4. Kawa...

390 27 2
                                    


-Możesz się pospieszyć ?! Nigdy nie wyjdziemy z domu jak zwykle przez ciebie. Tak się grzebiesz, że zanim dojedziemy to zamkną galerie - pospieszała mnie Rose.

-Nie muszę kupować żadnej sukienki. Przypominam, że to ty mnie tam ciągniesz - to nie moja wina,że musiałam się wyspać.

Tak, jestem jedną z tych osób, które kochają spać, to znaczy nie zawsze no ale rozumiecie. Zawsze rano mam problem ze wstawianiem, ale jak już wstanę to jako ta zawsze się odchudzająca na liście rzeczy do zrobienia rano mam: krótką jogę, zdrowe śniadanie oraz oczywiście poranna toaleta, no może w trochę innej kolejności. Dzisiaj musiałam wszystko robić szybciej przez Rose, bo wymyśliła sobie, że musimy kupić sukienki na bal. Nie chciałam jechać, ale słuchałam o tym tak długo, że w końcu się zgodziłam. Chociaż jak widać nie wyszło mi to na dobre bo teraz muszę słuchać, że nie umiem się wyszykować na czas i jestem nieodpowiedzialna, zachowuje się zupełnie jakby była moja matką.

-Ana proszę cię musisz mieć nową sukienkę, będzie tam dużo kandydatów na twojego nowego chłopaka - jejku a ona znów zaczyna.

-Ta... na pewno, a teraz nie zagaduj mnie już bo się nie wyszykuje.

-Dobra, pospiesz się.

Nareszcie sobie poszła. Wróciłam do suszenia włosów. Ubrałam się w boyfriendy, czarny crop-top z napisem Whatever, włosy upięłam w koczka i zrobiłam lekki makijaż. Po niecałych 40 minutach zeszłam gotowa na dół do kuchni gdzie przy wyspie siedziała Rose piją herbatę.

-Nareszcie, zakładaj buty, czekam w samochodzie - wzięła kluczyki od swojego samochodu i wyszła z mieszkania.

Założyłam czarne, krótkie converse, wzięłam swoją torbę, zamknęłam drzwi i dołączyłam do Rose.

***

Przeszłyśmy już chyba całą galerie, a i tak nic nie znalazłam, za to Ros wręcz przeciwnie. Moja przyjaciółka znalazła dla siebie dwie cudowne sukienki i nie wie którą kupić. Weszłyśmy na kawę do Starbucksa, żeby chwilę odpocząć, Rose zdecyduje którą chce sukienkę i idziemy dalej szukać czegoś dla mnie.

-Myślisz, że lepsza będzie ta bordowa sukienka, czy śliwkowa? - zapytała, pijąc swoją espresso. Swoją drogą, nikogo nie obrażając, nie wiem jak można pić coś tak okropnego.

-Ślicznie wyglądałaś w jednej i drugiej, ale myślę, że chyba jednak ta śliwkowa, mam śliczne buty które mogą do niej pasować i mogę ci je pożyczyć.

-Aww rzeczywiście i do tego jakieś złote dodatki, wrócisz ze mną do tego sklepu, prawda? - zrobiła minę szczeniaczka.

-Jasne, przecież jeszcze sama muszę jakaś wybrać - odpowiedziałam, pijąc swoje waniliowe latte.

-Ugh, jak ty możesz pić coś tak okropnego? Przecież to samo mleko,cukier i dodatki prawie wcale w tym nie ma kawy - oburzyła się Rose.

-Mogła bym powiedzieć to samo o tobie, sama kawa jest okropna.

-Oj nie znasz się.

-Ty też, haha.

-Wiesz zapomniałam ci powiedzieć, jutro mam randkę z Maxem.

-Jej, wspaniale Ros, gdzie idziecie?

-Jeszcze nie wiem... - rozmowę przerwał nam telefon Rosalie.

W czasie, kiedy Rose rozmawiała przez telefon myślałam o balu i o zachowaniu Harry'ego. Jest bratem mojej przyjaciółki, a jest jej zupełnym przeciwieństwem. Ona jest życzliwa i miła, a on jest po prostu aroganckim dupkiem. Okey, może nie powinnam oceniać osoby której nie znam dobrze, ale po tym co widziałam nie jest zbyt miły. Współczuje jego pracownikom i wszystkim którzy mają z nim jakiekolwiek do czynienia. Nie wiem po co się zgodziłam na tą głupią licytacje, ja w ogóle nie umiem tańczyć.

-Harry przyjedzie wieczorem po klucze od czegoś tam bo zostawił u nas - och świetnie, mam nadzieje, że go nie spotkam.

-Klucze od czegoś tam, serio nawet brata nie słuchasz?

-Oj tam, nie zawsze muszę go słuchać - zaśmiała się - Idziemy już po sukienki?

-Tak, jasne zbierajmy się.

***

Po kolejnych dwóch godzinach zakupów wróciłyśmy do domu. Rosalie kupiła śliwkową sukienkę i jeszcze jakieś dodatki, ja natomiast kupiłam śliczną czerwoną sukienkę do ziemi. Moja przyjaciółka powiedziała, że zrobi kolacje, a ja w tym czasie postanowiłam, że pójdę pobiegać i pomyśleć. Ubrałam sportowy biustonosz na to bluzę, legginsy i wyszłam z domu. Założyłam słuchawki na uszy i pobiegłam w stronę parku. Na zakupach Rose jeszcze trochę opowiadała mi o Maxie i z tego co mówiła wydaje się być dobrym kandydatem na chłopaka. Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie bo Ros zasługuje na chłopaka, który będzie ją wspierał, rozumiał i przede wszystkim kochał. Tak teraz sobie myślę, że też by mi się przydał ktoś taki. Tylko nie sądzę, żeby to był normalny związek, bo mam naprawdę ciężki charakter, często się denerwuję i kłócę z ludźmi. I tak rozmyślając nad różnymi głupotami biegałam godzinę. Kiedy wróciłam do domu zastałam tyko kartkę, że Rose poszła do koleżanki z pracy po jakieś dokumenty i zostawiła mi sałatkę z kurczakiem. Więc zjadłam kolację i poszłam pod prysznic.

***

Miałam włośnie zacząć smarować ciało balsamem, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Pewnie Rose znów zapomniała kluczy od mieszkania. Owinęłam ciało ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Nie patrząc oczywiście przez wizjer otworzyłam drzwi.

-Wow, wszystkich tak witasz księżniczko?

—————————————————————————————————————————

Hejka! :)

Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale nie miałam weny i czasu. No, ale jest nareszcie rozdział mam nadzieje, że wam się spodobał i jeżeli tak to zachęcam do gwiazdkowania i komentowania :*

Ps: przepraszam za jakiekolwiek błędy ;)

My best friend brother (h.s)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz