Kto będąc w liceum nie chciałby przeżyć swoją pierwszą miłość? Ja i moi przyjaciele również chcieliśmy ją przeżyć — i pomóc innym. Kto nie marzył o staniu się tą dobrą osobą, która pomaga w znalezieniu miłości, by koniec końców zostać sama złapana w ramiona własnego ukochanego z klasy wyżej..?
Nasz pomysł był prosty. Małe liściki, w małej czerwonej kopercie z jedynie zaadresowanym odbiorcą. Wszystko drukowane, zapakowane z miłością ode mnie i nadawcy, wrzucane do szafki. Najbardziej kochałam dwa momenty. Znalezienie listu, najczęściej wśród książek lub od razu wypadający pod buty drugiej osoby. Nieraz zaskoczenie, nieraz łzy szczęścia dzięki byciu zauważonym. Drugi zaś — moment znalezienia się pary. Większość czasu osoba odpowiedzialna za listem podpisywała się, lub przynamniej zapisywała miejsce oraz godzinę spotkania się. Zawsze kochałam przyglądać się znalezionym, jak z czerwonymi policzkami doglądali tej osoby w ustalonym miejscu. Oh, jak ja im zazdrościłam, patrząc na ich złapane ręce, jak recytowali sobie list, jak przynieśli prezent dla drugiego, jak siedzieli razem przez godziny, jak na pożegnanie całowali się przez sekundę w policzek lub przez wieczność w usta.
Byłam zazdrosna, patrząc na ich miłość. Listy były tu od kiedy dołączyłam do szkoły, przejęłam rolę cichej dostarczyni po swojej starszej siostrze. Gdy Jade zdradzała mi wszystkie "techniki", byłam podekscytowana, myśląc, że już w pierwszym roku ktoś mógłby mi użyczyć takiego listu.
Moje podekscytowanie jednak z każdym rokiem opadało. Po trzech latach, gdy każdy wymijał mnie na korytarzach, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Mogłabym wręcz podejść do kogokolwiek, rzucić w tą osobę listem, powiedź od kogo i do kogo to, a druga osoba wciąż by mnie nie zauważyła. Jednak, będąc jak duch sprawiało, że moja mała praca była o wiele łatwiejsza. Jade zawsze musiała być w szkole pierwsza, biec przez korytarze i wrzucać listy do szafek. Nie ma jednak co się dziwić. Wysoka, szczupła blondynka, loki w których niejedni chłopcy się topili, podobnie jak w jej jasnych niebieskich oczach. Gdy ona wygląda jak blond i nastoletnia wersja Angeliny Jolie, zupełnie jak nasza matka, ja wyglądam całkowicie jak nasz ojciec. Najbardziej proste, mysie włosy, identyczne koloru oczy, a do bycia choćby szczupłym dużo mi brakuje.
✑ Dla Ciebie, Agnes,
Nawet gdybym już chciała to zostawić, nie jestem w stanie zrobić tego przez kilka powodów. Głównym jest na pewno fakt, że właściwie oprócz swoich przyjaciół nie mam komu to oddać. A oni? Są całkowitym przeciwieństwem do mnie, jak i z resztą do siebie.
Annie, choć większość zna ją pod imieniem Frankie, jest gotką. Jej długie, czarne włosy, oczy skąpane w piwnym kolorze, ciuchy czarne jak smoła ułożone pod gorsetem, spływający z oczy eyeliner na białym, pudrowanym policzku. Gdy w jej dłonie spada list, zawsze jestem zazdrosna. Nie wiem, jak być jak ona, by również dostać kawałek miłości od kogoś innego.
Keith za to jest dokładnym opisem technika informatyka. Okulary z wadą -12 za którymi znajdują się niebieskie oczy, ciemne, nigdy nie słyszące o odżywce włosy oraz mózg nieskalany myślą – a mimo tego, dziewczyny lgną do niego jak do największego ciacha w szkole. Biedny, dostaje list właściwie co pół tygodnia, zawsze od innej osoby. O niego też jestem zazdrosna.
✑ mógłbym zrobić wszystko.
CZYTASZ
Małe listy
RomanceW mojej szkole jest jedna osoba, która przychodzi zawsze długo przed lekcjami, by podrzucić małe, miłosne listy do ich adresatów. Nie wiadomo, kim jest ta osoba, ani dlaczego to robi. Sami uczniowie jednak nie zwracali na to uwagi, chcąc jedynie ano...