Rozdział 1

4 1 2
                                    

Obudziłam się jak zwykle o godzinie 6:15. Był poniedziałkowy ranek czyli najgorszy dzień w tygodniu (oprócz środy). Od razu gdy wstałam i popędziłam do toalety na poranne odświeżenie. Mam takie szczęście, że mam łazienkę połączoną wraz z pokojem. Więc nie muszę latać w piżamie po całym domu. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wymalowałam. Miałam na sobie czarną bluzę, czarne dzwony oraz biało-czarne jordany 1. Do tego dobrałam torebkę noverfull od Louis Vuitton. Zeszłam do kuchni i zastałam tam moją współlokatorkę Sophie, która zajadała się kanapką z ogórkiem. Dziewczyna była średniego wzrostu, miała około 163 cm wzrostu, duże niebiesko-zielone oczy, brązowe średniej długości włosy, porcelanową buźke i była szczupła. Miała na sobie białą bluzę, czarne spodnie dzwony, biało-czarne vansy classic oraz czarną torebkę od Guess'a. Gdy dziewczyna mnie zauważyła, że się jej przyglądam wypaliła ze swoim tekścikiem.

- No no Alice, wyglądasz dzisiaj bosko. Może w końcu znajdziesz jakiegoś lovelasa - mrukneła, jedząc kanapkę.

- Sophia. Ja nie Anne, że mam co tydzień nowego - odrzekłam. Anne była naszą przyjaciółką ale mieszkała z swoim chłopakiem z którym o dziwo jest prawie rok.

- Haha, jeszcze się przekonamy. A teraz wcinaj śniadanie, bo musimy już jechać do szkoły. Czyim autem dzisiaj jedziemy?- zapytała. Mieszkałyśmy same we 2 ponieważ stwierdziłyśmy że czemu by nie zamieszkać razem skoro i tak będziemy mieszkać obok domu naszych rodziców. Tak nasz dom był po środku domów moich rodziców i rodziców Sophie. Mieszkałyśmy w bezpiecznej i przytulnej okolicy która była najlepszą dzielnicą w Hollywood.

-Możemy jechać moim autem. Wczoraj posprzątałam w nim więc jest czysty. Nawet byłam na myjni! - oznajmiłam z wielkim entuzjazmem.

- Dobra, to ja idę jeszcze zobaczyć czy wyłączyłam żelazko z gniazdka i możemy jechać - odrzekła moja przyjaciółka

Gdy dziewczyna udała się na górę do sypialni, ja wyciągnęłam z lodówki wczorajszy obiad czyli ryż z kurczakiem i zapakowałam go do torebki. Podeszłam do wielkiej lustrzanej szafy która znajduje się w przedpokoju. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam że wyglądam zajebiście. Założyłam na nos nowe okulary przeciwsłoneczne od Louis Vuitton, podeszłam do komody która była po przeciwnej stronie i wzięłam kluczyki do mojego Mercedesa GLA 180 o kolorze ciemnego szarego. Wyszłam z domu i jak na Hollywood było zimno. Temperatura na dworze pokazywała 22 stopnie więc szybko podbiegłam do auta i wpakowałam się na miejsce kierowcy. Odstawiłam swoją torebkę na miejsce z tyłu, odpaliłam silnik aby auto się zagrzało i czekałam na Sophie. Po chwili brunetka wyszła z domu, zakluczyła drzwi i podbiegła do auta. Zaczęłam wyjeżdżać spod domu gdy dziewczyna próbowała poprawić swoje idealne włosy które dzisiaj pofalowała. Stanęłyśmy na światłach więc odwróciłam się do tyłu aby wyciągnąć telefon z torebki, żeby zadzwonić do Anne czy jedzie z nami czy ze swoim chłopakiem Lucasem. Zaczęłam wybierać numer gdy światło zaczęło zmieniać się na zielone więc powoli ruszyłyśmy w stronę szkoły. Po 3 sygnałach dziewczyna odebrała więc zapytałam się jej czy podjechać po nią, lecz ona stwierdziła że nie idzie dzisiaj do szkoły. Po moim krótkim monologu zakończyłam rozmowę i zwróciłam się do Sophie która pisała coś na swoim iPhonie.

-Anne powiedziała że nie idzie dzisiaj do szkoły- powiedziałam zirytowana.

-Dlaczego? - zapytała Sophie.

-Nie wiem. Jedziemy do niej mamy jeszcze 20 minut do pierwszej lekcji a znając życie jak się spóźnimy to Gregor będzie miał to w dupie.

-Dobrze mówisz Alice, jedźmy do niej! Co ona sobie myśli?- Zapytała Sophie

- Właśnie. Cały tydzień jej nie było w szkole bo jak to powiedziała musiała odpocząć od szkoły- przewróciłam oczami odpowiadając dziewczynie.

Toksyczne SzaleństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz