Doktor:
Zatem jaki jest pana problem?Uczeń:
Nie jestem potrzebny.Doktor:
Co pan sugeruje?Uczeń:
Czuję się oddalony od siebie, od świata.Doktor:
notującRozumiem. Wiem o czym pan mówi, ale ciężko jest zrozumieć ludzi oddalonych. Odludek?
Uczeń:
wzdychając
Tak jakby...Doktor:
Też nim byłem i wiem co ci poradzić. Serce mi to mówi.Uczeń:
Zatem? Co pan uczynił? Co serce tłumaczy?Doktor:
Pokochać siebie młodzieńcze.Uczeń:
Oh, prorocy świata! Jak to mam uczynić?Doktor:
Niska twa samoocena. Wiara zawsze ze złem wygra, przekonać się jedynie musisz. Zmusić się nie możesz, ale zrozumieć potrafisz.
Uczeń:
Siebie zrozumieć? To banialuki!Doktor:
Nie chłopcze...
uśmiechając się
Sztuką tego świata pojąc siebie i swego brata.Uczeń:
Czasem pana nie rozumiem.Doktor:
Siebie nie rozumiesz jedynie.
dalej się uśmiechając
Siebie zrozumiesz, zrozumiesz świat. Władcą największym będziesz, gdy się nauczysz.Uczeń:
A leczenie jakie? Diagnoza, cóż to z tymDoktor:
Na serce cierpiące leku nie ma.Uczeń:
Oh, sumienie się z tym kłóci!Doktor:
Ale to serce mi mówi...Rozmawiali dalej, gdyż nagle do pokoju blondynka wchodzi. Świstkiem wymachuje, zapłakana w progu stoi.
Matka:
Synu mój, Neapolio! Osobowość mnoga wykryta u ciebie została!
Uczeń i Doktor:
jednocześnieU mnie czy u niego?