Wychodząc z pokoju, trzasnął drzwiami. Podczas gdy on odchodził z mojego życia, ja tyko stałam i płakałam. Nie mogłam uwierzyć, że postanowił odejść. Po tylu latach życia razem on nagle postanowił odejść. Usiadłam na kanapie i ukryłam twarz w dłoniach. W tamtej chwili byłam kompletnie załamana. Co mam teraz zrobić? Jak żyć bez najważniejszej dla mnie osoby? Nagle usłyszałam ciężkie kroki z klatki schodowej. W pierwszej chwili pomyślałam, że Justin postanowił wrócić. Może to jeszcze przemyśli, lub stwierdził, iż popełnił błąd zostawiając mnie. Ani przez chwilę nie pomyślałam o tym, że te kroki mogły nie należeć do niego. Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Na klatce nie paliło się światło. Zmarszczyłam brwi i nasłuchiwałam przez chwilę znajomych kroków. Nic nie usłyszałam. Gdy wracałam do salonu potknęłam się o stojącą na ziemi walizkę. Problem tkwi w tym, że przed chwilą ta walizka tu nie stała. Spanikowana rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nikogo tu nie było oprócz mnie. Usiadłam spanikowana w fotelu. Parę sekund później ponownie usłyszałam ciężkie kroki. Tym razem dźwięk dobiegał z łazienki. Nie wiedząc co zrobić chwyciłam do ręki komórkę i wybiegłam na klatkę schodową. Żarówka na korytarzu zaczęła migać. Nie miałam pojęcia co się dzieję... Ktoś robi sobie ze mnie żarty? Zeszłam po schodach piętro niżej i zapukałam do mieszkania sąsiadki. Stałam przez chwilę w oczekiwaniu na otwarcie drzwi. Nikt nie otworzył. Kroki ponownie zaczęły się nasilać. Zapukałam do kolejnego sąsiada. Kroki były coraz bliżej, a ja sparaliżowana stałam przy ścianie. Ten człowiek był za mną, a ja nie mogłam się ruszyć.
- Kochanie wszytko dobrze? - usłyszałam znajomy głos i mój puls całkiem się uspokoił. Odwróciłam się, a na mnie czekała tak dobrze znana mi twarz. Justin uśmiechnął się lekko i wziął mnie w swoje ramiona.
- Ze mną będziesz bezpieczna, na zawsze w ciemności...
Gdy wypowiedział te słowa światło całkiem zgasło. Spojrzałam na mojego ukochanego nie wiedząc co się dzieję. On wiedział. Nagle poczułam niewyobrażalny ból. Spojrzałam w dół i w mroku dojrzałam nóż tkwiący głęboko w mojej piersi. Upadłam na kolana, a nad sobą zobaczyłam uśmiech mojego narzeczonego.
- Boisz się ciemności? - zapytał z uśmiechem.
Chciałam odpowiedzieć, że tak ale w tamtej chwili moje oczy mimo woli się zamknęły. Jak wcześniej powiedział. Widziałam już tylko ciemność.
________________________________________________________________________________
Niestety wczoraj nie miałam czasu, aby kontynuować wyzwanie, ale dzisiaj nadrabiam zaległości. Mam nadzieję, że ten fragment wzbudził w Was chociaż przez krótką chwilę niepokój. Zdecydowanie straszne historię nie są czymś przeze mnie uwielbianym. Trzymajcie się!
Elena <3