Prolog

43 4 4
                                    

Wszystkie guziki były zapięte pod samą szyję, gdyż musiałam jakoś ukryć tatuaż gwiazd, zaczynający się na szyi a kończący na obojczyku. Ręce też były okryte materiałem. Nienawidzę zakrywać arcydzieł zdobiących moje ciało, niestety gdybym je pokazała, prędzej wygonili by mnie z klubu. Czarną szopą włosów zakryłam tatuaż cierni oraz tunel w uchu. Niestety, kolczyków w ustach i nosie nie mogłam tak łatwo ukryć. Dumnie uniosłam głowę, i wymaszerowałam z domu. Krok poniósł mnie ku "K2", jedynemu lokalowi, w którym nie przesiadywało pół nienawidzącej mnie szkoły.
Podałam podrobiony dowód barmanowi, który jak wróżbita zapytał : Dobra, ile masz lat, kocie.
- Dziś skończyłam szesnaście - odpowiedziałam zarumieniona.
- Wszystkiego naj! - uśmiechnął się. Dopiero teraz zauważyłam, że on pewno też nie ma więcej niż siedemnaście lat - Nie mów szefowi. - Wymamrotał, po czym nalał mi alkoholu. Zresztą, sobie też.
- Siedemnastolatek? - Zapytałam, między łykami.
Pokiwał głową.
- Julian. - przedstawił się.
- Catherine. - odwzajemniłam gest.
Przy barze, przesiedzieliśmy pół nocy. Nagle, do budynku wybiegł mężczyzna, albowiem trzydziestolatek. Krzyczał, że na polu jest zimny człowiek.
Ja i Julian, spojrzeliśmy po sobie i wybiegliśmy z klubu.
Zimnym człowiekiem okazał się trup. Wyglądał przerażająco. Wokół niego, było pełno krwi. Obok szkarłatnego płynu, stał kot. Czarne zwierzę miauknęło żałośnie. Bez chwili zastanowienia, podniosłam je. Niestety , jego łapy były poplamione krwią nieszczęsnego umarlaka. A że ja miałam puchacza w objęciach, na mojej koszuli zawitał odcisk kocich poduszeczek.
- Cholera... - zaczęłam mówić, jednak Jules mi przerwał. Rozmawiał z policją, więc zpeszona uciszyłam się.
Gdy straż dojechała, kot uciekł z moich ramion. Nie zabrał on ze sobą odcisków gdyż ciągle widniały na białym materiale.
Z przemyśleń wyrwał mnie głos oficera. Prosił on, bym wsiadła łaskawie do radiowozu, bo gdy tego nie zrobię, zaciągnie mnie on siłą. Poprawiłam koszulę, i wsunęłam sie do samochodu. Obok siedział już Julian. Nie odzywaliśmy się do siebie. Oboje wiedzieliśmy co to oznacza. Kłopoty.
Komenda policyjna nie była zbyt okazała. Szybko więc znaleźliśmy się w sali, w której mieli nas przesłuchać.
- Panna Catherine Skye, mam rację? - Zapytał - A pani towarzysz to Julian Knight?
- Dokładnie - uśmiechnął się Jules. Byłam zdziwiona uśmiechem, lecz on szybko wyjaśnił mi, że szybciej puszczą miłych nastolatków, niż dwa zbuntowane żule.
- Mogą mi państwo wyjaśnić, co robili nocy 28 lipca?
- Byłam w klubie - wymamrotałam - z okazji szesnastych urodzin.
- I piła pani? - zdziwił się.
- To ja sprzedałem jej alkohol! - Julian stanął w mojej obronie.
Przesłuchanie było czymś okropnym. Białe światło lampy, świeciło mocno waląc po oczach jak latarka w środku nocy, przyłożona pod powiekę.
- Czyli musimy was zatrzymać. - podsumował policjant . Zatkało mnie.
- Dlaczego? - zdenerwował się Julek.
- Kilka światków widziało was najbliżej ciała ofiary. Do tego Cathy ma krew ofiary na bluzie - Cathy?!
- To dziki kot! Miał on łapy w krwi, a ja podniosłam zwierzę!
- Dobra wymówka, panno Skye. Musimy jednak was aresztować, aż do czasu odnalezienia zabójcy, chodź i tak pewno Wy nimi jesteście...
- Chwila! - przerwał Julian - niech da pan nam dwa tygodnie!
- Co?
- Dwa tygodnie. Jeśli nie uda nam się odnaleźć sprawcy, zamkniecie nas.
- Dobrze. Ale chcę co dwa dni dostawać raport. - zażądał.
- Dobrze! - wykrzyknęłam. Pociągnęłam Julka ku drzwiom. Wyszliśmy z komisariatu.

~~~~~~~~~
Cześć! Mam nadzieję, że się podobało! Rozdział postaram się dodawać dwa razy w tygodniu, po pięćset słów.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 20, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Black CatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz