Domek nad jeziorem v2

Rozdzial 4

Wow, nie wierzycie, dzis piatek trzynastego... jestem osobą ktora faktycznie wierzy w przesądy i może być dziś naprawdę ciekaiw....
Ranek i Wera drąca Korn'a.... Szczeze? Absolutnie mi to nie przeszkadza tylko Filip obok już ma poprostu dość postawowiłem więc usiąść. No i tak siedzialem siedzialem a nagle slysze pukanie do drzwi... kto to moze byc?-zastanawiałem sie, choć nie dlugo bo Stachu otworzył odrazu drzwi... byli to policjanci trzymający oliwki i Ole. Wszyscy kurwa w szoku co oni zrobili i dlaczego do nas musili je przywiesc. No cuz Maja pobiegła do drzwi i zaczela rozmawiac co sie stalo, malo uslyszalem bo jeszcze sie nie rozbudzilem, a nie poszedłbym bo jestem w samych gaciach... jednak okazalo sie ze napite we trzy postanowiły aby je policja odwiozła. CO JEST?! Jakby i jeszcze sie zgodzili funkcjonariusze. A wiec wszyscy sobie usiedli na „cherbatke" bo wcale nie byla to CHERBATKA
Nagle sluchac bylo trzask poza domem i wysłali Ige bo ona biega przeciez najszybciej. Ale wcale nie wrocila cala i zdrowa... IGA NIE MIALA NOGI wszyscy w panikę i szok, spytaliśmy co sie dzieje a ta odpowiedziała „apokalipsa.... Zombie" troche do przewidzenia w filmach czy kasiazkavh ale akurat w zyciu naszym prawdziwym?! Wiec postanowilismy wejsc jak najwyzej czyli do pokoju Weeer, czekaliśmy troche i nic sie nie dzialo wiec postanowiłem ja sie poswiecic a z powidu ze drużyny sie nie zostawia Stachu i Wera poszli wraz ze mna i staliśmy przed drzwiami... zrozpaczeni ze mozemy zaraz zginąć a nagle uslyszalem jakis smiech w gorze i Stachu poszedl to sprawdzic, niestety juz nie wrocil... bylo to straszne wiec ja i Wera poszlismy do boju, weszliśmy na wielkie schody gzie jescze nic nie bylo... poszlismy na dwor... tez nic wiec ja pobiegłem do ogrodu a Wera stała na czatach. Wrocilem a jej juz nie widzialem i nagle uslyszalem smiech z 7 osob okazalo sie ze zrobili na mnie zart co bylo uwarzam smieszne ale co z nogą Igi? Tego juz nikt nie wie....