Rozdział 7

43 4 0
                                    

Ważna notka pod rozdziałem!!


Wpadliśmy do klasy grubo po dzwonku. Wredota spojrzała się na nas i wykrzywiła usta w mały uśmieszek.

- Anne wiedziałam, że prędzej czy później tak to się skończy. Wychodź z mojej klasy i najlepiej nie wracaj. Nikt cię tu nie chce.- Powiedziała śmiejąc się pod nosem. Czy tylko ja widzę, że ta kobieta mnie po prostu nienawidzi? Stara Annie obróciłaby się na pięcie i po prostu wyszła, ale jej już nie ma. Kobieta, która wymyśliła teorię odwagi na wysokich obcasach miała niewątpliwą rację i właśnie teraz to udowodnię.

- I co mi możesz zrobić stara jędzo?! Pogódź się z tym, że nikt cię nie chce! Chociaż jakbym miała twoją gębę to też bym się na kogoś uwzięła.- Kobieta zrobiła się purpurowa na twarzy, a ja się tylko uśmiechnęłam, złapałam Zayna za rękę i wybiegłam. Chłopak poddał się mojemu uściskowi i wybiegł ze mną, przebiegliśmy razem parę metrów i gwałtownie przystanęliśmy.

- Annie gdzie tak biegniemy, po co?

- Jak najdalej stąd! Nienawidzę tej budy, czas podbić Nowy Jork!- Zaczęłam się śmiać i szczerze się przyznaje, odbiło mi. Z moją idealną frekwencją mogłam opuścić jeden dzień nauki w klasie maturalnej.

- Teraz zaczyna się zabawa!

Przepraszam, że nie było mnie tak długo. Brak weny twórczej, czyli jednym słowem zmęczenie materiału. Dzisiaj tylko taka zapowiedź kolejnego rozdziału, który będzie jutro obiecuję! Kocham was misie, do jutra!

:)


LoserOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz