Była sobota. Umówiłam się z Martynką, moją koleżanką, którą znam od przedszkola i teraz razem chodzimy do liceum plastycznego, do mnie na noc. Spotkałyśmy się o 18, bo wcześniej musiałyśmy pomóc rodzicom w porządkach, a ja jeszcze byłam w sklepie, żeby przygotować jakieś ciastka na przyjście Marti. Było jeszcze jasno, więc poszłyśmy się przejść po Starym Mieście w Warszawie. Musiałyśmy jechać autobusem z jedną przesiadką, a później kawałek na piechotę. Obie baaaardzo lubimy jeść, więc z racji tego, że było ciepło wzięłyśmy sobie po lodzie w jakiejś budce. Po półtorej godziny wróciłyśmy autobusem do domu miałyśmy ochotę coś zjeść. Ustaliłyśmy, że zamawiamy pizze. Ja chciałam pepperoni na cienkim cieście, a Marti hawajską na grubym. Żeby dojść do porozumienia wymyśliłyśmy, że zapytamy się czy można wziąć pół na pół, a jeśli nie to zamówimy dwie małe.
Martynka znalazła ulotkę z numerem do pizzeri, podała mi, a ja wpisywałam.
Wcisnęłam zieloną słuchawkę żeby zadzwonić. Po kilku dźwiękach usłyszałam głos w słuchawce
- Halo? - zapytał męski głos
- Dobry wieczór, chciałabym zamówić pizze pół na pół na grubym cieście hawajską z pepperoni. A jeśli nie to poproszę dwie małe, w wtedy pepperoni na cienkim będzie. - mówiłam tak szybko jakbym wyuczyła się tego na pamięć
- Emm przepraszam, ale kto mówi? - powiedział niepewnie głos w słuchawce
- Oj, myślałam że dodzwoniłam się do pizzeri. - tłumaczyłam się ze zdziwieniem - A z kim rozmawiam? -zapytałam, bo głos mężczyzny mi kogoś przypominał
- Z tej strony Jan - odpowiedział z dumą chłopak
- Jan, Jan, Jan ... jaki Jan? - dopytywałam
- Hahha pewnie mnie nie kojarzysz - śmiał się - Dąbrowski - dopowiedział
- Ten youtuber? - Martynka bardzo dokładnie słuchała mojej rozmowy i widziałam po jej twarzy, że wpada w zachwyt
- Tak Ten youtuber haahah
- O mój Boże Jasiek!!!! Jejku nie wierzę haahaha - powiedziałam z euforią
- No to masz niespodziankę, ale chyba bardziej liczyłaś na pizze - żartował Jaś
- Jejku jak ja bym chciała cie spotkać
- I ja też - krzyknęła Martynka
- Ah tak jest tu ze mną kolejna firanka - powiedziałam
- Może chciałbyście się spotkać?
- Bardzo bardzo bardzo - krzyknęłyśmy równo
- To może zamówcie te pizze ale trochę większą i się spotkamy na starówce, bo właśnie jestem u skkf to zabiorę ze sobą całą ekipę, która tu jest.
- O matko nie wierzę, to za godzinkę? - No pewnie do zobaczenia - powiedział. Już chciałam się rozłączyć, kiedy usłyszałam jeszcze - a w ogóle to jak masz na imię bo nie zapytałem
-Marta, a moja koleżanka to Martynka. - powiedziałam i się pożegnaliśmy się.
Przez dłuższą chwilę siedziałyśmy z Martynką i nie mogłyśmy uwierzyć. Przez 10 minut śpiewałyśmy "Heeeej to jaaa i moje ukulele nienastrugane "_________________________
No to jest pierwszy rozdział, mam nadzieję że spodoba wam się to ff. Pozdrawiam firanki i karnisze :*
Gwiazdkujcie i komentujcie a ja będę pisać dalej :-)