Harper
Nasz teraźniejszy czerwiec
Jedziemy wolno. Patrzę na to co nas czeka na niebieskich szynach. Zaczynamy spadać. A potem moje serce się cofa, wszyscy zaczynają krzyczeć, a ja razem z nimi.
Czuję jak ochlapuje nas woda, a potem znowu jedziemy pod kolejny pagórek. Wszystko wypycha nas dalej, w górę.
I znowu w dół.
Zarzuca nas na moją stronę, czuję jakby ktoś ciągnął mi włosy, wiatr jest tak wielki.
‒ JA PIERDOLĘ, KOZAK! ‒ krzyczy ktoś za nami.
‒ KURWA, KOCHAM KOLEJKI! ‒ odpowiadam i zaczynam się śmiać.
Jedziemy spokojnie, delikatnie. A potem znowu nas przechyla, tym razem na stronę Jane.
Czuję ten wiatr we włosach, czuję ten zapach adrenaliny.
Rozpędzamy się jadąc na boku, wszyscy krzyczą.
A potem wpadamy w wodę. Czuję na sobie krople, a potem woda wpada do łódki.
‒ JA PIERDOLĘ – krzyczy Jane. Patrzę na nią, otwieram szeroko oczy.
‒ Kurwa mać...
Czuję jakbym z każdą chwilą mam coraz bardziej odklejone buty od podeszew.
‒ Trzeba było mieć lepszy klej do butów – mówię i naciskam nogą na podłogę, słyszę jak woda chlupocze mi w bucie.
‒ Przydałoby się – mówi Jane, próbując odkleić od siebie koszulkę.
Ktoś się śmieje.
‒ Było się słuchać.
Uśmiecham się i odwracam.
Wjeżdżamy powoli.
‒ No Jezu, szybciej – zaczynam marudzić, czuję jak woda chlupocze mi w butach, w skarpetkach, czuję jakby podeszwa zaczynała mi się odklejać.
Kiedy już wjeżdżamy, zapięcia się luzują, a ja mogę wyjść i już nie mieć wody do kostek.
Wychodzę. Razem z nami inni ludzie, czuję jakbym była częścią tego tłumu. A jednocześnie w ogóle oddzielnym bytem.
Poprawiam swój T– shirt, bo ciągle przykleja mi się do ramion, do piersi, wisi na mnie i rozciąga się. Zauważam dziewczyny. I otwieram szeroko usta.
‒ JAKIM CUDEM JESTEŚCIE, KUŹWA, SUCHE?! ‒ wykrzykuję.
‒ One nie chcą żyć tak jak my – mówi Jane, kładzie mi dłoń na ramieniu i wpatruje się w nie. ‒ Lamuski.
Śmieją się.
A ja znowu poprawiam koszulkę, odlepiam ją od skóry, zaczynam machać koszulką, by się wysuszyła, ale w ogóle nie schnie tylko jest mi jeszcze zimniej przez wiatr.
‒ No, nieważne. Co teraz? ‒ pyta Jane.
Kolejni ludzie wchodzą na swoją przejażdżkę.
‒ Mam nadzieję, że macie dobry klej w butach! ‒ mówię głośno i uśmiecham się do nich, do tych z przodu szczególnie.
Ci, którzy patrzą na nas, niektórzy są zdezorientowani, inni uśmiechnięci, a jeszcze inni mają na twarzy zdezorientowany uśmiech. Zupełnie jak my wtedy.
A my zostawiamy ich w niewiedzy, schodzimy z platformy na chodnik.
Idziemy po swoje rzeczy z szafki. Wiem, że słońce będzie jeszcze prażyć, ale teraz zimno mi w tej mokrej koszulce.
‒ Poszłabym na coś lajtowego – mówi Viki.
‒ Też – dopowiada Sophia.
‒ A ja sama nie wiem – mówi i śmieje się Jane.
CZYTASZ
Mam przy Tobie tętno jak przed Hyperionem
Teen FictionHarper i Jane są do siebie bardzo podobne. Są ekstrawertyczkami, obie kochają miesiąc dumy i spotykać się z ludźmi. Wspólnie ze swoimi przyjaciółkami jadą do EnergyLandii, co staje się randką, gdy Viki i Sophia dają im grę na telefon, którą same zro...