Jimin wraz z Hobim pojechali do domku z ogródkiem, a ja zostałam z mała i V. Było bardzo przyjemnie. V opiekował się małą jak najlepsza niańka na świecie. Nie mogłam wyjść z podziwu, że przychodziło mu to z tak wielką łatwością.
W tym czasie miałam czas, aby w spokoju przygotować obiad dla naszej ósemki. Postanowiłam na coś łatwego w transporcie, bo chciałam zrobić im niespodziankę i zanieść im ciepły posiłek. W końcu oni się tam męczyli. Postanowiłam zrobić domowa pizzę i dodatkowo makaron z krewetkami.
Gdy miałam już wszystko gotowe zawołała Tae z dzieckiem i Yeontana. Postawiłam zwierzakowi miskę z karmą a sama zabrałam się za pakowanie jedzenia do transportu. Blaszkę z ciastem przykryłam folią aluminiową a makaron z dodatkami i sosem przełożyła do dużego szczelnego pojemnika. V w tym czasie ubrał psiakowi smycz i ułożył małą spokojnie w wózku. Okryłam moje maleństwo kocykiem jednak niemocno, bo na dworze było naprawdę ciepło. Pod spod wózka włożyłam miskę z makaronem a V zabrał blaszkę wyspy kuchennej i ruszyliśmy w stronę mojego nowego miejsca zamieszkania.Nie było to daleko. Słoneczko przyjemnie ogrzewało nasz twarze. Koło wózka spokojnie kroczył piesek obrony i pilnował maluszka leżącego w nim. Rozmawiałam z V na różne tematy aż nie zatrzymała nas jakaś starsza para.
<[p/K]-pani Kim, mama Namjoona;[P/K]-pan Kim, ojciec Namjoona>
[p/K] - T/I to ty? - zatrzymała mnie niższa kobieta
- Tak? - powiedziałam zdziwiona- Przepraszam znamy się?
[V]- Pani Kim, panie Kim. – uśmiechnął się do nich a ja połączyłam kropki. Rodzice Namjoona.
- Dzień dobryz przepraszam nie poznałam państwa, ile my się nie widzieliśmy.- ukłoniłam się grzecznie
[P/K] - Już z rok będzie.
[p/K] - Czyje to dziecko? Wasze? - kobieta spojrzała na nas z przekąsem
- Moje, pani Kim. Moje i Namjoona to jest państwa wnuczka Lee EunSang. Właśnie idziemy do chłopków z V, dołączą państwo.
[p/K] - Oczywiście, ale jak to się stało, że macie dziecko?
[P/K] - Kochanie nie muszę ci chyba tłumaczyć skąd biorą się dzieci. W końcu mamy dwójkę, a przypomnę ci, że twój syn jest już dorosły.
[p/K] - Przestań nie oto mi chodziło. Przecież T/I wyjechała oni zerwali. - fuknęła na męża
- To się stało zanim wyjechałam zaszłam w ciąże w dzień przed odlotem, urodziłam w Stanach jednak wszystko się wydało i musieliśmy z RM-em odnowić kontakt. On prawie do końca nie wiedział o dziecku. On mnie bardzo zranił i nie chciałam mieć z nim nic wspólnego, ale pojawił się mój skarb. Teraz próbujemy utrzymać przyjacielskie stosunki w końcu mamy wspólny cel. - starałam się wytłumaczyć jednak mówiłam jak postrzelona
[p/K] - Dziecko powinno mieć ojca a ty męża. Jeśli on nie chce tego to już ja mu przemówię do rozsądku.
- To nie on tylko ja. Za dużo krzywd było między nami wiec nie chce się w to pakować.
[p/K] - Oooo. Od kiedy Namjoon wiedział o dziecku?
- Dowiedział się pod koninie 8 miesiąca, czyli będą prawię już 4 miesiące. Nic nie powiedział?
[P/K] - No nie powiedział. Co za dzieciak.Razem z rodzicami chłopak poszliśmy do mojego domu. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg dopadł nas niesamowity harmider V spuścił pieska z smyczy a ten pognał na kanapę. V zaniósł jedzenie do kuchni a ja zajęłam się malutka jednak, gdy tylko wyjęłam dziewczynkę z wózka jej babcia porwała ją na ręce. Kobieta gładzią dziecko po policzku a maleńka się do niej uśmiechnęła mlaskające buzia po drzemce.
- Chłopaki jedzenie ! - krzyknęłam przy schodach, aby przyprowadzić ich do jadalni. Poszłam po chwili do kuchni i wstawiłam pizzę do piekarnika, i odgrzałam makaron. Jednak chłopaków jak nie było tak nie było. Za to z góry zaczęły dochodzić do nas krzyki całej siódemki.
Wolałam nie wiedzieć co oni tam robili jednak musiałam ich zawołać na posiłek w szczególności dlatego że mamy gości. Rodzice chłopaka zajmowali się mała a ja postanowiła, pójść na górę.
CZYTASZ
Kontrakt 2
FanfictionDruga część książki "Kontakt" T/I zaszla w ciążę z Namjoonem. Chlopak dowiedział się o tym przypadkiem i postanawia odzyskać ukochaną, jednak bohaterka nie jest już taka jak wcześniej. Dodatkowo bohater ma konkurencje w zdobyciu serca dziewczyny. Cz...