Wybiegłam przed dom. Nie zatrzymywałam się.
-Ty mała kurwo! Wracaj tutaj. Jak cię spotkam, to dostaniesz taki wpierdol! Jesteś taką samą suką jak twoja matka!- słyszałam jak mój ojciec krzyczy za mną. Ja jednak biegłam dalej. Znów wrócił pijany do domu. Zaczął robić awanturę bez powodu. Tym razem skończyło się tylko na paru siniakach na ręce. Zatrzymałam się dopiero dwie przecznice dalej. Wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon i wybrałam numer, który znam już na pamięć. Po chwili usłyszałam w słuchawce głos chłopaka.
-Halo. Alex co się dzieje? Gdzie jesteś?-Luke wiedział, był przyzwyczajony.
-On znów jest pijany. Jestem przy parku. Przyjdź. Proszę.- po moich policzkach zaczęły lecieć łzy.
-Zaraz będę nie ruszaj się stamtąd.-i się rozłączył. Usiadła na ławce w parku. Było zimno, ciemno i późno. Park był pusty, w końcu kto normalny siedzi w parku o 3:24 w nocy. Siedziałam tak jeszcze około 10 minut, kiedy zobaczyłam tak dobrze znaną mi sylwetkę. Chłopak podszedł do mnie i bez słowa przytulił. Moim ciałem wstrząsnął szloch, a chłopak jeszcze bardziej przycisnął mnie do siebie.
-Cii...Wszystko będzie dobrze-uspokajał mnie- Jestem tu.- gładził mi plecy dając mi tym otuchy. Nawet nie wiedział, że sama jego obecność wystarcza. Już po paru minutach się uspokoiłam. Oderwaliśmy się od siebie. Luke złapał moją dłoń i poprowadził w stronę swojego domu. Po cichu weszliśmy do jego sypialni. Tam ściągnęłam ubranie i ubrałam koszulkę chłopaka. W tym czasie on pozbył się swoich ciuchów i w samych bokserkach wszedł pod kołdrę. Dźwignął lekko okrycie zapraszając mnie żebym do niego dołączyła. Od razu wdrapałam się na łóżko i chłopak przytulił mnie okrywając jednocześnie kołdrą.
-Luke?
-Tak?
-Dziękuję. -po tym, gdy to powiedziałam wpiłam się w jego usta. Oddał pocałunek i pogłębił go przeciągając mnie na swoją klatkę piersiową. W efekcie czego siedziałam na nim okrakiem nie przerywając pocałunku. Kiedy brakło mi powietrza oderwałam się od niego i wtuliłam twarz w jego szyję. Objął mnie rękami w pasie. Leżeliśmy w tej pozycji jeszcze jakiś czas.
-Kocham Cię Alex.- usłyszałam Luke.
-Ja też Cię kocham Luke.-powiedziałam i zeszłam z chłopaka, kładąc się z powrotem obok niego. Dałam mu całusa w czubek nosa, na co się uśmiechnął. Poczułam jak moje powieki stają się ciężkie, aż w końcu zasnęłam.
Rano obudziłam się sama. Wstałam z łóżka i poszłam na dół do kuchni. Znałam ten dom jak własną kieszeń, spędziłam w nim więcej czasu niż w swoim. W kuchni spotkałam Jai'a i Beau'a- braci Luke'a. Oni również tu mieszkali.
-Dzień dobry-przywitałam się siląc się na miły ton.
-Dobry Pani Wiecznie Smutna- zażartował najstarszy z Brooksów.
-Gdzie jest Luke?-zapytałam ignorując jego zaczepkę.
-Wyszedł do sklepu. Zaraz wróci- poinformował mnie Jai. Wróciłam więc na górę do jego sypialni. Wzięłam prysznic i ubrałam ciuchy, które trzymałam tu na właśnie taką chwilę. Ubrana zeszłam na dół. W kuchni siedział Jai, a mój chłopak robił jajecznicę. Widząc mnie Luke podszedł i cmoknął mmnie w czoło.
-Dobry kochanie.-przywitał się -Jak się czujesz? -widziałam troskę w jego oczach.
-Dobrze. Daję radę.- nie dawałam. Miałam dość. Nie chciałam go martwić już i tak strasznie się starał i troszczył o mnie.
-Mam dla ciebie niespodziankę. -oznajmił.
-Tak? Mam się bać?
-Nie. Spodoba Ci się. Gwarantuję.-powiedział. Zjedliśmy śniadanie i ubraliśmy się. Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę lasu. Szliśmy ścieżką do naszego domku na drzewie. Wspięliśmy się po drabinie i weszliśmy do środka. Tylko my wiedzieliśmy o tym miejscu.