Rozdział trzeci

31.5K 948 45
                                    

Gabriella

Drżałam. Oblał mnie zimny pot, oddech znacząco przyspieszył. Nie należałam do tchórzy. Zawsze stawałam twarzą w twarz ze strachem, ale dzisiaj nie miałam już na to siły. Czułam się tak, jakby ktoś wyssał ze mnie resztkę chęci do walki.

Głowa pulsowała mi od informacji, jakie przez lata usłyszałam na temat Alessandra DeMarco. W szkole rozmawiało się głównie na jego temat. To o nim dyskutowaliśmy na przerwach, wymieniając się przerażającymi historiami zasłyszanymi od rodziców. Nic nie poruszyło nas jednak tak, jak wiadomość, że zamordował swoją żonę zaledwie kilka miesięcy po ślubie.

Skuliłam się w siedzeniu, zastanawiając się, co zrobiła Caterina, aby zasłużyć na śmierć w tak młodym wieku. Za dzieciaka snuliśmy domysły, próbując odgadnąć, co jej się stało. Wymyślaliśmy różne powody: od zdrady aż po coś tak błahego jak przypalenie obiadu. Wtedy stanowiło to dla mnie rozrywkę, coś abstrakcyjnego. Nie znałam Alessandra ani Cateriny. Traktowałam ich jak swego rodzaju gwiazdy filmowe, plotkowałam o nich, ale nie sądziłam, że kiedykolwiek spotkam któreś z nich.

A teraz byłam całkowicie zdana na łaskę tego mężczyzny.

„Do mojego domu".

Było to ostatnie miejsce, którego się spodziewałam i o którym chciałam usłyszeć z jego ust. W mojej pamięci jeszcze żywe były opowieści jednego z kolegów o sali tortur, którą Alessandro miał zaprojektować w swoim domu. Wiedziałam, że to tylko dziecinne wymysły, lecz w żaden sposób mnie to nie uspokajało. Zrobiło mi się niedobrze. Przerażona, że ten mężczyzna mnie zabije – albo zamknie w lochach – jeżeli zwymiotuję mu w aucie, zaczęłam oddychać przez usta, starając się zapanować nad nudnościami.

Na szczęście Alessandro nie zwracał na mnie uwagi. Popatrzyłam na niego kątem oka i przyjrzałam się jego profilowi na tyle, na ile pozwalało na to słabe światło mijanych latarni. Miał krótko przystrzyżone czarne włosy, wysokie czoło, duży nos i wąskie wargi, na których pewnie nigdy nie pojawiał się uśmiech. Wyglądałby całkiem normalnie, gdyby nie otaczająca go jakaś mroczna aura. Wystarczyło jedno spojrzenie, aby wyczuć, że jest to mężczyzna posiadający władzę i przyzwyczajony, że inni wykonują jego polecenia.

Mój wzrok przesunął się po jego sylwetce odzianej w dopasowany garnitur. Był umięśniony, lecz w naturalny sposób. Nie jak Fillippo, który wyglądał karykaturalnie z chudymi nogami i za bardzo muskularną górną partią ciała. Widać było, że Alessandro ćwiczy, co mnie nie zaskoczyło. Każdy mężczyzna w Organizacji musiał dbać o swoje ciało i kondycję. Otyły żołnierz to bezużyteczny żołnierz.

Poczułam, że zwalniamy, a po chwili zatrzymujemy się przed słabo oświetlonym domem. Z trudem odpięłam pas i podążyłam za mężczyzną w stronę drzwi. Weszliśmy do pogrążonego w ciemności wnętrza, a moje ciało znów zaczęło drżeć ze strachu. Nie potrafiłam nad tym zapanować. Instynkt podpowiadał mi, żeby uciekać, ale dobrze wiedziałam, że nie mam szans. Nie dość, że nie znałam okolicy, to jeszcze ze swoimi krótkimi nogami nie miałam szans z Alessandrem, który przewyższał mnie o dobre trzydzieści centymetrów.

Poza tym w naszym świecie nie ma czegoś takiego jak ucieczka. Wiedziałam zbyt wiele o Organizacji, jej członkach i działalności, aby móc ot tak przestać do niej należeć. Słyszałam o ludziach, którzy uciekli, i karze, jaka ich za to spotkała – śmierci.

Alessandro włączył światło, a moim oczom ukazało się skromnie urządzone wnętrze, kompletnie odbiegające od tego, co podsuwała mi wyobraźnia. Byłam zbyt zdenerwowana, żeby przyjrzeć mu się dokładniej, zamiast tego skupiłam się z powrotem na mężczyźnie.

Poluzował krawat i stanął naprzeciwko mnie. Jego bliskość sprawiła, że znów zaczęłam mieć mdłości. Byłam tak przerażona, że docierało do mnie co drugie jego słowo.

Skrywane nadzieje - WYDANE 12.02.25Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz