Pov narrator:
Pewnego dnia w Los Santos. Pewny chłop o siwych włosach, bursztynowych oczach, które podkreślały jego bladą cerę. Przez kilka dni czuje dziwne uczucie, którego nie umie nazwać i to tylko gdy widzi policjanta Gregorego Montanhe.
Erwin, tak miał na imię. Musiał coś załatwić z Dią na komendzie. Złotooki się trochę stresował, że spotka tam właśnie bruneta. Co się dziwić jak jest oficerem drugiego stopnia, który musi pilnować miasta i jak komendy.
Pov: Erwin
- Okey Dia jesteśmy na miejscu. - Odezwałem się do Dii.
- Dobra, chodźmy, żebyśmy mieli już to z głowy. - Wzdychnął Dia.
Wysiadając z Ferrari, zobaczyłem corvette Grzecha, która właśnie przyjechała na komendę. Zacząłem się stresować.
Weszliśmy do środka, nie musieliśmy czekać bo Capela nas wpuścił. Czarnowłosy kazał nam iść do biura i poczekać, bo musiał jeszcze coś załatwić.
Skierowaliśmy się tam gdzie nam kazał iść Dante. Dia usiadł na krześle, a ja się położyłem na kanapie.
Po kilku godzinach przyszedł Capela z Gregorym. Gdy zobaczyłem bruneta, który patrzy na mnie, zarumieniłem się i odrazu usiadłem jak człowiek, żeby mógł usiąść.
Pov Gregory:
Patrzyłem przez chwile na złotookiego i usiadłem obok niego.
Bardzo chciałem z nim porozmawiać, dlaczego mnie unika.- Sorry Capela, że ci przerwę, ale powiesz mi jak dotrę do łazienki? - Zapytał się siwy.
- Grzesiek cię zaprowadzi.- Odpowiedział mu czarnowłosy.
Wstałem i poszedłem otworzyć drzwi, chciałem mu pokazać, żeby wyszedł pierwszy z biura. Stał niepewnie przez chwile, ale w końcu się ruszył.
Zaprowadziłem złotookiego do łazienki. Wszedłem do środka, gdy był w kabinie. Kiedy już wyszedł, zapałem go za nadgarstki i przycisnąłem do ściany, żeby nie uciekł, tylko skupił się na mnie.
- Powiesz mi czemu mnie unikasz? - Zapytałem siwego.
Pov: Erwin
Jestem szokowany tym co właśnie się działo, ściskało mnie w brzuchu, nie wiem czemu.
- Odpowiesz mi wreszcie? - Zapytał się brunet.
- A co mam powiedzieć? Nie wiem czemu cię unikam. - Odpowiedziałem wkurzony trochę.
- To czemu nie chcesz ze mną rozmawiać?? - Puścił moje nadgarstki i się odsunął o krok.
- No nie wiem. - Zarumieniłem się i spuściłem głowę, żeby nie zobaczył.
- Erwin, możesz mi zaufać. - Powiedział brązowooki.
Nie wiedziałem co powiedzieć, jak mu pokazać, że coś ze mną nie tak. Patrzyłem się na jego piękne czekoladowe oczy, rozpłynąłem się w nich.
Podeszłem bliżej do bruneta, zapałem za jego mundur i przybliżyłem go do siebie.
Pocałowałem go w policzek, chyba mu się spodobało, bo nie odepchnął mnie od siebie.
Staliśmy bardzo blisko siebie. Odsunąłem się od niego, zastanawiałem się co myśli teraz o tym pocałunku. Gdy zobaczyłem ze zmarszczył brwi, zacząłem panikować i uciekłem z komendy.
Pov Gregory:
Stałem jak słup, właśnie nie wiedziałem co się odpierdoliło. Nie zrozumiałem jego przekazu, ale... spodobało mi się to...
CZYTASZ
Co znaczy „Miłość"? // Morwin // OneShot +18
FanfictionErwin Knuckles, nigdy nie doznał takiego uczucia, jak do Gregorego Montanhy i nie wie co ma zrobić. Czy Gregory też coś do niego czuje? Jak tak, to jakie to jest uczucie, przyjaźni, czy miłości?? Za błędy bardzo przepraszam! :)