Siedziałam na kanapie z młodszą siostrą, ona spała mi na kolanach, a ja zatopiłam dłoń w jej włosach i się nimi bawiłam. Popatrzyłam na zegar 19:50-powiedziałam w myślach. Było cicho, jak zwykle, rodzice są w pracy ale powinni zaraz wrócić, Aku pewnie też zaraz wróci. Coś mnie nie pokoiło, rodzice skończyli prace godzinę temu, więc dawno powinni już być, Aki nie wymyślaj, masz za dużą wyobraźnie i od kiedy ja taka pesymistyczna się stałam?- skarciłam się w myślach. Wziełam pilota do ręki i prezskakiwałam kanały by znaleść coś godnego uwagi.
Dzisiaj o godzinie 19:30, był wypadek na ulicy ************, w auto walneła ciężarówka, pasażerowie auta są ciężko ranni i natychmiastowo przewiezieni do szpitala, z tego co udało się ustalić policji, mężczyzna Sora Natsu i kobieta Hanabi Natsu tak nazywają się poszkodowani którzy walczą o życie w szpitalu, kierowca ciężarówki uciekł z miejsca zdarzenia, świadkowie które również zostali przesłuchani przez policję nie wiedzą jak wygląda i gdzie uciekł.
-Co?- tylko tyle byłam wstanie powiedzieć- nie, nie to niemożliwe- zaczełam szeptać pod nosem. Łzy same leciały mi z oczu.
Zdjęłam głowę Hanao z moich kolan i położyłam delikatnie za kanapie. Zaczeła mamrot przez sen nie wyraźne dla mnie słowa więc pogłaskałam ją po głowie i szeptał uspakajające słówka. Jak spowrotem zapadła w spokojny sen poszłam do łazienki przemyć twarz zimną wodą. Po tym zadzwoniłam do Aku.
-Tak?- odezwał się głos po drugiej stronie telefonu
-Aku gdzie jesteś?- spytałam próbując nie wybuchnąć płaczem.
-Za 3min będę- powiedział -czekaj, ty płaczesz?- dodał zdziwiony
-Nie no co ty, podlewam rzęsy- odpowiedziałam i po tym wybuchłam płaczem
-Aki spokojnie, uspokój się, już biegnę- powiedział i się rozłączył.
Nie potrafiłam się uspokoić. Płakałam jak małe dziecko gdy zabrano mu lizaka. Zaczełam cała się trząść, czułam jak powoli brakuje mi powietrza w płucach. W tym momencie usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi główne od domu. Później usłyszałam bieg, a potem otwieranie drzwi od łazienki w której przebywałam. Odwróciłam głowę w tamtą stronę.
-Pomóż mi oni-chan- szepnełam na tyle cicho by nie obudzić Hanao, a na tyle głośno by Aku mnie usłyszał.
Podszedł do mnie szybkim krokiem kucając przede mną, złapał za moje dłonie i spojrzał na mnie.
-Aki, spójrz na mnie- rozkazał a ja spojrzałam się na niego -teraz licz że mną od 1 do 10 i co każdą następną liczbę bierz głęboki wdech i wydech, okej?- spytał spokojnie, kiwnełam głowy i zaczął liczyć.
-1.... 2.....3....- robił paro sekundowe przerwy bym wzięła miała czas na uspokojenie się
-4... 5....6....7....- czułam, że powoli moje ciało przestaje się trząść.
-8... 9....10- skończył liczyć i przez chwilę siedzieliśmy w ciszy -lepiej? -spytał nie pewnie.
-Tak...dziękuję- odpowiedziałam uśmiechając się lekko
-Teraz na spokojnie powiedz mi co się stało, że dostałaś ataku paniki.
-Rodzice..- zaczełam szeptem -są..- nie mogłam się wysłowić, czułam wielką gule w gardle na samą myśl, że możemy już nigdy nie zobaczyć rodziców.
-Gdzie są rodzice? Co z nimi?- dopytywał
-Są... W szpitalu- szepnełam cicho mając nadzieję, że nie usłyszał
-Co?- powiedzał nie dowierzając w to co powiedziałam -skąd to wiesz?
-W telewizji mówili o ich wypadku- powiedziałam wycierając dłonią resztę łez z policzków.
-Jaki wypadek?- zapytał zdziwiony
-Ciężarówka w ich auto wjechała i walczą teraz o życie- odpowiedziałam na skraju płaczu.
-Już spokojnie- mówiąc to przytulił mnie głaszczący po plecach, po paru minutach odsuną się ode mnie i spojrzał mi w oczy- zaniosę Hanao do jej pokoju, a ty zaczekaj na mnie w salonie- powiedział spokojnie, pokiwał tylko głową i wstałam razem z nim z podłogi.
Poszliśmy do salonu, na szczęście Hanao spała spokojnie, więc nic nie słyszała. Usiadłam na kanapie przykrywając się kocem, gdy Aku wziął ma ręce śpiącą Hanao i zaniósł ją do pokoju. W głowie miałam same czarne scenariusze, strasznie się bałam. Z zamyśleń wyrwało mnie delikatne klepanie w ramię, spojrzałam za siebie.
-Poczekaj tu, ktoś dzwoni, odbiorę tylko i wracam- powiedział i pokierował się w stronę kuchni.
Siedziałam i czekałam, sama nawet nie wiem ile czasu minęło, 5min? 10min? a może nawet 1h. Straciłam poczucie czasu, nie chciałam by umierali, chciałam by tu byli, siedzieli z nami grając w planszówki, wygłupiając się i śmiejąc, tak jak to mieliśmy w zwyczaju. Spojrzałam w stronę Aku gdy usłyszałam, że kieruje się w stronę kanapy. Usiadł koło mnie ale nie odciągnąć wzroku od swoich buty których nie zdążył zdjąć, jego twarz była bez emocji, obawiałam się najgorszego.
-Aki- zaczął -dzwonili że szpitala- wstrzymałam oddech- nie udało im się uratować -powiedział spoglądając na mnie 1 raz odkąd tu przyszedł
-C-co?- szepnełam.
W tym momencie dałam upust swoim łzom i pozwoliłam im spływać po policzkach.
-Zadzwoniłem również do Rey która zajmuje się naszym domem w Tokyo- zatrzymał się na chwilę jakby bał się mojej reakcji -opowiedziałem jej o tej całej sytułacji, więc za tydzień wyjeżdzamy stąd do Tokyo- powiedział spokojnie
W tamtym momencie zamarłam.....
-----------------------------------------------------------
Witam, wróciłam do żywych hah
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział i przy okazji przepraszam za takie przerwy jakie będą pomiędzy przerwami, na ten moment to tyle ode mnieMiłego dnia/popołudnia/nocy<33
CZYTASZ
|•Boję się•| ~ //Tokyo Revengers x oc//
Dla nastolatków-𝘔𝘢𝘮𝘰, 𝘣𝘰𝘫ę 𝘴𝘪ę... -𝘊𝘪𝘪𝘪𝘪, 𝘴𝘱𝘰𝘬𝘰𝘫𝘯𝘪𝘦 𝘴𝘬𝘢𝘳𝘣𝘪𝘦, 𝘸𝘴𝘻𝘺𝘴𝘵𝘬𝘰 𝘣ę𝘥𝘻𝘪𝘦 𝘥𝘰𝘣𝘳𝘻𝘦... Witam, to moja 3 książka i liczę że wam się spodoba, chcę uprzedzić że rozdziały nie będą regularnie, bo chcę żeby miały jakiś...