Część 11

254 14 3
                                    

Wzięłam płatki i szłam powoli do salonu. Usiadłam przy takim małym barku i zaczęłam jeść.

---

-Jeżeli Viktoria i Kate już tu są, to chciałem powiedzieć, że robię imprezę z okazji wakacji!-głośno ogłosił Stark.

-Kiedy?

-Dziś, 20:30

Pokiwałam głową i jadłam dalej. Dosiadła się do mnie rudowłosa, jadła kanapkę z masłem orzechowym.

-Smacznego.- Odwróciłam się.

Kobieta pokiwała głową, a ja poszłam odnieść miskę. Włożyłam ją do zlewu i poszłam w kierunku swojego pokoju. Na łóżku ujrzałam czarnowłosą, która bawiła się swoimi pierścionkami.

-Hej, co jest?-Stanęłam w progu drzwi i je zamknęłam.

-Chyba podobasz się Natashy.-Spojrzała na mnie.

Usiadłam obok niej.

-Wiem, ale ona mi już od dawna nie. Liczysz się tylko ty, Kate Bishop.

Założyłam ręce na jej ramionach i pocałowałam ją w usta. Wtuliłam się w jej klatkę piersiową i przewróciłam tak, by leżała. Leżałyśmy tak z dwie godziny. Po pomieszczeniu rozległ się dźwięk pukania do drzwi.

-Chwila!

Zerwałam się z klatki piersiowej dziewczyny i sięgnęłam po książkę. Podeszłam do drzwi z książką w ręku, otworzyłam.

-Hej, co tam?

Spojrzałam na Clinta, który stał za drzwiami.

-Chciałem się upewnić czy idziecie na imprezę, czekamy już 10 minut.

-Chwila, impreza! Zapomniałam. Wchodź.

Clint usiadł obok Kate i o czymś gadali.

Przebrałam się w biały top i czarne, dość szerokie jeansy. Rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki.

-Już, możemy iść.

Kate nie musiała się przebierać, to ja nie chciałam iść w białej, pogniecionej koszuli z niezawiązanym krawatem.

W drodze złapałam dziewczyne za ręke, Clint szedł przed nami, więc nie było to problemem.

---
Pov: Kate

Viktoria była już wstawiona, tylko ja z nich nie piłam. Stark się upił, więc nawet nie zwrócił na nią uwagi kiedy zaczęła pić. Graliśmy przy stole w prawda, czy wyzwanie. Większość wyzwań była łatwa, Viktoria nikogo nie musiała jeszcze całować, więc nie byłam na tyle rozdrażniona, by się na kogoś za to rzucić.

-Viktoria, prawda czy wyzwanie?

I tu się zawahałam, mogło być to bardzo głupie pytanie.

-Prawda!

-Kto stąd najbardziej ci się podoba?

Spojrzałam na dziewczyne. Błagam cię, Vi ocknij się zanim powiesz coś głupiego.

-Moja dziewczyna!

-A kto to?

Było widać jak chwilę się zastanawia.

-Nat!

Uniosłam wzrok na wdowe. Jej oczy zaszkliły się. Wiedziała, że nie mówi tego na trzeźwo.

-Myślę, że to czas, by zanieść ją do łóżka.-Powiedziała rudowłosa.

-Ja się tym zajmę.

Wstałam z krzesła i wzięłam ją na ręce. Oworzyłam pokój i ułożyłam ją na łóżku.
---
Pov: Viktoria

Obudziłam się z mocnym bólem głowy. Z boku, na szafce leżały tabletki z wodą. Leżała jeszcze kartka. Usiadłam na łóżku i ją otworzyłam. "Hej, mam nadzieję że nie masz za dużego kaca. O 19 przyjdź pod wieżę, mam dla ciebie malutki prezent :)
-K❤️"

Chwilę się zastanawiałam jaki dziś dzień i czym sobie zasłużyłam by dostać prezent od dziewczyny moich marzeń. Spojrzałam na ekran telefonu. A rzeczywiście, dziś moje urodziny. Nie sądziłam, że z takimi ludźmi dożyje swojej pełnoletności.

Może mam urodziny, ale jakoś bardzo się z tego nie cieszę. Bedę musiała wstrzymać jakoś śmiech i zażenowanie jak będą mi śpiewać "sto lat". Jeszcze będą do mnie pisać jakieś ciocie których nawet nie znam.

---

Jeden Świat'| K.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz