frustrację na nim, co nie było zdrowe dla ich relacji. Nie podobało się także samemu Ivo, ale ten nie widział innego wyjścia. Przyjmował odrzucenia przez brata już długi czas, mając nadzieję że niedługo się poprawi.

~Absquatulate~ 5cityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz