Rozdział 6

75 6 2
                                    

Przepraszam, że nie jest z perspektywy Zayna, ale trochę zmieniłam zdanie. Kobieta zmienną jest.

Od śmierci Natalie minął tydzień. Trudno było mi zrozumieć jak szybko ten czas przeminął. Rozmawiałam z Susan, która mimo śmierci naszej przyjaciółki wydawała się być szczęśliwą.

W noc jej śmierci Sus się upiła i została na noc u Harry'ego, który jak się okazało już od dawna coś do niej czuł. Była do dla niego, więc idealna okazja, aby jej to powiedzieć, co też zrobił, teraz siedział z nią w domu i pocieszał ją jedząc z nią lody. Tylko ja siedziałam w domu sama płacząc w poduszkę. Od teraz płakałam tylko w domu, nawet na pogrzebie Natalie nie płakałam. Powstrzymywałam się, bo założyłam sobie, że moje oblicze w tej szkole całkowicie się zmieni. Kupiłam nowe ciuchy, które dla starej, potulnej Annie byłyby nie do przyjęcia. Tylko, że starej Annie już nie było, na jej miejsce przyszła osoba, która przeszła już swoje w życiu, pewna siebie, silna kobieta, która wie, czego chce i nie okazuje uczuć byle, komu. Susan miała szczęście, jak zwykle, do mnie Zayn nawet nie napisał. Ten fakt potwierdził moje obawy. Widząc, z jaką ofermą ma do czynienia, zrezygnował. Stwierdził, że dziewczyna, która ciągle płacze i ma problemy nie tylko emocjonalne go nie interesuje. Nie dziwie mu się, na jego miejscu zrobiłabym to samo. Dlatego to musiało się zmienić, już się zmieniło.

~~~~~~~~~

Następnego dnia obudziłam się dużo wcześniej niż budzik. Co było pewnie spowodowane stresem przed dzisiejszym dniem, dniem nowego życia. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarne rurki, białego crop topa i czarną skórzaną kurtkę. Do tego dobrałam czarne buty na wysokim obcasie. Wysokim to mało powiedziane on był gigantyczny. Po raz pierwszy postanowiłam zrobić makijaż do szkoły. Pomalowałam oczy, nałożyłam na usta szminkę, chwyciłam torbę i pobiegłam na dół. Gdy weszłam do kuchni oczy mojej babci szeroko się otworzyły.

- Annie, kochanie nareszcie wyglądasz jak człowiek, a nie jak zakonnica!- Moja babcia czasami mnie przerażała. Była bardziej samodzielna, pewna siebie, i nowoczesna niż ja. Założę się, że gdyby była młodsza sama chodziłaby ubrana tak jak ja teraz.

- Dzięki babciu, postanowiłam trochę zmienić styl.- Babcia tylko pokiwała głowa i wskazała palcem na zegar. Odstawiłam szybko kawę i biegiem ruszyłam do szkoły.

Pod szkołą czekała na mnie Susan z Harry'm, który na mój widok uśmiechnął się. Na stypie dziękował mi za to, że pozwoliłam Susan wtedy zostać u niego, ponieważ dzięki mnie teraz są razem. Podczas gdy na gębie Harry'ego gościł uśmiech Susan otworzyła usta w geście niezrozumienia sytuacji i po chwili wykrzyczała.

- Ty mała jędzo, co się z tobą stało. Wyglądasz bosko! Kto ci przemówił do rozumu?

- Nikt stwierdziłam, że przyszedł czas na zmianę.

- No i miałaś rację. - Odezwał się Styles.- Gdybym nie miał dziewczyny umówiłbym się z tobą.- Sus na pewno nie spodobało się to zdanie, ponieważ jej facet dostał od niej mocnego kopa w łydkę, na co on oddał jej pocałunkiem. Matko, jacy oni byli słodcy, po chwili Harry zostawił nas idąc na własne lekcje, a my pognałyśmy na nasz ukochany niemiecki. Po chwili, gdy już miałam wejść do klasy, ktoś załapał mnie za rękę i pociągnął do tyłu. To nie był nikt inny jak ON. Próbowałam się wyrwać, ale trzymał za mocno, zaprowadził mnie do pustej klasy. Odwrócił się do mnie i popatrzył mi się prosto w oczy. Przez całe moje ciało przeszły dreszcze, byłam na niego wściekła. Jak on mógł nie odzywać się do mnie kiedy tego najbardziej potrzebowałam i nagle wyciągać mnie do jakiejś pustej klasy przed lekcjami?!

- Czego ode mnie chcesz?! Nie odezwałeś się do mnie przez cały tydzień, wiedziałeś jak to przechodzę, że to nie jest dla mnie łatwe i nagle wyciągasz mnie do jakiejś klasy przed lekcjami! Co jest z tobą nie tak?- Z twarzy bruneta odpłynęły wszystkie kolory, podszedł do mnie położył dłoń na moim policzku i mnie pocałował. Ten dupek mnie pocałował! No bez jaj!

- Powiedz mi tylko o co ci chodziło, czemu się ni odezwałeś? - Powiedziałam w miarę spokojnie. To było jedyne co mogłam z siebie teraz wyrzucić.

- Ponieważ nie chciałem ci do jasnej cholery przeszkadzać. Przeżywałaś śmierć swojej przyjaciółki, której ja nawet nie znałem. Poza tym nie mogłem dłużej czekać, a kiedy zobaczyłam cię dzisiaj rano ubraną w ten sposób musiałem się dowiedzieć co się stało?- Zatkało mnie. Źle go osądziłam.

- Postanowiłam coś zmienić, a to jest pierwszy krok, a teraz idziemy na lekcje.- Złapałam go za rękę i poprowadziłam go na lekcje niemieckiego, na którą byliśmy zresztą już nieźle spóźnieni.

Komu podoba się zmiana Anne, a komu nie? U góry zdjęcie jak mniej więcej by wyglądała. Napiszcie w komentarzach, please. To dla mnie bardzo ważne.


:)

LoserOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz