Rozdział Pierwszy.

9 1 1
                                    

.

"Wszyscy myślą, że jestem szczęśliwy. Co jeżeli tylko udaję, bo jestem zbyt zmęczony".

.

Choćby i wszyscy dookoła mówili mi, że się nie nadaje, to ja chcę próbować. Chce znaleźć swój własny cel, choćby jedna osoba była w stanie podtrzymać mnie na duchu. Niech tylko wyłoni się z tłumu jednakowych twarzy, wrogo nastawionych, a ja nie puszczę jej. Nie zostawię. Do czasu. Do czasu, gdy sam będę na tyle stabilny, by poradzić sobie w pojedynkę i wierzyć. Wierzyć, że nigdy nie będzie tak, jak kiedyś.

.

Mocny zapach kawy, od momentu wtargnięcia do przytulnego pomieszczenia, atakuje nozdrza przybylca. Dźwięk wydawany przez ciepłą ciecz uderzającą o porcelanowe naczynie, jest dla Hyungwona niczym szum fal w wietrzny, ale upalny dzień. Powoduje odprężenie.

Jako barista, chłopak jest dobrze zaznajomiony z tym odgłosem. Dość skryty, ale klimatyczny lokal należy do tych odwiedzanych przez ludzi przypadkiem na niego trafiających lub tych, którzy ówcześnie, odkrywszy miejsce, nie są w stanie przestać do niego zachodzić.

Kawiarnia mieszcząca się w średnim co do wielkości budynku, jest „ukryta" we wnęce pomiędzy dwoma wyższymi lokalami jednak przez to zachowuje pewien klimat. Nowoczesne wnętrze, ale również postarzane meble, rośliny pokrywające ściany i książki na półkach tworzą przyjemną atmosferę, mającą na celu raczej uspokojenie niżeli dodanie ogromnej liczby wrażeń.

Praca w kawiarni jest jednak powodem wielu zmartwień dla chłopaka, który na co dzień musi użerać się z szefem i współpracownikami, niezbyt przychylnie ceniącymi jego towarzystwo. Mimo wszystko jest to dla niego pierwszy krok. Pierwszy krok na drodze do samodzielności i spełnienia marzeń.

Mało majestatyczne, wejście młodej omegi jest powodem drobnego zamieszania. Mężczyzna pijący kawę przy swoim stoliku skupia swój wzrok na szczupłej sylwetce. Być może jest stałym bywalcem i tylko oczekiwał przybycia swojego ulubionego pracownika, a może właśnie upatrzył owego.

Spojrzenia przytłaczają, jednak praca musi być wykonana. Szybkim krokiem Hyungwon dochodzi do wejścia dla personelu. Postanawia przemilczeć postawę nachalnego adoratora i kieruje się wprost na kuchnię, by przygotować się do zmiany.

Trudności jednak dopiero się zaczynają. Nowy menadżer nie zamierza pozostawić bez komentarza spóźnienie.

- Chae, znowu muszę Cię upomnieć, chyba nie chcesz, żebym musiał złożyć na Ciebie skargę u szefa. Nie rozumiem, czemu nikt mnie tu nie słucha. Radziłem, żeby nie zatrudniać omeg, to on się uparł i teraz ma za swoje. Gdzie twój szacunek?

Młody chłopak całą siłą swojej woli stara się pozostać opanowanym. Źle znosi słowa nacechowane naganą.

- Ja, przepraszam najmocniej. To się naprawdę nie powtórzy!

Chociaż przełożony Hyungwona nie jest od niego wyższy, to zdecydowanie jest mocniej zbudowany. Jako beta nie jest aż tak podatny na feromony, ale nadal powoduje niepokój wśród przedstawiciela słabszej płci.

Stresująca sytuacja wpływa na zachowanie młodszego. Starych nawyków nie da się tak łatwo oduczyć, a wspomnienia, nie ułatwiają pozbierania do kupy. Być może stara się być silnym, ale rysy nie pozwalają do końca cieszyć się wolnością. W zamian zaczynają coraz bardziej pękać i powoli ukazywać zawartość. Niechcianą, dawno pochowaną zawartość.

- Wam nie można ufać. Jesteście zbyt... emocjonalne. Wracaj do roboty darmozjadzie i lepiej, żebyś nie popełniał dziś żadnych błędów!

- Przepraszam.

Widmo nieposłuszeństwa nie pozostawia po sobie złudzeń. Menadżer, dość charakterny, powoli odwrócą się i podchodzi do innego pracownika pod nosem, szepcąc „żałosne".

Wyrzuty sumienia nie opuszczają Hyungwona przez dłuższy czas, jednak chłopak woli skupić się na pracy. Przecież to dla niego dzień, jak co dzień.

Obsługa klientów zawsze była dla niego stresująca, ale pod wpływem emocji czuje, że ten dzień nie skończy się najlepiej.

Wśród gości uroczej kawiarni podejrzany adorator, który od dłuższego czasu okupuje stolik w najbardziej osamotnionym miejscu, pije swoją kawę, spoglądając w stronę zapracowanego szatyna.

Ruchem ręki menadżer daje mu do zrozumienia, żeby podszedł do klienta i według polityki miejsca „delikatne i nienamolnie" starał się przekonać go do kolejnego zamówienia.

Omega, rozumiejąc gest rusza niechętnie, ale z uśmiechem na twarzy. Mężczyzna przy stoliku, jak gdyby tylko na to czekał, jednak mus to mus.

- Czy mogę jeszcze coś podać?

Mina, zapytanego klienta wyraża, aż nad wyraz.

- Może mógłbyś zaproponować mi coś specjalnego, tylko dla mnie. Wiesz, ładny jesteś, dlaczego taka piękność pracuje w jakiejś kawiarni?

Obrzydzony wyraz twarzy szybko na powrót zmienia się w jeszcze bardziej nieszczery uśmiech. Konwersacja żenuje omegę, ale nic nie może na to poradzić.

- Przepraszam, ale mogę tylko zaproponować kolejną kawę albo ciasto.

Twarz przybysza zaczyna wyrażać poirytowanie, mimo że Hyungwon nie cechuje się niską sylwetką, w tym momencie jeszcze bardziej zapada się w sobie, chcąc zniknąć, na zawsze.

- Nie wyglądasz na zbyt nieposłusznego, omego, usiądź mi na kolanach, nie wasz się zlekceważyć mojego rozkazu.

Ton głosu, bezdyskusyjnie korzystający z przywileju alfy i siły woli omegi, jest dla szatyna gwoździem do trumny. Momentem rozłamu ciała i umysłu. Podziału na sacrum i profanum. Nie ma już w nim tego samego, walczącego człowieka. Instynkt przejmuje działania, a strach coraz bardziej uzmysławia tragizm sytuacji.

Zagęszczone powietrze dusi gości, nielicznych, o tej, mimo wszystko wczesnej godzinie. Niekomfortowa atmosfera i feromony wyraźnie wprowadzające zdenerwowanie nie są najlepszym środowiskiem do wypicia porannej kawy i przygotowania się do pracy.

Hyungwon, przez chwilę walczy z naturą i przyzwyczajeniem, próbując je zagłuszyć, jednak po chwili jego ciało kompletnie przestaje go słuchać. Wszystko przestaje mieć znaczenie. Jego postanowienia, starania czy marzenia, czyli jego jedyny, codzienny napęd pozwalający mu do tej pory przetrwać w tym wyścigu szczurów.

Powoli zbliża się do alfy, jego ciało zaczyna mimowolnie wykonywać żądanie. Ostatnia siła woli i trzeźwość umysłu, jaką zachowuje omega, w momencie upadku, pozwala Hyungwonowi podeprzeć się ręką, by tylko oddalić się od alfy i powstrzymać, tak niekorzystny, bieg wydarzeń.

Niefortunny ruch powoduje poruszenie stolika, na którym stoi kubek, w połowie niewypitej kawy.

W tym momencie zaczyna się piekło.

Klient, oblany napojem, zaczyna się awanturować.

Pracownicy, mimo że nie zdziwiły ich motywy alfy, nie postanowili interweniować, a w tym momencie, tylko przyglądają się omedze, będącej centrum chaosu. Namolny mężczyzna, zapewne w ten sposób próbuje odegrać się za nieposłuszeństwo.

A myśli Hyungwona krążą tylko i wyłącznie w kierunku tego co zrobił. Jego nieposłuszeństwie. Złym zachowaniu. Pyskowaniu w stosunku do ważniejszych. To było już za dużo.

Najgorsze jednak dopiero nadchodziło, wraz z wartkimi krokami widocznie złego managera, który ewidentnie nie ma już złudzeń w stosunku do osoby młodego szatyna.

Ale jak można być tym dobrym w świecie stworzonym dla alf? Po co w ogóle próbować i walczyć kiedy można się poddać?

.

Bez względu na wszystko /Hyungwonho/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz