Wszystko będzie dobrze, jestem przy tobie.

512 33 5
                                    

Po mojej dzisiejszej sprzeczce z Clayem wróciłem do domu. Jednak w nim również nie zastałem spokoju. Po powrocie ze szkoły miałem szczerą nadzieję, że nie będzie w nim ojca. Niestety po wejściu do przed pokoju usłyszałem, że telewizor w salonie jest włączony także nici ze spokoju. Wchodząc do salonu zobaczyłem ojca leżącego na kanapie a wódka, którą najprawdopodobniej wcześniej miał w ręce teraz leżała rozlana na dywanie. Spał i to było jedyną dobrą wiadomością. Po wyłączeniu telewizora oraz podniesieniu i wylaniu reszty wódki do zlewu udałem się do swojego pokoju. Widząc, że moja kotka Ami leżała na moim łóżku i słodko spała mój dotychczas nic niemówiący wyraz twarzy przemienił się w delikatny uśmiech. Jako, iż nie chciałem myśleć o dzisiejszej sytuacji ani o czymkolwiek innym postanowiłem pójść pobiegać. Wziąłem słuchawki, telefon, jakieś tam pieniądze, klucze do domu i wyszedłem. Założyłem słuchawki i puściłem spokojną muzykę przy, której moje myśli na chwilę przestają mieć znaczenie. Wybrałem trasę przez las, który nie był jakoś bardzo oddalony od miasta. Bieganie to jedyna rzecz dzięki, której jestem wstanie chociaż na chwilę przestać myśleć. Po prostu mnie uspokaja. Biegam odkąd pamiętam i naprawdę to lubię. Kocham biegać a najbardziej wtedy, gdy moje nogi nie dają już rady. Kocham zadawać sobie w ten sposób ból. Zadawanie sobie jakiegokolwiek bólu jest dla mnie uspokajające. Być może niektórzy powiedzieliby, że jestem masochistą i możliwe, że nawet bardzo by się nie mylili. Zadawanie sobie bólu jest moją ulubioną czynnością w trakcie dnia. Jednak nienawidzę patrzeć albo chociażby wiedzieć, że jakakolwiek osoba robi to samo. Jestem pieprzonym hipokrytą. Mimo, iż wiem, że potrzebuję pomocy specjalisty to i tak dalej brnę w to i nie jestem w stanie przestać. Zadawanie sobie bólu to jedyny sprawdzony sposób, abym mógł ulżyć psychicznie. I właśnie dlatego nie mam zamiaru z niego rezygnować. 

Biegnąc przez las miałem szczerą nadzieję, że nikogo znajomego tam nie spotkam ale jak to mówią "nadzieja matką głupich". Miałem założone słuchawki oraz powoli odpływałem w głąb moich myśli. O tyle dobrze, że nie rozmyślałem nad sensem istnienie czy takimi rzeczami tylko myślałem o bardziej przyjemnych rzeczach. I właśnie tak zamyślony biegłem przed siebie nie zwracając uwagi na otoczenie. Biegłem tak z 40 minut nikomu nie przeszkadzając, aż w końcu natrafiłem na jebaną kurwa kałuże. Wdepnąłem w nią z takim impetem, że to szok. I to wpadnięcie sprawiło, że się zatrzymałem. Wyszedłem z kałuży będąc cały w błocie. Moje buty były tak przemoczone jakbym wszedł do morza. Spodnie także zostały ochlapane. Do kolan miałem praktycznie wszędzie je uwalone. Na udach zostały również potężne smugi błota. Jednak bluza została już znacznie mniej ochlapana bo miałem na niej tylko delikatne kropki. Jedynym rozwiązaniem w tym momencie był powrót do domu aby się przebrać. Podniosłem głowę i obróciłem się w stronę, z której przybiegłem ponieważ jest zdecydowanie krótszą drogą do domu. Wtedy właśnie zobaczyłem samochód czerwony samochód. Samochód, który przez całe liceum był moim znienawidzonym samochodem. Samochodem, przed którym zawsze się chowałem czy uciekałem nie chcąc natknąć się na jego właściciela. Jednak teraz, teraz nie czułem nagłej chęci ucieczki, teraz chciałem, żeby jego właściciel z niego wysiadł i do mnie podszedł. Nie oczekiwałem niczego więcej. I właśnie to się stało. Wysoki blondyn o zielonych oczach wysiadł z samochodu. Stanął obok drzwi zamykając je jednym ruchem ręki. Popatrzył na mnie i zeskanował mnie od góry do dołu. Staliśmy tak w ciszy jedynie utrzymując ze sobą kontakt wzrokowy z kilka sekund, które wydawały się wiecznością. Po tych kilku sekundach zaczął powoli do mnie podchodzić jednak ja nie chciałem czekać, więc szybko ruszyłem w jego stronę rzucając mu się na szyję. Clay nie czekał długo, ponieważ praktycznie od razu objął mnie w tali przytulając. Nie wiedziałem kompletnie co zrobić czy powiedzieć ale chyba najlepszą rzeczą, którą mogłem powiedzieć było przepraszam i właśnie tak zrobiłem. 

-Przepraszam Clay - powiedziałem a mój głos delikatnie się załamał.

-Nie to ja przepraszam nie powinienem na ciebie tak naskakiwać - powiedział blondyn jeszcze mocniej mnie ściskając.

Nie ma opcji, że się w nim zakochałem || dreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz