bzdety v2

5 1 0
                                    

Nimfa — one shot, ale to na poważnie xd

Wśród zieleni łąk i lasów po zimie co roku rodzi się życie. Zwierzęta wychodzą z norek, część ptaków przylatuje, by założyć nowe gniazda i powołać do życia nowe pokolenie skrzydlatych istot. Wśród tych wszystkich pięknych stworzeń, między drzewami lub kwiatami pojawiają się nimfy.

Większość z nich płoszy się widząc ludzi, opiekują się zwierzętami i biegają razem po lasach i łąkach w białych sukienkach i wiankach na głowach.

Nie mają władców, bo i na cóż im władcy. Żyją w zgodzie i nie robią sobie krzywdy, jak to zdolni są robić ludzie.

A jednak tak jak wśród ludzi, tak i wśród tych pięknych stworzeń zdarzają się wyjątki.

Mmenosyne mieszkała w lipie na styku łąki i lasu. Rankiem zachwycała się promieniami jasnego słońca, przebijającymi się przez liściaste korony drzew. Kołysała się tedy na zwiększonej nisko gałęzi, tak jak ludzie kołysają się na huśtawkach.

Słońce oświetlało jej twarz, gdy wszystkie inne nimfy biegły ku wybranym sobie stworzeniom. Sama dopiero, gdy ta część lasu opustoszała i tylko czasem jakąś nimfa w kwiecistym wianku przebiegła między drzewami, Mmenosyne wyszła w stronę łąki. W rękach trzymała już bukiecik kwiatów, a na głowie wdzięczył się już wieniec.

Nimfa siadła między barwnymi łąkowymi kwiatami i zaczęła pleść kolejny wianek z mniszków. Przy tym nie wykorzystywała do tego jedynie kwiatów, a i liści, i pąków tej pięknej rośliny.

W końcu do nimfy podeszły dwie maleńkie dziewczynki. Jedna miała może pięć, druga chyba siedem lat. W dłoniach trzymały szmaciane laleczki z guzikowymi oczyma. Dziewczynki stały chwilę, a nimfa zaprosiła je ku sobie ruchem głowy.

Dziewczątka podeszły nieśmiało i usiadły. Potem nieśmiało jeszcze przez chwilę gaworzyły do swoich lalek, ale w końcu na tyle się ośmieliły, by kontynuować przerwaną przez zobaczenie młodej kobiety zabawę.

Podczas zabawy, Mmenosyne wkładała na głowy dziewczynek wianki z mleczy, a wkrótce maleńkie głowy ich lalek przyozdobiły podobne wieńce ze stokrotek.

Bo tym właśnie zajmowała się Mmenosyne. Tak jak inne nimfy zajmowały się lisami czy myszami, tak ona opiekowała się dziećmi, które wybiegły na łąkę. Dziećmi pełnymi optymizmu i dobrych chęci. Lubiła bowiem słuchać jak bawią się używając przekręcanego, lub czasem nawet zupełnie dziwacznego języka i wzajemnie się rozumieją.

W końcu, gdy z drugiej strony łąki, rozbrzmiał krzyk matczyny, siedmioletnia dziewczynka, wzięła młodszą towarzyszkę za rękę i pobiegły do domu, zostawiając nimfę samą po środku łąki.

A więc nimfa wróciła do lasu i kołysania się na gałęzi. Aż w końcu przyszła któraś z nimf znająca zajęcie Mmenosyne i poczęła do niej zagajać.

— Nie wiem Mmenosyne co cię ciągnie do nich. — mówiła. — One cię wszak nie zauważają, widzą w tobie ino nimfę, nie przyjaciółkę. Nie zostaniesz nigdy z nimi wzięta do domu, boś tylko duszkiem kwiatowym.

— A mnie to wystarczy. — odparła nimfa. — Bo widzą we mnie nimfę, tak jak zwierzęta w was widzą nimfy. Zwierzęta was kochają i dzieci kochają mnie. Bo wy się opiekujecie zwierzętami, a dzieci do mnie lęgną, gdy podczas swej swawoli potrzebują uwagi i opieki.

I tak jak zawsze, Mmenosyne w dzień następny wyszła na łąkę i siadła wśród barwnych kwiatów.

KONIEC

~~~

Dobra heh... Taki one shot bo mnie zainspirowała zabawa z dziećmi i fakt że w lesie na huśtawce się fajnie siedzi.

nominacje i inne bzdetyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz