Kiedy po zajęciach wszedłem do domu od razu udałem się do kuchni po coś do jedzenia. W pomieszczeniu siedział Jai.
-Cześć-przywitał się.
-Hej.Alex jest na górze? -zapytałem.
-Nie wiem. Nie widziałem jej od rana-oznajmia. Poszedłem na górę do swojego pokoju sprawdzić czy dziewczyna tam jest. Niestety pokój był pusty. Dziwne, nie mówiła, że wychodzi-pomyślałem. Wyciągnąłen telefon i wybrałem jej numer. Jeden sygnał... drugi sygnał... trzeci... poczta głosowa. Zadzwoniłem jeszcze kilka razy, ale dziewczyna dalej nie odbierała. Gdzie mogła pójść?-zastanawiałem się- Galeria nie bo była wczoraj. Postanowiłem, że zadzwonię do Mii- najlepszej przyjaciółki Alex. Odebrała po dwóch sygnałach.
-Halo?
-Cześć Mia-przywitałem się-Jest może u ciebie Alex?
-Nie, nie ma. Nie wiedziałam się z nią od tygodnia-oświadcza.
-A nie wiesz może gdzie mogła pójść?
-Przykro mi Luke nie mam pojęcia.
-Szkoda. Mam prośbę jak ją spotkasz przekaż jej żeby do mnie zadzwoniła.
-Załatwione. Na razie-żegna się i po chwili słyszę dźwięk oznaczający zakończenie połączenia. Postanowiłem poczekać na nią. Usiadlem przed telewizorem i włączyłem jakiś realty show. Zacząłem się martwić kiedy dochodziła godzina 20 , a Alex jak nie było, tak nie ma. Poszedłem ją poszukać. Najpierw poszedłem do jej ojca. Zapukałem do drzwi, ale nie otrzymałem odpowiedzi. Zacząłem więc walić pięściami drewnianą powierzchnię. Po chwili w progu ukazał się stary, pijany mężczyzna, którego szczerze nienawidzę.
-Czego?- zapytał patrząc na mnie. Jego oddech śmierdział piwem i papierosami.
-Jest tu Alex?-spytałem starając się pochamować chęć przywalenia mu w twarz.
-Ta mała zdira?-zakpił- Nie widziałem jej odkąd poszła się kurwić.-powiedział, a ja nie wytrzymałem i uderzyłem go pięścią w twarz. Mężczyzna cofnął się kilka kroków, chwytając się za krwawiący nos. Korzystając z okazji weszłem do środka. Pierwszym pomieszczeniem, w którym się znalazłem stała kanapa i stary telewizor. Poszedłem w głąb mieszkania. Znalazłem łazienkę, sypialnie ojca Alex i pokój dziewczyny. Niestety w żadnym z pokoi nie znalazłem jej. Wróciłem do przedpokoju gdzie stał mężczyzna.
-Kim ty w ogóle jesteś? -krzyknął.
-Twoim pieprzonym koszmarem. -spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się.-Nawet nie wiesz ile na to czekałem.- gdy to powiedziałem wziąłem zamach i walnąłem go w już i tak poranioną twarz. -To za znęcanie się nad matką Alex. -kolejny cios w szczękę. Tym razem mężczyzna padł na ziemię. -To za znęcanie się psychiczne nad Alex.-kopnąłem go w brzuch na co zawył. -A to za znęcanie się nad nią fizycznie.- stałem i patrzyłem na wijącego się z bólu mężczyznę. Widziałem staregy, żałosny wrak człowieka, który zniszczył życie mojej ukochanej. Nie miałem wyrzutów sumienia z powodu stanu, do którego go doprowadziłem. Czerpałem z tego chorą satysfakcję, a wręcz przyjemność.
-Obyś zginął w piekle- tym pożegnałem się ówczesnie splówając na ojca Alex. Wyszedłem z budynku i ruszyłem w stronę swojego domu mając nadzieję, że dziewczyna wróciła. Kiedy weszłem do środka nikogo nie było. Zacząłem się rozglądać, ale nie było ani mojej dziewczyny, ani moich braci. Gdzie ona może być? Zastanawiałem się leżąc na swoim łóżku i wpatrując się w sufit. Domek na drzewie. Czemu od razu na to nie wpadłem. Wstałem i jak najszybciej pobiegłem w kierunku naszego ulubionego miejsca. Kiedy tam dotarłem było około 22 i na dworze było ciemno. Stanąłem pod drzewem, ale to co zobaczyłem zwaliło mnie z nóg. Na gałęzi obok domku coś wisiało. To nie było coś. To było wszystko, moje wszystko. Na grubej linie wisiała Alex. Moja Alex. Kiedy to do mnie dotarło zerwałem się na równe nogi i pobiegłem do drabinki prowadzącej do domku na drzewie. Weszłem na dach i sięgnąłem po linę, na której wisiała dziewczyna. Przeciagnąłem ją w swoją stronę i ściągnąłem sznur z jej szyi. Położyłem Alex na dachu i sprawdziłem puls. Nic nie wyczułem. Wyciagnąłem telefon i wybrałem numer alarmowy. Odebrała kobieta. Szybko jej wszystko wyjaśniłem i podałem jej naszą pozycję. Pomoc miała być lada chwila. Cisza. Obezwładniająca cisza. Mym ciałem zaczął wstrząsać szloch. Tysiące emocji zlało się w jedno, kiedy patrzyłem na twarz najpiękniejszej i najcudowniejszej dziewczyny jaką dane mi było poznać. Czułem żal, smutek, wściekłość ale przede wszystkim strach. Bałem się, choć wiedziałem, że nie żyje. Była blada, wręcz sina, nie oddychała, a jej szyja była cała we krwi.