Dragonil podszedł do wanny i wypuścił cienki strumień ognia. W tym momencie reszta podniosła osłonę. Powoli zwiększał płomienie i obserwował reakcje Graya. Najpierw jego skóra odzyskała normalną barwę. Następnie zrobił się zielony i Natsu się wystraszył, chciał nawet przerwać, ale trwało to tak krótko że nie zdążył. Po około pół godzinie czarnowłosy zaczął się ruszać i Salamander pomyślał że już niedługo. Dwie godziny później lodowy mag otworzył oczy ale się nie ruszał, był zdezorientowany. Rozglądał się. Najwyraźniej próbował sobie przypomnieć co się stało. Usiadł. Natsu zmniejszył nieco płomienie, ale cały czas go ogrzewał. Gray się zdenerwował, bo smoczy zabójca nie odpowiadał a reszta go nie słyszała, zrobił lodową pięść i walnął Salamandra w twarz. Widząc to mistrz opuścił osłonę. Juvia natychmiast podbiegła do Graya i zarzuciła mu ręce na szyję.
- Może mi ktoś wytłumaczyć, co się dzieje? Jakim cudem jesteśmy w gildii, co z misją? — chciał wiedzieć lodowy mag.
- Wyłaź z tej wanny, pójdziemy do salonu i wszystko ci opowiemy- powiedziała Lucy podchodząc do niego.
- Chwila najpierw rewanż — krzyknął Natsu- przecież mnie walną, muszę mu oddać.
- Natsu później teraz idziemy coś zjeść i sprawdzić czy nasza misja się powiodła —powiedziała Erza.
Poszli do salonu, siedli przy stole i zaczęli jeść. Lucy opowiadała a każdy dodawał coś od siebie. Po wysłuchaniu całej historii jeszcze raz, mistrz wziął przyniesioną przez nich księgę i poszedł do swoich pokoi. Kazał im wrócić rano.
Drużyna czekała niecierpliwie na mistrza, a ten nie raczył się pofatygować aż do południa. Natsu próbował bić się ze wszystkimi, czego nie wytrzymałą Erza i przyłożyła mu raz a porządnie. Mistrz pojawił się z dziwnym marsem na twarzy. Miał podkrążone oczy i wyraźnie był zmęczony ale się nie odzywał, czekał aż wszyscy się uspokoją. Gdy zajęli swoje miejsca zaczął mówić:
- Trzy sprawy. Po pierwsze musicie niezwłocznie odnaleźć tego który rzucił Fustan de Scroll i zdobyć antyzaklęcie, po drugie musicie go unieszkodliwić, po trzecie według mnie ta księga jest prawdziwa.
-Następna misja to rozumiem- podekscytowany smoczy zabójca pobiegł po rzeczy.
- Jak to antyzakęcie? Przecież jestem już zdrowy.
- To nie do końca prawda Gray, jesteś przytomny i możesz korzystać z mocy ale nie mogę zagwarantować że przy następnym gwałtownym lub intensywnym korzystaniu z mocy znowu nie zemdlejesz- tłumaczył mistrz. —To się może stać lecz nie musi, moim zdaniem nie powinieneś iść na misje.
- Chyba żartujesz, mam powierzyć swoją moc drużynie w której jest ten dzieciak- Gray wskazał Natsu który właśnie biegał wokół salonu i cieszył się z wyprawy.
- Przynajmniej zadanie mamy z głowy- stwierdziła ponuro Lucy.
- Mira zajmie się dostarczeniem księgi zleceniodawcy żebyście mogli jak najszybciej wyruszyć- powiedział mistrz i skinął na siostrę Elfman żeby podeszła. Gdy blondynka zjawiła się przy nich, Makarov przekazał jej księgę i powiedział co ma z nią zrobić. Dziewczyna wzięła zielony tom, zapakowała do torby i wyszła z gildii.
- Możecie wyruszać jak zbierzecie swoje rzeczy, Erza musimy zamienić dwa słowa, spakuj się i przyjdź do mnie-oznajmił starzec.
Drużyna poszła pozbierać manatki, Erza kazała im wziąć także swoje i poszła do mistrza. Wróciła po dziesięciu minutach i przekazała informacje. Ruszyli w drogę.
- Ona coś przed nami ukrywa- szepnął Natsu gwiezdnej czarodziejce. Lucy popatrzyła na niego dziwnie potem przyjrzała się Erzie.
- To pewnie nic ważnego lub nie dotyczącego nas i misji, pozatym jak będzie chciała to nam powie, ani się waż o to pytać —odparła, ale zaczęła się nad tym zastanawiać.
Dotarłszy na miejsce zaczęli rozpytywać ludzi o czarodzieja. Ludzie, spokojni rolnicy, nie bardzo chcieli z nimi rozmawiać. Poszczęściło się tylko Lucy która dowiedział się że muszą iść dalej ,ponieważ Valdem opuścił wioskę wcześnie rano i ruszył na południe.
- Zjemy coś i ruszamy dalej, jak się czujesz Gray? — zapytała Tytania.
Lucy i Natsu spojrzeli po sobie, ale nic nie powiedzieli.
- Dobrze, jak będzie się coś działo dam wam znać- odparł zmieszany Gray.
Ruszyli w drogę pół godziny później, brunet szedł ostatni nie chciał z nikim rozmawiać. Lucy próbowała rozmawiać z Erzą, ale ta zbyła ją mówiąc że musi obmyślić plan ataku. Szli w milczeniu. Gdy zaczęło się ściemniać, Erza zarządziła rozbicie obozu na noc choć mogliby wędrować całą noc przy pełni księżyca. Nikt tego nie skomentował, żal im było Graya. Fullbuster czuł ze się nad nim litują, zaczynało go to denerwować. Postanowił jednak rano udowodnić im że nie muszą go aż tak oszczędzać, że świetnie sobie radzi. Z tym postanowieniem poszedł spać. Obudził się gdy już wszyscy byli gotowi do drogi, nic nie powiedział, zebrał swoje rzeczy i ruszył. Od celu dzielił ich spory kawałek drogi. Minęło południe, zatrzymali się na posiłek.
- Jak się czujesz Gray? - spytała Lucy.
Gray nie wytrzymał:
- Czuję się dobrze, ale jak jeszcze raz ktoś o to zapyta to nie ręczę za siebie! W ogóle to przestańcie mnie traktować jakbym był umierający, rozmawiałem z mistrzem, wiem co mi grozi, jeżeli coś będzie nie tak dam wam znać. Poza tym Natsu jest z nami.
Drużyna zrobiła wielkie oczy. Brunet odetchnął, zadowolony z siebie usiadł i zaczął jeść.
- Skoro to sobie wyjaśniliśmy, a ty rozmawiałeś z mistrzem to muszę wam jeszcze coś powiedzieć — zaczęła Scarlet.
- Według mistrza musimy... nie dokończyła, zostali zaatakowani.
- Lucy osłaniaj Graya, on nie może użyć magii — krzyknęła Tytania i zaczęła atakować.
Lucy wezwała Lokiego i Taurusa, Natsu ucieszył się że wreszcie się coś dzieje.
Mimo że przeciwnicy mieli liczebną przewagę, drużyna górowała do czasu. Gwiezdne duchy każdy walczył z kilkoma przeciwnikami na raz, smok rozwalał nie tylko przeciwników, Erza walczyła daleko od nich, nikt nie zauważył jak w pewnym momencie lodowy mag został otoczony i mimo że w walce wręcz był doskonały to nie mógł sobie poradzić. Już miał użyć magii gdy pociemniało mu przed oczami i padł nieprzytomny. Czarodziejka wezwała Horologium, wsadzili do niego nieprzytomnego maga i Horologium wrócił . Po skończonej walce znaleźli gościa który mógł mówić i zaczęli go przesłuchiwać.
- Kto was nasłał? Dlaczego? Gdzie jest wasz szef? — zadali pytania.
Człowiek o wyglądzie zahukanego, brodatego dziecka, wiedział że nie ma wyboru innego jak odpowiedzieć jeżeli chce odejść, koleś w garniturze i byk wystarczająco go motywowali.
- Valdem, bo nie chce się z wami spotkać, przecież zabraliście mu księgę. Wiem gdzie był wczoraj, wiem że dzisiaj mieli zmieniać kryjówkę ale nie wiem dokładnie o jakiej porze. Wczoraj ukrywali się w opuszczonej fabryce sera w następnej miejscowości. Loki ogłuszył rozmówce i szybko oddalili się od miejsca walki. Przygotowali nocleg i Lucy uwolniła Graya.