2.

20 2 0
                                    

Vivien

Jak tylko wracam do swojego pokoju, widzę list z instrukcjami znajdujący się na mojej poduszce. W pierwszym odruchu mam ochotę porwać go na drobniutkie kawałki albo spalić, jednak reflektuję się, bo to by w niczym mi nie pomogło. Z listu dowiaduję się jak mam się dostać do nowej szkoły i że rodzice wierzą, że "będę się zachowywać, jak przystało na mój wiek i status społeczny i nie przyniosę im wstydu". Prycham, czytając to ostatnie zdanie i rzucam się na łóżko, obmyślając plan działania. Co prawda nowa szkoła może nie jest takim złym wyjściem, bo w starej szkole dla dziewcząt i tak wszystkich trzymałam na dystans. Nawet nie mam potrzeby powiadomienia którejś z koleżanek, że nie wrócę na następny rok. Ale dlaczego akurat to musi być Hogwart. Przecież, jak ludzie dowiedzą się, jak brzmi moje nazwisko, to nie będę miała tam życia. Trzeba coś z tym zrobić. Z poczuciem misji zrywam się z łóżka i ruszam do gabinetu matki. Otwieram go zaklęciem, a następnie siadam przy biurku i wyjmuję pergamin. List adresuję do dyrektora szkoły, prosząc w nim, aby w szkole używano nazwiska mojego ojca, chociaż to nazwisko matki jest w moim akcie urodzenia. Zapytacie dlaczego? Bo moja rodzina jest strasznie z tego dumna. Ja niekoniecznie, a dokładniej mówiąc, niekoniecznie chcę, aby wszyscy w tej szkole wiedzieli, kto był moim przodkiem. Na koniec pieczętuję list pieczęcią matki i daję go jej sowie. Oby się udało.

Gdy wracam, widzę na poduszce kolejny list. Otwieram go, spodziewając się kolejnych wytycznych, jednak wypada z niego tylko zdjęcie. Jest na nim poważny chłopak o wręcz białych włosach, dłuższych niż większość osób nosi. Stoi wyprostowany, a napięcie wręcz emanuje od niego. Cały wizerunek dopełniają zimne stalowoszare oczy i wręcz chorobliwie blada skóra. Nie jest zły. Muszę to przyznać sama przed sobą, jednak bije od niego taka aura niedostępności i niechęci do świata, że przechodzi mnie dreszcz. Sprawia wrażenie takiej osoby, jaką ja udaję przed całym światem, zimnej i wyrachowanej. W moim świecie albo jesteś taki, albo zostajesz zniszczony. Czego więc ja się spodziewałam, skoro jego rodzina jest taka jak moja. Ciepłego, uśmiechniętego chłopaka? Głupota. Mam tylko nadzieję, że będzie miał takie samo nastawienie do tego małżeństwa jak ja, a jeśli nie to zrobię wszystko, aby go przekonać że te zaręczyny to największy błąd jego życia.

***

Na peron przybyłam z wystarczającym wyprzedzeniem, aby zająć sobie pusty przedział. Mimo setek uczniów jadących do szkoły nikt się nie przysiadł. Wszyscy już mieli swoich przyjaciół, a pierwszaki się bały przysiąść do kogoś wyraźnie starszego. Mam nadzieję że ten brak zainteresowania się utrzyma, bo przykuwanie uwagi jako „ta nowa" nie jest przyjemne. Wszyscy się na ciebie patrzą jak na zwierzaka w zoo.

Zamykam oczy gotowa złapać kilka godzin snu, ponieważ w nocy byłam zbyt zestresowana, aby spać. Budzi mnie zamieszanie na korytarzu spowodowane przepychaniem się uczniów do wyjścia. Gdzie im się tak do cholery śpieszy, to przecież tylko szkoła. Wstaję jednak i szybko sięgam po podręczną torbę z ubraniami, aby się przebrać w szaty. Jeśli się nie pośpieszę, to pociąg wróci razem ze mną, o ile to możliwe. Nie do końca rozbudzona chwytam swoją walizkę i wypadam z przedziału, wciąż przecierając oczy. Jak można by przewidzieć, na kogoś wpadam. I niestety nie jest to wystraszony pierwszak, który by się zmył najszybciej jak to możliwe. Unoszę głowę, aby spojrzeć na o ponad głowę wyższego chłopaka. Ciemnoskóry chłopak patrzy na mnie zaczepnie, jakby kompletnie nie był zdziwiony albo zły przez to że na niego wpadłam.

- Przepraszam. - rzucam, nieświadomie odwzajemniając uśmiech i szybko się odwracam, aby umknąć z pociągu.

- Nie ma za co. - Słyszę jeszcze za sobą, gdy jestem już kilka metrów dalej. 

Odwracam głowę, aby jeszcze raz spojrzeć na chłopaka, ale wtedy mój uśmiech blednie, a krew zastyga w żyłach. Obok chłopaka, na którego wpadłam, dostrzegam wysokiego blondyna o poważnym wyrazie twarzy. Nie mam okazji mu się dokładniej przyjrzeć na żywo, ponieważ odwracam się, zanim jego spojrzenie na mnie padnie. Skoro ja go rozpoznałam, to on mnie zapewne też by poznał. A ja nie jestem jeszcze gotowa na to spotkanie. Chociaż z pewnością musimy je odbyć i to niebawem, jeszcze przed rozpoczęciem zajęć, abyśmy ustalili sobie zasady naszego współistnienia w tej szkole. I na pewno nie chcę przy tym żadnych świadków. Im mniej osób wie o tych okropnych zaręczynach tym lepiej.

***

Draco

Gdy Zabini zaczyna szarpać się z drzwiami od przedziału, wiem już, że coś tu śmierdzi. Już po chwili upewnia mnie w tym przenoszący się na półkę od bagażu kawałek buta. No jasne. Cholerny Potter i jego peleryna niewidka. Zawsze musi wtykać nos w nie swoje sprawy. Postanawiam jednak na razie nie reagować na to i poczekać jak się sprawy rozwiną. I może trochę namieszać mu w tej pustej głowie. Tak więc jak gdyby nigdy nic kładę głowę na kolanach Pansy, a ona zaczyna przeczesywać moje włosy. Pewnie ma nadzieję, że kiedyś się pobierzemy. Tłumię uśmiech na tę myśl. Nie mogę się doczekać jej reakcji na to, że już jestem zaręczony i to nie z nią. Chociaż sądząc po tym, jak spogląda na Blaisa, to na pewno ma plan zapasowy.

-Ej, Zabini — wołam chłopaka siedzącego naprzeciwko mnie — to czego chciał Slughorn? - prowadzę rozmowę na ten temat, aby przypadkiem Potter nie dowiedział się czegoś istotnego.

-Po prostu próbował urobić sobie ludzi, którzy mają dobre znajomości — odpowiada Zabini — ale wielu takich nie znalazł.

-Kogo jeszcze zaprosił? - dopytuję nieco urażony tym, że ja zostałem pominięty. 

Gdy tylko ojciec trafił do Azkabanu, wszyscy nagle się odwracają od nas. Tacy to z nich wierni sprzymierzeńcy, a tylko uciekają jak najdalej, aby nikt ich przypadkiem nie powiązał z całą sprawą. Żałośni tchórze.

Zabini zaczyna wymieniać, kto pojawił się na spotkaniu, dzięki czemu rozmowa schodzi na różne głupie tematy. Głupie i bezpieczne. Żeby jednak trochę zażartować z Pottera, rzucam na końcu, że może już nie wrócę w przyszłym roku do Hogwartu i że mam ważniejsze sprawy do załatwienia niż zdawanie Owutemów. Cała ekipa próbuje oczywiście wyciągnąć ode mnie jakieś szczegóły, jednak nie ma na to szans, dopóki Potter nas podsłuchuje, z resztą, nawet gdyby go nie było, nie jestem pewien czy coś bym im powiedział. To w końcu ważne zadanie, a im mniej osób zna szczegóły tym mniejsze prawdopodobieństwo, że to wszystko wybuchnie mi prosto w twarz. Tymczasem niech Potter głowi się nad tymi ochłapami, które mu rzuciłem, może się przez to wpakuje w kłopoty.

Gdy pociąg się zatrzymuje, odsyłam reszt mówiąc, że muszę coś jeszcze sprawdzić. Zasuwam zasłony w oknach, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Czas się zabawić. Otwieram kufer, aby odwrócić uwagę Pottera od tego, co zamierzam zrobić i już po chwili zwala się on na podłogę sparaliżowany rzuconym przeze mnie zaklęciem.

-Tak myślałem — zwracam się do nieruchomego Pottera — Usłyszałem się, jak Goyle ściągał kufer. I zobaczyłem, jak coś białego mignęło w powietrzu, kiedy wrócił Zabini... To ty zablokowałeś drzwi, kiedy Zabini chciał je zamknąć, tak? - pytam, dobrze wiedząc, że nie jest w stanie wykrztusić ani słowa.

-Nie usłyszałeś niczego ważnego, Potter. Ale skoro już cię nakryłem... - korzystam z tej wspaniałej okazji i kopię zwiniętego na ziemi chłopaka łamiąc mu przy tym nos.

-To za mojego ojca. A teraz... - nakrywam go niewidką, mając nadzieję, że nikt go tu nie będzie szukał i pociąg odjedzie razem z nim. Zostawiam go tak, chociaż z przyjemnością zrobiłbym o wiele więcej. Nie mogę jednak ryzykować, że ktoś by nas nakrył.

Gdy opuszczam przedział, napotykam Zabiniego, który zdecydował się na mnie zaczekać. Z całej tej bandy to on wydaje się najinteligentniejszy. Jak widać na tyle, żeby wiedzieć, że coś jest nie tak. Kiedy staję obok niego, zauważam że wpatruje się w jakąś dziewczynę śpieszącą w stronę wyjścia z pociągu. Typowe. Może jednak przeceniłem jego inteligencję i wierność i po prostu został tu tak długo, aby wyrwać jakąś laskę. Spoglądam jeszcze raz w stronę odchodzącej dziewczyny, jednak zanim znika w wyjściu z pociągu, mam szansę uchwycić tylko jej złote włosy. Ciekawe.

Not perfect - Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz