6✉

56 6 1
                                    

Ten rozdział będzie trochę inny, będzie on pisany życiem Mirabelki. Oczywiście będą też pisali. Małe pytania na końcu :> :*




~*~ŻYCIEM MIRABELKI ~*~



Włożyłam słuchawki do uszu i ruszyłam w stronę szkoły. W słuchawkach leciał spokojny utwór. Myślałam nad tym z kim pisze, doszłam do wniosku że to mogą być ludzie ze szkoły, nie raz mi tak robili. Przez moje tweety, mam problemy w szkole, nie wiem jak znaleźli mój usher.

Zobaczyłam już mury szkoły i wyciągnęłam z uszu moją ulubioną rzecz.
Przechodziłam przez próg bram gdy usłyszałam swoje imię. Jedyne w tej szkole, ale chyba też w Sydney.

Obróciłam się i wmurowało mnie w ziemię, wołała mnie Rebeka, jedna ze szkolnej elity tych ,, Ohh Ahh Kłaniać się nam'' Było ich tam z trzy. Matthew, Tony, Rebeka.

-Re..Rebeka, proszę starczy, jestem już tym cholernie zmęczona. Nie wiem co wam zrobiłam, ale przepraszam. Mogę przenieść się do innej szkoły jeżeli wam przeszkadzam.

-Nie, proszę zostań. Przepraszamy za nasze zachowanie. Dojrzeliśmy przez wakacje, zrozumiałam że Ty w niczym nam nie zawi...

-Rebeka, nie wierze Wam. Już raz tak zrobiliście. Nie chce znowu wylądow... Nie ważne.

-Z ręką za sercu mowie Ci że to prawda-Położyła rękę tam gdzie znajduje się serce.- Mamy teraz biologie, mogę pójść z tobą?

Nie odezwałam się już więcej tylko pokiwałam głowa na tak. W drodze do klasy dołączył do nas jeszcze Tony, też przepraszając. Co ich do licha wzięło?To jakieś święto? Przez trzy lata katorgi oni mnie teraz przepraszają. To dziwne.

-Mi, jesteś na nas zła ? Wiem, że tak, to jest nie wybaczalne, ale proszę Cię, chociaż spróbuj, dobrze? Wow, już mam przezwisko, Tony nie szalej.

-Do..Dobrze, ale to nie znaczy że od razu będziemy psiapsiółami, nadal wam nie wierze. - Mówiłam to tak cicho że można było to uznać za szept. Nadal się ich boje.

-A co do przyjaźni, będziesz moja psiapsiółą ? -Zabójczy śmiech Matta rozszedł się po szkole.

-Jak tak bardzo nalegasz, to dobrze. Wiesz Rebeka, powinniśmy się spieszyć, jeśli nie chcemy się spóźnić.

Najchętniej to ja bym nie poszła. Pomyślałam.

-Nie chce mi się tak szczerzę. Może poszlibyśmy do Starbuks'a ? Wynagrodzilibyśmy Ci te przykrości. Prooosze, nie daj się prosić.

-Ale ja nie wzięłam pieniędzy, może kiedy indziej. Albo gdzie indziej.- Nie byłam z byt bogata, byłam biedna. Musiałam zarabiać w jakiejś kafejce przy drodze.

-My płacimy! Proszę...

-Nie dzisiaj, dobrze? Może kiedyś. - Pomachałam im jeszcze i wyszłam ze szkoły.

Przechodziłam właśnie przez park, może usiądę i porysuje?

Usiadłam na trawie pod jakimś drzewem, włożyłam słuchawki do uszu i puściłam składankę 5SOS. Wyciągnęłam z plecaka mój szkicownik, mój ulubiony ołówek i gumkę.

Zaczęłam rysować kontury twarzy, potem oczu, ust, nosa, brwi.

Tak na prawdę, nie wiedziałam co rysuje, dopiero gdy zaczęłam rysować włosy skubnęłam się. Rysowałam Michaela Clifforda.

Oderwałam się na chwile od czynności, spojrzałam w lewą stronę, odskoczyłam z jakieś trzy metry od miejsca gdzie siedziałam. Co, a raczej kogo tam zobaczyłam zdziwiło mnie, bardzo.



~*~~*~~*~~~*~~*~~*~~*

Na początku chciałabym przeprosić za błędy, poprawcie mnie. Nadal się uczę jak pisać, gdzie stawiać przecinki i w ogóle. Więc jak ktoś może mnie poprawić to dziękuję. Jestem dyslektyczką, lekarz kazał mi pisać opowiadana i uczyć się na błędach.

Drugą sprawą jest, jeśli ktoś czyta to, chcielibyście żebym zrobiła taką notkę gdzie opisze Mirabelkę i jej już dawnych wrogów. Za każdą nową osobę którą pozna będzie update tej notki i take tam.

Proszę, jeśli ktoś czyta to proszę o komentarz. Dziękuję :)

ILY


Life ist brutal.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz