Rozdział czternasty

3 0 0
                                    

Jane

Nasz przeszły czerwiec

Viki wyciągnęła nas na kręgle.

Oczywiście że ona, ona zawsze wszystko ogarniała.

Złożyłyśmy się na wejście, kierowniczka dała nam specjalne buty, po czym spojrzałyśmy na siebie z Harper, jej też opadła szczęka, a potem zachichotałyśmy biorąc je do rąk.

Od dawna miałyśmy się spotkać razem z Harper, ale ciągle nam coś nie wychodziło.

Nie szło nam, żeby się spotkać, czy umówić same, więc znowu wyszłyśmy w grupie.

Kiedy weszłam do kręgielni, tuż przed tory, czułam się jak wtedy, w klubie.

Światła były stłumione.

Wszytko wyglądało inaczej, ale uczucie było podobne.

Poszłyśmy zająć czwarty tor.

Wzięłam do ręki kulę, jak każda z nas.

I wszystkie spróbowałyśmy potoczyć ją po kolei tak, by zbiły kręgle.

I nie udało się żadnej, kule gdzieś zbaczały.

Wzięłam nową do rąk.

Kiedyś grałam w kosza, więc miałam jakieś doświadczenie w celowaniu.

Choć tutaj wyglądało to zupełnie inaczej.

Inny rodzaj piłki, kuli, inna wielkość, moje palce pasowały do niej inaczej.

Spróbowałam.

I znowu zboczyła.

Kolejna kolejka, atmosfera się rozluźniła, opowiadałyśmy sobie żarty, które były przerywane zbijającymi się kręglami.

Ale oczywiście, nie na naszym torze.

Długo jeszcze próbowałyśmy wcelować, dźwięki toczonych kul mieszały się z naszymi jękami niepowodzeń.

‒ Dobra, teraz się postaram.

‒ No, ciekawe – powiedziała sarkastycznie Viki, na co tylko wystawiłam jej język.

Złapałam kulę, tak jak wcześniej. Próbowałam jakoś ułożyć ciało.

A potem czułam, jakbym się odkryła. Jakbym wiedziała, jaki chcę osiągnąć skutek. Choć pewnie nie było to dobrze technicznie, poczułam, jakbym była zżyta z tą posadzką.

I wypuściłam kulę.

Zbiła jedynie jednego kręgla, ale to wystarczyło, bym zaczęła się cieszyć, a dziewczyny wstrzymały oddech.

Potem kulę wzięła Harper.

‒ No. To było niezłe. Postaram się ciebie pobić.

Zaśmiałam się.

‒ Życzę powodzenia.

I wtedy, patrząc jak Harper przegryza wargi celując kulą w dal, skupiając na niej swój wzrok, usłyszałam głos Viki:

‒ Idziesz ze mną do kibla?

Pokiwałam głową,

– Chwila – powiedziałam przyglądając się, jak kula Harper zbacza tuż przed kręglami.

– Nie rzucaj beze mnie – powiedziałam do niej, po czym uśmiechnęłam się półgębkiem.

A potem odwróciłam się do Viki, ciągle idąc do toalety.

Mam przy Tobie tętno jak przed HyperionemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz