1. Tak to się właśnie zaczęło

54 6 40
                                    

Na wstępie chciałabym podkreślić, że to mój pierwszy oficjalnie opublikowany ff, więc zapewne zdarzać się będą mniejsze lub też większe błędy, za które przepraszam i będę starała się je od razu poprawiać jak tylko zostaną wyłapane.

Pisząc tego ff postanowiłam wziąć pod uwagę kościół rzymsko - katolicki i jego zasady.


Więc zaczynamy..


- Może zacznijmy od tego, że ja księdzem nie jestem- Przedstawił na samym początku Harry tak naprawdę walcząc samym ze sobą czy powinien dalej iść w tą rolę, czy też nie, ale czy przybierając rolę księdza mógłby bezwstydnie przyglądać się przyszłemu Panu młodemu? Zdecydowanie nie, zwłaszcza biorąc pod uwagę obecne spojrzenie ludzi na kościół i na księży, jeszcze zostałby o coś posądzony..

- No tak, mój błąd, a szkoda. No cóż, czy mógłbyś poprowadzić nas..- Przyszły Pan młody zapewne chciał zapytać o drogę do księdza i to był ten moment, kiedy Harry mógłby stracić swoją szansę, a przecież tego nie chciał, bo jakże.. Taki przystojniak i on miałby go sobie odpuścić? Co z tego, że za pół roku czy też może prędzej będzie szczęśliwym mężem tej oto stojącej obok niego.

Wtedy Harry'emu wpadł do głowy pomysł, może i głupi, ale jednak działał przecież pod wpływem chwili, czy też dosłownie paru sekundowego zauroczenia.

– Zostałem podesłany przez proboszcza, który właśnie szykuje się do kolejnej mszy, a jako przyszły kapłan powinienem być przygotowanym na również takie okoliczności, w końcu to ślub. Pan Bóg cieszy się, że będzie mógł was gościć w progach swojej świątyni i, że to ja będę was mógł poprowadzić w drodze do wspólnego przyszłego życia, małżeńskiego życia- Podkreślił, mając ochotę z otwartej dłoni z ogromną siłą przywalić sobie w twarz, zarówno jego dobór słów, jak i kłamstwo, które padło z jego ust, a przy tym kontakt wzrokowy, który złapał z młodym mężczyzną to na pewno nie mogło wróżyć niczego dobrego.

- Poważnie? Gdzie w takim wieku myśli o celibac...- Zaczął przyszły młody Pan z ironicznym uśmieszkiem lustrując Harry'ego z góry na dół swoimi "pięknymi" ~ Jak by to specjalnie podkreślił Harry ~ "oczami, przepełnionymi radością", ale nie dokończył rozpoczętego zdania, ponieważ wtrąciła się ONA..

- Skarbie proszę cię nie ściągaj przyszłego księdza z tej drogi, zresztą jesteś mężczyzną więc to raczej ja mogłabym to zrobić- Jej chichot sprawił, że Harry miał ochotę parsknąć śmiechem i zaprotestować jej słowom, że wcale nie ma racji i w żaden sposób go nie interesuje, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że żadnym księdzem przecież nie zostanie.

- Jeszcze nie wszystko zadecydowane- Próbował oczywiście obrócić to w żart i miał ochotę dodać, że chętnie dałby się skusić jej przyszłemu mężowi, wręcz nawet nie musiałby go przekonywać, ale gdzież takie słowa w świątyni Boga i jeszcze miałyby zostać wypowiedziane przez „ przyszłego księdza" to wręcz niedorzeczne.. Gdyby faktycznie miał być księdzem i tak właściwie to on ledwo co ugryzł się w język, ale tylko dlatego, że nie chciał zaprzepaścić swojej szansy spotkania po raz kolejny z tym mężczyzną i niestety też z jego połówką, ale może na to mógłby coś zaradzić, w końcu przecież.. TO ON TU TERAZ BĘDZIE RZĄDZIŁ

- Nie masz nam za złe, że się spóźniliśmy?- Szatynka od razu skierowała się do niego na ty, może wzięła pod uwagę fakt, iż wiekowo byli do siebie zbliżeni lub też nie chciała zachować między nimi dystansu, w końcu najbliższe godziny w następnych tygodniach mieli spędzać razem co było bardzo przyjemną wizją dla Harry'ego. Wizją spotkań z przystojnym mężczyzną, który opuścił głowę w dół w posadzkę, kiedy został przyłapany na wgapianiu się w Harry'ego i co gorsza dla niego nie przyłapała go na tym jego narzeczona, lecz sam zainteresowany, ten sam, który nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu pojawiającego się na jego twarzy i tych dołeczków, na których widok ktoś mógłby się zakochać.

What a mistakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz